Presja idealnego macierzyństwa. - Flow Mummmy
MACIERZYŃSTWO

Presja idealnego macierzyństwa.

Daję sobie rękę uciąć, że każdej mamie zdarzyło się chociaż raz pomyśleć “nie daję sobie rady”.  Tak już mamy. To wpisane jest w  ten “zawód”, ten ciągły lęk, to ciągłe porównywanie się do innych, to myślenie “muszę robić więcej”. Otóż mam dla Ciebie ważną informację moja droga: NIE MUSISZ.

Wiesz, że każdy człowiek jest inny prawda? Wiesz, że każda kobieta jest inna. Są blondynki, brunetki, szatynki, wysokie, niskie, z piersiami, a nawet takie bez. Każda z nas jest inna i przy tym niepowtarzalna, prawda? Nie to powtarzasz swoim dzieciom? Że nie wolno się porównywać, że to że Jackowi wypadły już mleczaki, nie znaczy, że zaraz tobie wylecą, że jeżeli Ania ma okres, to całkiem spoko, i że zaraz ty też coreczko dostaniesz. My dorośli znamy już życie na tyle, że wiemy, że porównywanie siebie do innych jest o kant dupy rozbić. A przynajmniej wiedzieć powinniśmy, bo nagle, kiedy kobieta zostaje mamą, to zapomina o tym totalnie i w głowie ma tylko “nie jestem wystarczająco dobra”.

Są różne matki. Są takie, które kochają całą sobą, poświęcają wszystko w imię swojego dziecka, bawią się z nim cały dniami, pieką najlepsze ciasta, gotują eko zupki, a na wieczór mają siłę przez 2 godziny czytać bajki na dobranoc. Super. Ale są też takie, dla których ważny jest czas w samotności, które ciasta kupują, a bajkę czytają tylko jedną, bo są tak zmęczone, że na więcej nie mają siły, albo po prostu nie lubią. OK. To też jest OK. Myślisz, że dziecko poznaje, która zupa jest kupiona, a która ze słoika? Myślisz, że woli ciastka domowe od tych kupionych w Lidlu? A może jest zdecydowanie mądrzejsze, bo mama czyta mu przez 30, a nie 10 minut albo wcale? Myślisz, że jego poziom szczęścia będzie diametralnie wyższy? Serio?

Są mamy, które kochają udzielać się społecznie – pieką ciasta do szkoły, są w trójkach klasowych. Są też takie, które zapominają o wywiadówkach, angażowanie się je nie interesuje, w domu ledwo o szkole rozmawiają. Brzmi słabo co? A może zwyczajnie wolą rozmawiać z dzieckiem na inne tematy? Może jej dziecko radzi sobie w szkole i nie trzeba aż tak się tym tematem zajmować? Są takie, które nie wyobrażają sobie podania dania ze słoiczka, ale też takie, które nigdy w życiu dziecku nie ugotowały zupki. OK! To wszystko jest naprawdę OK!

Wiesz jaka jest jedyna rzecz, której potrzebuje Twoje dziecko? Uwaga. Takie jest moje zdanie. Potrzebuje wiedzieć, że się interesujemy ich życiem (nie tylko szkołą, a życiem!), ich zainteresowaniami, uczuciami. Że są dla nas ważni, że są kochani, że mogą na nas liczyć. Tej więzi nie tworzą upieczone ciastka i nie dajmy sobie wmówić, że jest inaczej. Nie będziesz lepszą mamą, jeżeli co niedzielę upieczesz w domu ciasto, Twój obiad będzie składa się z 4 dań, a po zmywaniu będziesz miała jeszcze siłę na fikołki. Oczywiście – stworzysz miłe wspomnienia, ale możesz postarać się o inne, równie piękne. Małego dziecka nie interesuje czy ma najmodniejsze rajty sezonu za 300 zł, czy skarpety po kuzynie starszym o 10 lat, z zacerowanymi 5 dziurami. Interesuje za to czy jest przytulane, czy mama pomaga mu wstać kiedy upadnie i daje buziaka, bo przecież wiadomo, że buziak mamy to najlepszy środek przeciwbólowy. W nosie ma wycieczki w Alpy, bo nasza Sobótka może być równie czadowa, a jak nie Sobótka to najbliższy park – nie liczą się widoki, ale obecność rodziców. Tylko to. A kiedy dorośnie? To wtedy w dużej mierze od nas zależy jak bardzo materialny świat będzie go pociągał.

Robimy wszystko dla naszych dzieci, zajeżdżamy się w pracy, kombinujemy co zrobić, żeby zapewnić im cudowną przyszłość, często zapominając, że bycie blisko to najważniejsze co możemy im dać.

Nie jestem ideałem. Krzyczę przez pierdoły, ale staram się jak mogę… Dbam o to, żeby milion razy dziennie mówić “kocham cię”, przytulać, tlumaczyć, rozmawiać. Może i czasami oddalam się, żeby pobyć samej, ale tego też uczę swoich chłopaków – niezależności, poczucia bycia jednostką, a nie ogółem.

Nie chcę brać udziału w wyścigu po tytuł “idealnej matki” – już teraz mogę się poddać, bo wiem, że istnieją mamy, które gotują więcej, szyją więcej, więcej pieką, dłużej czytają, uczą różnych rzeczy… Wierzę jednak, że to, że kocham swoje dzieci najmocniej na świecie, że dbam o ich uczucia i że staram się aby ich życie było szczęśliwe, po prostu wystarczy. Naprawdę w to wierzę…

 

   Send article as PDF   

Leave a Comment