5 dziecięcych chorób, o których często zapominamy (i które zawsze nas zaskakują!). - Flow Mummmy
Uncategorized

5 dziecięcych chorób, o których często zapominamy (i które zawsze nas zaskakują!).

Jestem mamą i jak większość mam na świecie, najbardziej pragnę zdrowia swoich dzieci. Oczywiście nie jest to jedyne pragnienie, bo chciałabym też żeby były szczęśliwe, cichsze i mniej bałaganiły, ale jeżeli też masz malucha, to doskonale wiesz, że te dwie ostatnie pozycje są praktycznie niemożliwe.

Jako mama dzieci w wieku przedszkolnym (żłobkowym) jestem w stanie, w środku nocy, wybudzona ze snu (a przecież wiesz z autopsji, że my matki zazwyczaj zmęczone jesteśmy i jedyne na co reagujemy w nocy to płacz naszych osobistych dzieci) wymienić wszystkie leki na gorączkę, katar, kaszel. Oczywiście łącznie z kolejnością podawania, dawkowaniem i wszystkimi innymi zaleceniami. Powiem Ci nawet, że mnie już nawet katar nie smuci. Mnie on wkurza, bo wiem że znowu się zacznie, że dziecko będzie marudne (bo będzie mu źle, wiadomo, katar to naprawdę upierdliwa dolegliwość), ja będę marudna, znowu trzeba będzie zrobić sobie “chorobowe” (hahaha to do tych mam, które pracują w domu – jakie “chorobowe”?!) i wyciągać gile odkurzaczem.

Pomimo tego, że doskonale wiemy, że dziecko choruje, że sposobów na kaszel znamy pierdylion, łączanie tym od cioci Gieni, to zapominamy, że jest “gorsza” część chorób – te którymi najczęściej dzieciaki zarażają się od siebie nawzajem. Kompletnie umyka nam z głowy, że choroba to nie tylko przeziębienie. A przez to, że nam to umyka, to zaczynamy panikować, kiedy jedna z tych franc zadomawia się w organizmie naszego dziecka.

1. OSPA WIETRZNA.

Postrach wszystkich rodziców, których dzieci chodzą do przedszkola lub żłobka. Sama panikowałam, kiedy niedawno zawitała w naszym domu! Wiecie co robiłam? Codziennie wyszukiwałam w necie fraz “ospa dzień po dniu” (nawet sama taki wpis napisałam –> TUTAJ), “do kiedy wysyp ospy”, ewentualnie “kiedy koniec ospy”. Moje dzieci (w sumie ja też) miały szczęście bo przechodziły ją dosyć łagodnie (Edek nawet bardzo łagodnie, skupany miał z 8 kropek). Ospa sama w sobie nie jest chorobą groźną, to dopiero jej ewentualne powikłania są dla małego organizmu niebezpieczne. Dobra wiadomość jest taka, że chore dziecko zazwyczaj nabiera odporności i w przyszłości na ospę już nie zachoruje.

Mam dwie rady dla mam, których dzieci jeszcze ospy nie przechodziły:

  1. te dwie kropki na ciele Twojego dziecka, to najprawdopodobniej nie ugryzienie jakiegoś jadowitego owada spod materaca (#truestory sama tak myślałam)
  2. dzwoń szybko do lekarza, żeby przepisał dziecku leki – podane w pierwszej dobie po wystąpieniu pierwszej kropki, znacząco łagodzą objawy

2.  WSZY.

Czy tylko ja pamiętam moment w swoim życiu, kiedy to łaziłam z turbanem na głowie? Och ta pamiętna kolonia 🙂 Doskonale pamiętam rozpacz mamy, kiedy odkryła, że oprócz wspomnień przywiozłam z niej wszy. Wszawica ludzka to choroba wywyłana przez pasożyta – wesz głowową. Bardzo zaraźliwa, praktycznie co jakiś czas słyszy się, że w jakiejś szkole panuje są wszy 🙂 Umówmy się – każda choroba pasożytnicza jest obrzydliwa, nie ma nic fajnego w robalach mieszkających na naszym (lub “w”) ciele. Na szczęście wszy są bardziej upierdliwe niż groźne. Potrzebny specjalny szampon, grzebień i później obserwacja.

3. RUMIEŃ ZAKAŹNY.

Oj do teraz pamiętam kiedy chory był na niego Filip. Wystraszyłam się nie na żarty. Ale o czym na początku myślałam? “Coś chyba zjadł, to pewnie jakaś alergia”. Dopiero następnego dnia zadzwoniłam do lekarza. Gorączki nie miał, apatyczny nie był, tylko te czerwone plamy na twarzy i ramionach. Na szczęście rumień, choć wygląda na poważny, przebiega dosyć łagodnie. No i podobnie jak przy ospie – dziecko nabywa odporność na całe życie.

4. OWSIKI.

Czyli pasożyty, które bardzo, ale to bardzo często goszczą w organizmach naszych dzieci. Tak wiem, ta choroba brzmi obrzydliwie i wstydliwie, ale cóż 🙂 Owsikami bardzo łatwo się zarazić (poprzez brudne ręce, niemyte owoce, jaja owsików mogą być nawet w kurzu domowym!). Chore dziecko jest rozdrażnione, apatyczne, no i oczywiście swędzi go pupa (stąd stwierdzenie “co się tak kręcisz? masz owsiki?!”), a leczenia wymaga cała rodzina 🙂

5. ŚWIERZB.

Kolejny, obok owsików, wstydliwy temat, bo przecież choroby wywoływane przez pasożyty mogą tylko dotyczyć małych brudasów – niestety nie. Świerzb jest wysoce zaraźliwą chorobą pasożytniczą, a jej objawami jest grudkowata, silnie swędząca wysypka. Niestety świerzb uaktywnia się bardzo długo, a osoba nim dotknięta już zaraża otoczenie (podobnie jak ospa). Tak samo jak przy owsikach –cała rodzina musi zostać poddana obserwacji. Dobrze jest wtedy kupić dostępny w aptece bez recepty preparat Novoscabin, płyn do skóry do stosowania u osób przebywających w miejscach o dużym ryzyku zakażenia świerzbem. Ważne! Preparat najlepiej wcierać w skórę przez 5 dni w godzinach wieczornych, po wcześniejszej kąpieli i umyciu się szarym mydłem.

I najważniejsze: moje kochane, cudowne mamy – to tylko moje uwagi na temat chorób dzieci o których istnieniu kompletnie zapominamy, lub myślimy, że “nas to nie dotyczy”. Najważniejsze to zawsze, ale to zawsze zasięgać porad lekarza. Lepiej konsultować się z nim o 10 razy za dużo, niż o 1 raz za mało.

   Send article as PDF   

10 komentarzy

  • Idą na konsultację do lekarza z podejrzeniem świerzbu, spodziewałam się że dostane receptę która mnie trzepnie po kieszeni ( analogiczny przypadek koleżanki), a tu nie dość, ze został polecony mi lek bez recepty to jeszcze cena ok 🙂 w każdym razie, nam bardzo pomógł 🙂

    • a co to za lek? czy działa? u mojego dziecka też podejrzenie świerzbu…

      • sprawdź kochana link. Działa 🙂 Znajomem córka miała świerzb niestety – pozbyli się problemu.

  • Zgadzam się z Tobą, w przypadku dzieci nie ma co bagatelizować objawów, eksperymentować z leczeniem na własną rękę a tym bardziej korzystać z porad doktora Google!

  • Z ciekawych chorób o jakich zapominamy a które niestety wracają jeszcze dodałabym krztusieć:(

Leave a Comment