Tu gdzie toczy się życie, tu gdzie nasze miejsce... - Flow Mummmy
LIFESTYLE

Tu gdzie toczy się życie, tu gdzie nasze miejsce…

Oława.

Mieszkamy tu od roku. Znowu. W skrócie najlepsza decyzja życia. Nie to, że wyjazd do Irlandii był błędem – on też był jedną z lepszych koncepcji na tamten moment. Bo chciało się lepiej, więcej, bez nerwów. Jak się okazało? Że jest lepiej, więcej, ale nie tylko dóbr materialnych w postaci lepszych lodów na deser, ewentualnie nowego telewizora, tudzież kolejnej bluzki. Było więcej łez, tęsknoty, i to takiej jakiej naprawdę rzadko się odczuwa, bo nikt normalny, świadomie, raczej nie dopuszcza do sytuacji, gdy takie rzeczy się czuje. Chyba, że ma ku temu ważniejsze powody. Ja nie miałam.

W Polsce dużo rzeczy “należy robić”. Zakładać dzieciom czapeczki, skarpetki. Należy wychodzić z nimi na podwórko jak jest ciepło, bo przecież wiadomo, że cholera jedna wie czy jutro padać nie będzie, więc nie ma co latorośli kisić w domu, siebie podobnie, lepiej parzyć się na słońcu. Byle na placu zabaw!

Należy mieć dzieci ciche, poukładane. Takie co w sklepie stoją obok nogi, nie piszczą, nie krzyczą, nie mówią. Ok, z tym “mówią” to mnie lekko poniosło, nie przeczę, bo jednak “dzień dobry i do widzenia”  obowiązkowo muszą powiedzieć, i to krzyczkiem, żeby wszyscy słyszeli. Ja się z tym zgadzam! Mi samej przeszkadza, że stara dobra szkoła savoir-vivre gdzieś nam po drodze podupadła. Mnie tylko uwiera to słowo “należy”. Gorzej niż kamień w starych birkenstockach.

W Polsce należy mieć pracę. Ale nie byle jaką. Najlepiej taką w której jest się w godzinach 9-17. Inaczej albo się lenisz, albo życia nie znasz, ewentualnie masz znajomości, bo wiadomo że w urzędach to tylko rodziny pracują, a prezesi na swoich stanowiskach to zawsze, ale to zawsze są z przypadku. Od roku mam swój biznes (jak to dumnie brzmi!), a wciąż muszę tłumaczyć “co robię w domu cały dzień”, chociaż i tak, po moich tłumaczeniach, słyszę “ale to jest praca?”. Może źle tłumaczę?

Należy dzieciom dużo czytać. Cudownie. Jedno z moich ulubionych zajęć. Jako, że nie nadaję się na towarzyszkę ich zabaw na podwórku, bo sądzę że chyba woleli mieć mamę jeszcze długo, a ja na tym podwórku to dostaję zawał po zawale, najczęściej około 10 do 20, tak w pakiecie. To nie tak, że ja tego nie lubię! Po prostu moja wyobraźnia, codziennie podsysana przez Fakty, Wiadomości i całe morze internetów, pracuje na totalnie najwyższych obrotach i nawet w maleńkim kamyczku widzę zagrożenie życia. Ale luz, pracuję nad tym. Codziennie, intensywnie, bo uwierz mi na słowo – mi samej źle się żyje, kiedy w głowie zamiast komedii rozgrywa się non stop thriller.

Nie należy dzieciom pozwalać na oglądanie bajek. Bo oczy, bo to głupoty, bo należy siedzieć na dywanie i układać puzzle, ewentualnie samemu gry tworzyć, bo to pobudza kreatywność, a jak wiadomo każdy chce mieć dziecko geniusza. Zgoda. A jak ktoś lubi? A jeżeli my totalnie lubimy oglądać razem bajki? Śmiać się przy tym, przedrzeźniać i łaskotać? Z góry powinno się nam dać szlaban na rodzicielstwo?

Nasze życie toczy się na kanapie w salonie. Na tej samej, na której śpimy z M w nocy, bo jednak wypadało oddać najstarszemu pokój na własność, niech się edukuje w samotności i ucieka od hałasu maluchów, kiedy tylko ma na to ochotę. Tu się kłócimy, godzimy, przytulamy i śmiejemy. Z bajek, z kota Krzyśka, z siebie nawzajem.

Tu jest nam najlepiej, blisko babć, dziadków i ukochanych wujków i cioć.

   Send article as PDF   

5 komentarzy

  • Mam tak samo:)))) i za to Cię uwielbiam,że jesteś fajną…..babką,z fajną rodziną i super dziećmi.
    Uwielbiam Twoje instasnapy…….jesteś the best:))))

  • Zazdroszczę powrotu do Polski, do domu. Ja i mąż mamy jedno dziecko, drugie w drodze, oboje pracujemy, stać nas na wiele, bez stresów. Jesteśmy o krok od kupienia domu, jednek decyzję o tym ciągle przekładamy, mimo wszystko nie czujemu się tu u siebie. Z drugiej strony po powrocie do Polski boimy się zderzenia z rzeczywistością, obniżenia statusu materialnego, sama rozumiesz, może okazało by się, że tęsknimy za wyidealizowanym przez nas światem. Jesteśmy zagubieni pośrodku, tym bardziej podziwiam i zazdroszczę Wam powrotu.
    Pozdrawiam 🙂

  • FLOW czytając Twoje teksty czuje sie jakbyś pisała o mnie i mojej rodzinie 🙂 Daleko mi do ideału ” rodziny z reklamy”, a tak naprawdę nawet nie chce aby taka była: sztuczna, wykreowana przez zasady jakie powinny panować. Uważam, że trzeba żyć tak abyśmy byli po prostu szczęśliwi my, czyli moja rodzina, nie ludzie obok. Jeszcze jakiś czas temu złapałam sie na tym że żyłam jakby na pokaz bo “CO LUDZIE POWIEDZĄ ,JAK ZROBIĘ COŚ INACZEJ NIŻ WSZYSCY?!” zwyczajnie mnie to zmęczyło i w końcu potrafiłam powiedzieć DOŚĆ!!! I zaczęłam żyć po swojemu i w końcu czuję że robię coś tak naprawdę dla siebie i swojej rodziny. Ale muszę przyznać ,że nie umiałabym pewnie dojrzeć do tej decyzji,gdyby nie Ty i Twoje tak życiowe teksty, które dodają mi siły i chęci do działania aby coś w swoim życiu zmienić. Dziękuję :* ( i proszę o więcej 😉 )

  • Właśnie w naszym kraju to wszystko jest takie głupi z tym co należy czego nie wolno. Wydaje mi się że każdy rodzic powinien mieć prawo do wychowywania dzieci po swojemu wg własnych zasad i mieć prawo do uczenia się na własnych błędach. Co kogo obchodzi że syna chrzciłam jak miał prawie 6 miesięcy?. Wielkie halo bo dziecko na siedząco było a nie w becie. A córki nie chrzciłam jeszcze. I co?

Leave a Comment