Najgłupsza rzecz jaką zrobiłam w 2017 roku. - Flow Mummmy
LIFESTYLE

Najgłupsza rzecz jaką zrobiłam w 2017 roku.

Znamy się już troszkę prawda? Wiecie, że tak zwany “fakap” to moje drugie imię, że często najpierw robię zamiast myśleć i później ooo, afera bo się nagle budzę i mam trójkę dzieci. Nie no śmiechy chichy, ale ja nie o tym 🙂

Tak już mam. Narwana jestem jak koń na westernie, jak chcę coś mieć to na już, przez to np. kompletnie nie bawią mnie internetowe zakupy, bo jaki sens wydawania pieniędzy na coś, czego dotknąć nie można? Kij, że jest opcja za pobraniem. Nie nie. To nie to samo.  Opóźniona gratyfikacja zupełnie mnie nie bawi.

Wracając do tematu… Domyślasz się co to było? Ta najgłupsza rzecz? niee.. Nie mąż. On już od 7 lat  (jako mąż od 5!) się pałęta, w sumie nawet dość fajny jest, nie licząc małych fakapów, które i jemu się zdarzają. Słodycze o 3 nad ranem? No błagam!  Jak w ogóle czekolada może być błędem? Bądźmy poważni! Nie nie moje drogie, ja mam na myśli coś znacznie gorszego…

Wiecie to nie tak, że ja się tego jakoś specjalnie wstydzę, krępuję, glupio mi. Nie… Wszyscy przecież popełniamy błędy, prawda? Oczywiście, samemu sobie trudniej się je wybacza, nie ma co do tego żadnych wątpliwości. Znasz to doskonale: koleżanka zrobi coś głupiego, mówisz jej “hej! cycki do góry! Gorsze rzeczy robiłaś!”, a samą siebie człowiek beszta jak najgorszego wroga. Na szczęście ja nie mam z tym aż tak problemu, daję sobie prawo do błędów i rozwalania rzeczywistości, o ile widzę, że da się wszystko naprawić. Chociaż nie. Nawet jak się nie da naprawić to trzeba brać problem na klatę i tyle. To mówię zawsze dzieciom.

Boże drogi. Co ja miałam we łbie. Chociaż wiecie, ja wiem, że to stan umysłu. Ja wiem. Ja wiedziałam, że żałować będę, jasne że tak! Tylko sądziłam, że to wszystko jakoś się szybciej naprawi. Z prędkością światła czy podobnie chociaż. A tu nie. Tu masakra. Włosy sterczące jak ja pierdzielę, pierdylion wcierek, tabletek na porost, masaże głowy. W życiu mariana tyle czasu swoim włosom i głowie nie poświęcałam ile teraz. NEVER! Grzywko?! Na ciul ja cię stworzyłam?!

I tu przechodzimy do sedna całego wpisu. Tak moje kochane. Bo to nie wpis o grzywce. Grzywka jest idealnym jednak synonimem dziadostwa, które pojawia się w życiu ?. Serio. Nie ma takiego syfu z którego się nie da wyjść. Nawet grzywka kiedyś odrośnie. Oby do wakacji…

   Send article as PDF   

Leave a Comment