Macierzyński DZIEŃ ŚWISTAKA. - Flow Mummmy
MACIERZYŃSTWO

Macierzyński DZIEŃ ŚWISTAKA.

Godzina 6:00. Chyba, że masz w życiu szczęście, to 7:00, ale nie przesadzajmy, aż tak dobrze, to mało kto ma, ewentualnie ten, którego dziecko chodzi spać o 24:00, czyli wg mnie “nieakceptowalnie” późno. Nie i koniec.

Wstajesz rano, chociaż to trochę na wyrost powiedziane, myślę że “zmartwychwstajesz” byłoby tutaj o wiele lepsze. No ale wstajesz i zaczyna się – Dzień Świstaka. Codzienność dobija, dni zlewają się w jedną całość, szlag człowieka trafia, nawet obrzygane dresy zaczynają wyglądać całkiem spoko. Jedyną chwilą ciszy okazuje się korzystanie z toalety, kiedy mąż wraca z pracy. I to też tylko na siku, if you know what I mean. Dzień, który zlewa się z poprzednim i następnym, w znużoną życiem całość. Wszystkie tam byłyśmy, wszystkie to znamy. Nie pisz mi, że czas spędzony z dzieckiem jest najcenniejszy na świecie, bo przecież ja to wiem. Ale czas spędzany dzień w dzień tak samo, na robieniu tych samych czynności, bo przecież maluch kocha rutynę, może dać w kość, rozpieprzyć mózg, i to tak porządnie, bezkompromisowo, na ścianę.

Czułam to za każdym razem, w ciągu każdego urlopu macierzyńskiego. Zmęczenie, rutyna? Nie wiem czy chodziło aż tak o te dwie sprawy. Ja zwyczajnie czułam, że moje jestestwo przecieka mi przez palce, i to przez palce stóp, a przecież te szparki tam są dosyć małe! Że jedyne informacje o świecie, to te które pojawiają się przez przypadek na tablicy fejsbuka, a musisz wiedzieć, że wtedy,  jedyne strony, które lajkowałam, to te z pięknymi ciuszkami, mebelkami i radami pt. “rozmawiaj z noworodkiem” – na te piersze nie było mnie stać, a to ostatnie było totalnie z dupy. Bo ja mogę do noworodka mówić, ale rozmawiać to sorry, może wymyślam, ale wolałabym z osobą dorosłą.

Mam duże poczucie własnej niezależności. Długo to odkrywałam, kiedyś myślałam, że jestem największą egoistką świata, a przynajmniej największą egoistką wśród matek. Z jednej strony wiedziałam, że potrzebuję coś swojego, coś, co pomimo Dni Świstaka, będzie moją odskocznią, ale z drugiej widziałam te wszystkie matki mówiące o tym jaki czas z dzieckiem jest magiczny, że poświęcenie, #jestembojesteś i wszystko inne wymyślone po to, żeby dołować inne kobiety.

Najważniejsze, to zdać sobie sprawę, że rodząc dziecko, stając się mamą, nie znika nasze  “JA”. Oczywiście, że ono na samym początku zostaje rozpieprzone na kawałki, że znajdujemy je wszędzie przez pierwszy miesiąc, przez następny składamy, a trzeciego jeszcze znajdujemy ostatni element, gdzieś w brudnej pieluszce, tudzież na dnie kosza na śmieci, razem z naszym najpiękniejszym stanikiem. No życie, tego nie przeskoczymy. Ale nadchodzi w końcu taki dzień (u jednych wcześniej, u innych później), że zwyczajnie musimy spojrzeć na siebie, zmyć to mleko z policzka, cycki włożyć w lepszy stanik i stawić czoła światu. Po prostu zawalczyć o siebie.

Co polecam? Cokolwiem! Zacznij biegać, zapisz się na jogę, kółko recytatorskie, garncarskie, origami, wyciskanie sztangi leżąc. COKOLWIEK. Jest jeden warunek – musisz to kochać i pędzić na to jak na skrzydłach. Możesz rozwijać starą pasję, możesz zakochać się w nowej! Mąż na pewno da radę przez dwa dni w tygodniu zostać z maleństwem – bez przesady, nie róbmy z niego takiej cioty. Mąż jest nieobecny? Poproś mamę, koleżankę, albo zapisz sie na kurs online. Uwierz mi, seriale serialami, też je kocham, ale żaden serial nie da Ci takiej radości, jak nowo odkryta pasja! Nie chcesz kursu? Wychodź z koleżankami. Obgadajcie stare kumpele, a co! Dobra plotka zawsze skutecznie poprawi humor!

Życie nie jest zerojedynkowe. Nie ma tak, że jak siedzisz w domu z dzieckiem to jesteś zajebista, korona na głowię i heja, a jak wychodzisz to sorry, czy ktoś może zadzownić do MOPSu? To tak nie działa. Masz prawo być zmęczona codziennością, powtarzalnością i ciągłością obowiązków, których raczej nikt nie lubi. Bez przesady.  Nie da się swojego życia, swoich przyzwyczajeń zmienić w jeden dzień. Do tego potrzeba czasu, cierpliwości i świadomości, że nie ma czegoś takiego jak #jestembojesteś. NIE MA! Jesteś TY i jest  TWOJE DZIECKO. Dwie odrębne istoty. I uwierz, dacie sobie radę bez siebie przez kilka chwil w tygodniu. Obiecuję…

   Send article as PDF   

Leave a Comment