Powiem ci jak masz żyć. - Flow Mummmy
LIFESTYLE

Powiem ci jak masz żyć.

“Powiem Ci jak masz żyć, bo założę się, że jedyne co robisz, to krzywdę samej sobie.”

Ależ my nie lubimy odmienności. Wszyscy muszą żyć tak jak my, lubić to co my, kochać jak my, nosić się jak my. W przeciwnym razie od razu jest gorzej, źle, totalnie beznadziejnie, nieodpowiedzialnie. Bo przecież tylko nasza prawda się liczy, tylko nasza prawda jest prawdą prawdziwą. Nie ma, że inaczej. Tylko tak jak MY uważamy za słuszne.

Zaczęłam zauważać to dopiero w ciąży. Jako, że zaszłam w nią bardzo wcześnie (21 lat, więc na dzisiejsze czasy to jednak dziecko totalne, dopiero od cycka odsuniętę, mówiące o której wróci wieczorem do domu), to wprost z ramion rodziców mówiących mi jak żyć lepiej, od razu wpadłam w sidła sąsiadek, babć na targu, przypadkowo spotkanych ludzi: “dobrze jesz?”, “nie za mały ten brzuch?”, ewentualnie “taka młoda a w ciąży!”. Wszyscy wiedzieli wszystko lepiej ode mnie, byli mądrzejsi. Zwaliłam to na mój młody wiek. Nie sądziłam, że później będzie tylko gorzej…

Chcesz usłyszeć jak masz żyć od przypadkowo spotkanych ludzi? Zostań mamą, albo powiedz głośno co jesz. Ohoooo, kochana, żywa z tego nie wyjdziesz.

Gdzie czapeczka?! Jak karmisz? Piersią? O ty biedna. Butelką? To żeś na łatwiznę poszła. Nie za dużo przytyłaś? Oj dieta to nie teraz, jeszcze krzywdę sobie zrobisz. Nie noś tak! Nie przytulaj tyle! Za mało kochasz, za bardzo, niewłaściwie. Każdy może wytknąć Ci błąd, tak z dupy, na legalu, podchodzi obcy na ulicy i krzyczy “nie tak!”.

Z drugiej jednak strony, dzieci to jednak dobra narodowe. Wszyscy musimy o nie dbać, pani z klatki obok także, bo przecież ktoś bulić na emerytury musi. To jeszcze ostatkami sił rozumiem, bo jednak matka głupia, hormony jest mózg rozwaliły, głupia nic o życiu nie wie. Ok, powiedzmy że to ogarniam. Zastanawia mnie tylko, gdzie ci wszyscy ludzie są, kiedy naprawdę jakiemuś maleństwu dzieje się krzywda? Kiedy jest sponiewierane, bite, głodzone? Wtedy już żaden cwaniak się nie odezwie, bo przecież “to nie moja sprawa”.

Nie rozumiem jednakinnej rzeczy, i to tak totalnie! Jak to jest, że w momencie, kiedy ktoś napisze publicznie “jestem na diecie wegańskiej/wegetariańskiej/paleo/dąbrowskiej/surowej/bezmlecznej/bezglutenowej/itp.itd.” od razu pojawia się pierdylion ekspertów, którzy będa za wszelką cenę chcieli Ci udowodnić, żeś głupia, tępa, grozi Ci powolna śmierć, a w najlepszych przypadku anemia i wypadanie włosów. WTF?!

Wczoraj, tak zupełnie od czapy, dodałam na swojego Instagrama (TUTAJ zobacz) zdjęcie z podpisem:

“Po pierwsze: cudownej niedzieli!!! Po drugie: kto z Was jest weganinem? Pytam serio, bo bardzo mnie korci spróbować niejedzenia mięsa i produktów zwierzęcych. Mleka i przetworów nie jem od hoho (chyba, że czasami wpadnie jakaś pizza lub sushi), ale jajka. Jak żyć bez jajek?!”

I nagle zadyma, afera, każdy w ciągu 5 sekund zdobył doktora z dietetyki. Można? Można! I nie ważne badania, opracowania naukowe, nie… Najważniejsze, że “ja wiem lepiej”. I koniec dyskusji. Dziesiątki komentarzy, jeszcze więcej wiadomości prywatnych od ludzi, którzy myślą, że “wiedzą lepiej”, zapominając, że każdy, ale to KAŻDY człowiek jest inny, myśli inaczej i ma prawo do własnych decyzji.

