Mam schizofrenię. - Flow Mummmy
MACIERZYŃSTWO

Mam schizofrenię.

To nie żart. Tak się właśnie czuję. Tak jakbym kompletnie nie wiedziała czego chcę. Jakbym żyła w świecie, w którym najpierw ktoś mi wmawia, że fytki z Maca są najzdrowsze, a za 5 minut ktoś inny je zabiera krzycząc “nie! nie jedz tego!”. Wiesz co mam na myśli? Kompletna paranoja.

Kocham te moje smrody miłością największą. Znasz ją. Wiesz co mam na myśli. Kochasz tak, że masz ochotę ugryźć, zatulić, ryczeć, aż nie będziesz miała siły oddychać. Nie przesadzam. Mam dla Ciebie ćwiczenie: zacznij myśleć o tym jak bardzo kochasz swoje dziecko. O tym co mogłabyś zrobić dla jego jednego uśmiechu, tych maciupkich rączek obejmujących Twoją szyję. Albo o tym jak lubisz czuć jego ciałko, przytulone, jak mówi “kocham cię mama”.  Wyobraź sobię tę miłość i spróbuj się nie rozryczeć 🙂

Czy nie wmawiano nam zawsze, że jak się kocha to chce się z tą osobą być 24 h/dobę? Wmawiano. We wszystkich bajkach i romantycznych filmach o tym krzyczą. Dopiero kiedy człowiek zostaje rodzicem, to okazuje się, że niekoniecznie, że nie tak do końca. I wtedy zaczyna się dół. Bo jak? Mam dość swojego dziecka? Jestem nim zmęczona?! Jaką matką jestem, skoro tak czuję?!

Mało tego! Jak już zostajesz sama, bo dzieci u dziaków, w przedszkolu, gdziekolwiek, jak już masz to o czym marzyłaś, czego pragnęłaś każdą cząstką zmęczonego ciała, to nagle się okazuje, że “hoho, czegoś tutaj brakuje, a co tu tak cicho? co się dzieje? tak się nie da!”. I człowiek zaczyna tęsknić za tym, czego 5 sekund wcześniej miał totalnie dość.

Macierzyństwo to naprawdę jakaś forma schizofrenii. Człowiek kocha, chce życie oddać dla tego małego śmiesznego człowieczka, a zaraz później marzy o tym, żeby on na chwilę wyszedł z domu, dał spokój, nie marudził, wyszedł i dał odpocząć. A później tęskni, bo ta cisza, po chwili, przestaje być taka fajna. Uwiera, przytłacza.

Wiesz co jest najlepsze? Że wciąż, pomimo tego, że powoli zaczyna być o tym głośno, że można mieć dosyć, że można czuć zmęczenie, wkurzenie, irytację, to my dalej czujemy, że tak nie powinno być. Że jesteśmy matkami, a matki nie mogą narzekać, bo co to za miłość, skoro chce się od niej na chwilę uciec?

Ponoć przedszkola i żłobki są dla dzieci – żeby się szybciej i lepiej rozwijały, uczyły życia w społeczeństwie i w ogóle zabawa, leżakowanie i kisiel na podwieczorek. Ja twierdzę, że to też coś dla matek. Żeby w końcu zrozumiały, że dziecko to osobny byt, to człowiek, a nie mała przylepa, która będzie przyczepiona przysłowiowego cycka już do końca życia. Przedszkole jest dla matek, żeby na chwilę odetchnęły, zrozumiały, że dziecko dorasta i że trzeba zająć się też samą sobą. Bo czas płynie szybciej niż nam się wydaje. Zapierdala tak, że mi samej trudno w to uwierzyć. A nie chcemy przecież obudzić się za kilka lat, kiedy nasze dziecko będzie już dorosłe, a my będziemy stały, zdziwione, że zostałyśmy same, nie ma co robić, co teraz poczniemy.

Wiesz kiedy będzie lepiej? Kiedy zdamy sobie w końcu sprawę, że to naprawdę normalne tak sie czuć. Tęsknić za ciszą, a później nie móc jej znieść. Kochać do utraty sił, ale marzyć też o chwili w samotności. Nie wierzę, że są matki, które nigdy takich uczuć nie doznały. Zwyczajnie w to nie wierzę…

 

 

   Send article as PDF   

10 komentarzy

  • Nasi chłopcy,sztuk 2,lat 8i5 (trzeci najprawdopodobniej w brzuchu) co roku (od kilku lat,młodszy od 2)jeżdżą do babci na wakacje.150km od naszego domu.Maja tam jak w raju,jeżdżą na całe wakacje.My dojeżdżamy na weekendy bo zdechlibysmy z tęsknoty.Kiedy jadą w domu robi się dziwnie.Pusto.Obco jakoś…tęsknimy,bardzo czasem nawet…ale tez cieszymy się tym czasem.Nie imprezujemy do rana i nie wiem co tam jeszcE można robić bez dzieci ale chociażby siedzimy sobie na kanapie i słuchamy spokojnie muzyki,pijemy wino(w sensie w tym roku to nie, z racji osobnika pod sercem),albo w środku nocy idziemy na spacer…albo chodzimy na golasa sobie (a co!). Dobrze nam wtedy,fajnie i wgl ale…ale cieszymy się tym bo wiemy,ze zaraz wrócą i będziemy razem.Wszyscy razem.W komplecie,tak jak nam najfajniej jest :))

  • Wyjęłaś mi to z ust. Zawsze powtarzam ze istnieje macierzyńska schizofrenia? Ciagle tak mam?

  • Artykuł w dziesiątkę, ale nazywanie tego stanu schizofrenią grubo przesadzone. Widać że nie miałaś styczności z tą chorobą, a nawet jeśli tak to nigdy nie zadałas takiej osobie pytania jakie ma w tej chorobie odczucia. Ale tekst faktycznie opisuje uczucia które towarzyszą na pewno większości mam. W końcu to nie tylko nasze dzieci przeżywają lęk separacyjny?

  • Love Cię. . Przez tę burzę, która przeszła nad nami nie mam msze Internetu i jadę na pakiecie, więc jestem totalnie do tyłu z filmami. Nadrobię, obiecuję i nie mogę się doczekać

  • Doskonale Cie rozumiem! Mam w domu 9msc szkraba. No i fakt, moglabym zjesc te male slodkie paluszki, ALE po kolejnej nieprzespanej nocy, kiedy chodzę jak zombi z oczami na zapałki, a nożyczki zamiast do szuflady wkładam do lodowki (serio, przedwczoraj) i teściowa bierze go na spacer, a ja planuje co to nie zrobie, jak to nie odpoczne – wreszcie sie walne na kanapie, cisza spokoj i chill, to w rzeczywistosci po tym jak umyje już gary, czyli około 10minutach od wyjscia Dzidziula jest mi taaaak pusto i cicho i smutno, ze odliczam czas do jego powrotu! I wcale nie chce mi sie lezec i cieszyc sie chwila. Chce, zeby juz wrocil. Paranoja, zgadzam sie 🙂

  • Każda normalna mama ma dość swoich dzieci 😉 Ja przynajmniej tak mam. Dlatego lubię czasami chwilę bez nich. Czasami z mężem wyjeżdżamy bez nich na 5 dni 😉 Ale jaka frajda jak się wraca później 😉

Leave a Comment