Wszystko jest dla dzieci. O ile mają mądrych rodziców. - Flow Mummmy
MACIERZYŃSTWO

Wszystko jest dla dzieci. O ile mają mądrych rodziców.

Pamietam doskonale moment, w którym okazało się, że będę mamą. Tylko bez żartów na temat wielodzietności mi tu proszę. Każdy z trzech pamiętam i to doskonale. Ale żeby uściślić to mówię tutaj o tym pierwszym razie, czyli jakieś 11 lat. Boże drogi. Uczcijmy minutą ciszy fakt, że 11 lat temu naparzałam testami ciążowymi, zastanawiając się czy każdy z  5 z nich może się mylić…

Pamiętam moment, w którym zdałam sobie sprawę, że od teraz mam wpływ nie tylko na swoje życie, ale także na życie nowego człowieka. Wpływ? To za mało powiedziane, za mały ładunek odpowiedzialności niesie ze sobą to słowo. Ja wtedy zrozumiałam, że ode mnie zależy wszystko. Że tego człowieka mogę albo wynieść na piedestał, że z moją pomocą zdobędzie wszystko, albo że go zniszczę, nawet nieświadomie, tylko dlatego, że na coś nie zwróciłam uwagi, coś przeoczyłam. Takie myśli miałam jako 21 letnia dziewczyna. Nie będę kłamać, trochę mnie to przytłoczyło. Zresztą, do tej pory przytłacza, ale wierzę, że nie tylko mnie, że to jednak normalna psychoza ciężarnej kobiety.

Właśnie wtedy, w wieku 21 lat, postanowiłam, że będę mądra. Tak życiowo, odpowiedzialnie, jak przeciętny dorosły człowiek. Oczywiście to, że tak postanowiłam, niekoniecznie znaczy, że taka byłam. Bądźmy poważni, bywają dni, kiedy przegrywam już na starcie, wpierdzielając na śniadanie bułkę posmarowaną połową słoika nutelli, i to tej z biedry! Starałam się jednak, na śniadanie robiłam owsiankę, i tylko czasami, 3-4 razy w tygodniu, dodawałam do niej wielką łychę nutelki. Życie. Nie od razu można być ideałem, nawyki wygrywają. Nie mniej jednak trzeba się starać – takie mam motto i tego się trzymam.

“Wszystko jest dla ludzi, ale tylko dla tych mądrych.” Od dziecka powtarzali mi to rodzice, i bardzo w to wierzę. Przysłowiowy “złoty środek” to dla mnie podstawa wszystkiego. I jasne, czasami przegrywam i wpierdzielam całą czekoladę na jednym posiedzeniu. No bywa. Najważniejsze, że później ogarniam się, chociaż na chwilę, i jakoś wychodzę na zero. Przynajmniej taką mam nadzieję.

Dzieciom zabrania się dużo. Żeby za szybko nie biegały, za wysoko nie skakały, nie jadły słodyczy, nie grały na tablecie, nie krzyczały, śpiewały, a w ogóle najlepiej to za cholerę się nie odzywały, bo przecież nie od dziś wiadomo, że “dzieci i ryby głosu nie mają”. Sorry, taka rzeczywistość, nie wygrasz z tym. Tyle, że to bzdura. Z drugiej jednak strony, bycie rodzicem w dzisiejszych czasach jest cholernie trudne. Człowiek musi się zastanawiać co w ogóle mówi, jak przytula, kiedy i czy z odpowiednią częstotliwością, bo zaraz znajdzie się psycholog, który podważy jego teorie wychowawcze, powie, że robi źle, że za często, za mocno, nie tak. Mało tego! Psychologa nawet tutaj nie trzeba, bo zaraz znajdzie się jakaś koleżanka, sąsiadka, znajoma z przedszkola, która podważy wszystko w co się wierzyło. Sama się łapałam, że zastanawiałam się czy napewno robię dobrze, czy przeze mnie moje dzieci nie wyrosną na małych psychopatów, bo któż to wie, ideałem sama nie jestem, a przecież zdarza mi się słyszeć (a dokładniej czytać, if You know what I mean) jaką beznadziejną mamą jestem.

Dzisiejszy rodzic ma, delikatnie mówiąc, przejebane. Wystarczy wejść na takiego fejsa, a tam pierdylion artyułów, że tego dzieciom dawać nie można, tamtego tym bardziej, od jeszcze innego trzylatek może dostać depresji. Czy tylko ja czasami łapię się za głowę z myślą “WTF?!”? “Że oczywiście, że chcę dla dzieci jak najlepiej, ale jak to ogarnąć?!”

Wierzę w “złoty środek”. Wierzę, że moje dzieci nie padną od frytek jedzonych raz na dwa/trzy tygodnie. Wierzę, że jeden cukierek nie spowoduje u nich cukrzycy, a jajko nie zagwarantuje im miażdżycy (czy co tam jajka robią). Wierzę, że warto nie wariować i nie szukać afer tam gdzie ich nie ma, nie podsysać niepotrzebnie, nie świrować. Czy tylko ja jestem zdania, że fajna bajka to miło spędzony czas? Że jasne, 24h/dobę przed telewizorem do kiepski pomysł, ale nawet jeden taki dzień raz na miesiąc niekoniecznie musi skończyć się ślepotą? Wszystko jest dla ludzi, ale dla ludzi mądrych.

Czy to źle, że w to wierzę?

   Send article as PDF   

Leave a Comment