Być idealną matką za wszelką cenę. - Flow Mummmy
MACIERZYŃSTWO

Być idealną matką za wszelką cenę.

Chcemy być najlepszymi mamami dla swoich dzieci. Prawda totalnie oczywista, coś jak bolesny poród, ewentualnie też “połóg to zło”. Mamy w głowach zakodowane, genami i każdą cząstką ciała wspierane, że dziecko, że maluszek ten nasz cudowny, potrzebuje opieki maksymalnej, że w kategorii “najważniejsza rzecz na świecie” to wygrywa totalnie i bezpardonowo. Tak działa natura. Spoko, szanuję to, byłam na to prawie gotowa. Mam jednak wrażenie, że wszytsko powinno mieć swoje granice. Że są w momenty, kiedy zwyczajnie musimy odpuścić, bo inaczej wyrządzimy sobie krzywdę.

Jak każda blogerka, dostaję dużo wiadomości prywatnych. Najczęściej są to różnego rodzaju historie, wspomnienia typu “moje dziecko zrobiło kupę na sąsiada”, “mój syn rozwalił 2 kg mąki w sklepie rybnym”, ewentualnie “moja córka dzisiaj płakała bo komar się na nią popatrzył”. Wiecie to są te historie, w które tylko inny rodzic może uwierzyć, bo przecież osoba bezdzietna nigdy, no i też z kategorii tych, gdzie pierwsza reakcja to jest jedno wielkie “WHAT THE FUCK?!” i “KILL ME NOW!”, a następna to  “hahahahaha” i to takie z łzami i klaskaniem w kolano. Chociaż nie, to drugie to tak minimum po tygodniu.

Istnieje jednak jeszcze jedna grupa wiadomości, i to są te, które łamią serce, sprawiają, że nie śpię po nocach, bo ktoś zawierza mi swoje problemy, smutki, żale, swoje sprawy, które dołują go totalnie. To są naprawdę okropnie smutne wiadomości, często wzruszam się przez nie okrutnie (a przecież nie od dziś wiecie, że “płaczka zawodowa” to zawód idealny dla mnie).  Wiesz czego dotyczą? Problemów macierzyńskich. A dokładniej: naszych problemów w byciu mamą.

Każda taka wiadomość ma w sobie któreś z tych zdań:

  • nie daję rady
  • nie mam siły
  • jestem chujową mamą
  • jestem neznadziejna
  • mam dość.

KAŻDA! Sama przed sobą się przyznaj: ile razy tak pomyślałaś?

Chcemy być dla swoich dzieci ideałami. Chcemy im dawać wszystko co najpiękniejsze, najlepsze, najcudowniejsze – to jasne! Ale nie za wszelką cenę! Nie katujmy się, bo prędzej czy później odbije się to na naszych dzieciach 🙁

Dajemy radę, chociaż czasami jest ciężko. Jasne, że bywa, że zagryzamy zęby, że płaczemy w  poduszkę (zwłaszcza ja, wiadomo), że brakuje nam sił na wszystko. Każda z nas to przeżyła. Ale pamiętajmy, że to chwilowe, że to wszystko minie, że nie musimy być idealne za wszelką cenę. Najważniejsze, że kochamy i dbamy… Tylko tyle, i aż tyle…

 

   Send article as PDF   

1 Comment

  • Nie ! No nie ! Jak ty to robisz? W 90% trafiasz w sendo. A moze my matki mamy takie okresy wzlotów i upadków. Ryczałam wczoraj wlasnie z tego powodu. Nie to ze robię z siebie ideał, chodz próbowałam na początku, teraz odpuściłam. Gorzej! To bliscy próbują tej ideał ze mnie zrobic, a ja do cholery nie jestem robokopem.

    “Daj mu to”, “nie włączaj telewizora” “przesoliłaś ziemniaki” “z ów spaliłaś zmieniaki?” Boziu, i słucham tego po tysiąc razy. Czasami mam wrazenie ze jestem jedyna na świecie z takim problemem. Moze już czas wyprowadzić sie za granice ?! Hymmm
    PS: fajnie ze tu mozna się wyżalić
    Dzieki za tekst

Leave a Comment