Skąd w ludziach taka potrzeba kontroli życia innych? Skąd przedświadczenie, że wiemy lepiej, więcej, że inni w dupie byli i gówno widzieli. Dlaczego dajemy sobie monopol na prawdę? I mówię tu o wszystkich, włączając mnie, bo też się łapię na tym, że wydaje mi się że wszystkie rozumy zeżarłam, jak wczorajszą pizzę na kolację. Różnica w ludziach polega tylko na tym, że jedni zachowują sobie swoje zdanie dla siebie, a inni za wszelką cenę próbują pokazać “jestem taki mądry, a ty niestety nie wiesz jak żyć, więc ja ci zwyczajnie powiem. Nie musisz dziękować.”.

Tak więc moja droga (lub mój drogi jeżeli jesteś facetem, pozdro!), powiem Ci jak masz żyć – nie patrząc na innych, mając w głowie swoje wartości, ideały, dezycje. Ludzie zawsze gadali i gadać będą, taka nasza natura. W głowach nam się popierdziliło i myślimy, że nasze zdanie jest tym najważniejszym i najlepszym. Zapominamy, że każdy człowiek ma swoje życie, swoją przeszłość, wybory, decyzje, ludzi, którzy także na niego wpływają. “Żyj i daj żyć innych” – tylko tyle i aż tyle 🙂

 

 

 

   Send article as PDF   

5 komentarzy

  • Hej, tak tu sobie pacze co tu dzisiaj Flow napisała i trochę to odnoszę do siebie bo ja to gohawolska z insta i wczoraj napisałam dwa komenty i naprawdę nie chciałam Cie jakoś urazić albo moralizować i mowić ze wiem lepiej co dla Ciebie dobre. Nie wiem i nie chce sie wtrącać, Twoje życie Twoja sprawa, trzymam kciuki za dietę veganska i mam nadzieje ze wytrwasz i ze nie będzie za cieżko. Tak to juz jest ze jak coś oglaszasz publicznie to wywołuje to jakaś dyskusje i chyba właśnie tez o to chodzi. A wtracilam sie dlatego ze mam w otoczeniu pare, która jest vege i “nawraca” na vege resztę świata wiec sorry chyba Tobie sie dostało to co było dla nich przeznaczone albo moze mam po prostu na tym urlopie wychowawczym za dużo czasu ;).
    Tez obejrzałam what the health, (polecam wszystkim btw) i nadal jem mięso (oczywiscie nieprzetworzone i dobrej jakości i rzadko) i trochę sie złoszczę jak mi brak takiego białka i straszne to jest jak nas nabijają w butelkę na każdym kroku i w każdym sklepie- ale to juz temat na inna historie.
    Trzymka

  • Boże… szwagier przyjechał na weekend i miałam wrażenie, że ja to moje dziecko tylko urodziłam, a On (43 letni kawaler) jest wcielonym mentorem wychowywania dzieci. Dżizes.

  • Ryby… Jajka i ryby.. Nie wiem jak żyć bez tego.. Więc tylko wege dla mnie 😉 a co do tekstu to ci którzy dają sobie prawo do komentowania decyzji innych i tak nie zrozumieją.. Ale zgadzam się z Toba w 100% 🙂

  • Flow, nie wiem czy ich czytasz, ale masz – poczytaj w ramach relaksu.
    http://www.superstyler.pl/dziecko/becki-w-sieci-vol-1/

    Ja nie wiem, to jest chyba znak naszych czasów czy coś. Ja rozumiem wiele, bo też z wieloma decyzjami innych ludzi nie do końca się zgadzam, ale nigdy nie stawiam się na pozycji mentorki i wszystko wiedzącej madki. I np. szlag mnie strzela, gdy widzę niemowlę z przekłutymi uszami, ale to jest mój szlag i zostawiam go dla siebie. Nie czynię tyrady matce owego niemowlęcia, nie mówię jej jak ma żyć, bo to ona i jej dziecko za które jest odpowiedzialna poniosą ewentualne konsekwencje owego czynu. Ale tymczasem peace&love wszystkim :*

Leave a Comment