Najgorsze to zawieść samą siebie. - Flow Mummmy
LIFESTYLE

Najgorsze to zawieść samą siebie.

Pomyśl przez chwilę o tym czy Twoje życie chociaż odrobinę przypomina to, którym chciałaś żyć , kiedy miałaś jakieś 5 lat mniej?

Usiądź i zastanów się: czy Twoje ciało jest spoko? Czy może brzuch jednak wisi niebezpiecznie w okolicach kolan? Jak Twoja praca? Czy codziennie czujesz falę ekscytacji na myśl o rozpoczetym dniu, czy może na samą myśl do gardła podchodzi Ci wczorajsza kolacja? Twój facet? Kiedy ostatni raz powiedział Ci komplement? Podał herbatę, kawę, nie wkurwił od razu po przebudzeniu? Dzieci? Nie no dzieci się czepiać nie będę. Dzieci akurat to nam wszystkim się udały 🙂

Jestem typem leniwca. Nie myśl, że od razu zacznę od wyliczania swoich wad, bo jednak lenistwo ma swoje zalety. Jak to kiedyś mądrze powiedział Bill Gates (oby, tak przynajmniej twierdzi internet i zapewne amerykańscy naukowcy): “Do najcięższej pracy zatrudniłbym najbardziej leniwą osobę, bo właśnie ona znajdzie najprostszy i najszybszy sposób na wykonannie zadania”. Nie wiem czy to napewno jego słowa, ale och boże drogi jak ja się z nimi zgadzam. Lenistwo bywa spoko, lenić też się trzeba nauczyć, wiesz jednak na co Cię nie stać? Na bycie nierobem, olewanie własnego życia i własnych ambicji. Tego nie rób, bo obiecuję Ci, że pewnego dnia bardzo będziesz tego żałować.

Co Cię powstrzymuje od zmian? Tak serio. Jeżeli coś Ci nie pasuje: facet, dom, praca, uda, grzywka (tak, są takie sytuacje), to dlaczego tego nie zmienisz? Co się najgorszego może stać? Nie uda Ci się? Najwyżej będziesz w takiej samej dupie w jakiej jesteś teraz. Nie ma że się nie chce, nie może Ci się nie chcieć, bo nie ma nic gorszego niż żyć w wiecznej frustracji. Naprawdę. Wiem coś o tym…

Tak wiem, zawsze jest coś, co generuje nasze “nie teraz”. Nie teraz bo dzieci, bo praca, bo kredyt, bo zima, bo wiosna, bo pies, kot, złota rybka i pożyczka na karcie. No ja wiem i szanuję. Wiem też, że najczęstszą wymówką jest “nie mam czasu”, co jest dosyć dziwne, bo z tego co wiem, to nikt jeszcze nie wynalazł niczego, co mogłoby zaginać czasoprzestrzeń i dawać dodatkowe godziny w ciągu doby.

Wszystkie mamy tyle samo minut w ciąu doby. Serio!!! Szok! Tyle, że najczęściej myśląc “wszyscy” mamy w głowie nasze rodzeństwo, koleżankę, pana z kiosku, nauczycielkę dziecka, ewentualnie aktorkę z “Klanu”. Zapominamy, że tego czasu mają też  największe osobistości w kraju i na świecie: np. Chodakowska (haha, mów co chcesz, ale jednak trochę się ona liczy), Barack Obama, prezesi banków, dyrektorzy spółek, modelki, aktorki, no wszyscy. Jak to jest, że im się chciało coś ze swoim życiem zrobić, a nam (no dobra, uogólniam, ale mówię w imieniu tych, które mają podobnie do mnie) nie chce się czasami porządnie włosów uczesać?!

Macierzyństwo? No błagam. Nie da się do końca życia zwalać wszystkiego na dzieci. Jasne, są laski, które i 3 lata po porodzie twierdzą, że wciąż im został brzuch po ciąży, z tym, że wiesz jak to jest? To nie po ciąży, to po wpierdzielaniu. Sorry. Ty myślisz, że kiedy ja najgrubsza byłam? Po 1, 2 czy 3 ciąży? No kochana, najgrubsza to ja byłam po tym, kiedy przez miesiąc (ewentualnie 3), co wieczór (!!!) wpierdalałam taco chipsy (dla przypomnienia: irlandzka “potrawa” składająca się z wielkiej porcji super tłustych frytek polana super tłustym majonezowym sosem z mięsem mielonym, z rozpuszczonym serem żółtym – tadaaaam, jakieś 5000 kcal). CO WIECZÓR! I mogłam do woli zwalać na 3 ciążę, tyle że miało to z prawdą tyle samo wspólnego, co, no nawet nie wiem co. Co to, że młode matki się wysypiają. Bull shit i tyle…

Nie mówię, że nie ma prawa Ci się nie chcieć. Jasne, że ma prawo. Ale nie codziennie. Nie przez rok. No nie. Chyba, że z premedytacją chcesz zasłużyć na tytuł frajerki życia i na łożu śmierci powiedzieć z dumą “udało się! przejebałam całe życie!”. Nie sądzę.

Wiesz jednak jak jest naprawdę? Ten post piszę dla samej siebie. Motywacyjny kop w dupę, bo przecież heloł! WIOSNA! Tak, ja wiem, ja też w lutym zwalałam na przesilenie jesienne, ale no nie da się już. Zwyczajnie się nie da. Co prawda można teraz na to wiosenne, ale nie przesadzajmy, czas zwyczajnie się ogarnąć! Dzieci duże, mąż też rośnie, tyle że w poprzek, ile można? Wiesz co mam na myśli: weź swoje życie w swoje ręcę! nanannana! nana! nananan! (mam nadzieję, że była kiedyś taka piosenka?).

To jak? Działasz? Czy olewasz?

 

   Send article as PDF   

Leave a Comment