Ta jedna rzecz, o której nikt nie mówi przyszłym mamom. - Flow Mummmy
Uncategorized

Ta jedna rzecz, o której nikt nie mówi przyszłym mamom.

Powiedzmy sobie szczerze, przyszła mama to idealny cel dla wszystkich firm. Kobieta w ciąży czuje się niepewnie, nie wie co  jest dobre a co złe dnia niej i jej przyszłego dziecka, więc co chwilę kupuje gazety, książki, gadżety. A może tylko ja tak robiłam?

Pamiętam, że w pierwszej ciąży praktycznie co tydzień kupowałam tonę magazynów z pięknymi ciężarnymi na okładkach. Liczyłam na to, że dowiem się z nich wszystkiego co powinnam wiedzieć, że dzięki nim nie zawalę w tej najważniejszej w swoim życiu roli. Zaczytywałam się w książkach, przeczesywałam internet. W tamtych czasach nie było blogów. Zresztą pewnie i tam wszytsko byłoby różowe i nieskażone prawdziwym życiem. Nie mam racji?

63

Idąc do lekarza w czasie ciąży, znajdziesz tonę ulotek o tym jakie witaminy brać, jak się odżywiać. W sklepie? Wszędzie gadżety “niezbędne” do bycia mamą. To samo w tv, radiu, internecie. Wszyscy doskonale wiedzą co powinna taka ciężarna robić, mieć, co myśleć, bo przecież bez monitora oddechu najpewniej jej dziecku coś się stanie, a bez tego materacyka na bank na coś zachoruje.

Co w takim wypadku robi przyszła mama? Wierzy. Też wierzyłam. Nie wiedziałam nic na temat bycia matką, więc chłonęłam wszystkie wiadomości, wierząc, że uchronią one mnie i mojego malucha.

I super! Nie myśl, że potępiam te wszystkie gadżety, wspomagacze itp. Nie. Jest popyt więc jest podaż, takie jest prawo rynku. W tym wszystkim jednak brakuje mi tylko jednej jedynej rzeczy, na której kompletnie nikt się nie skupia – na emocjach. A dokładniej na tym jak sobie z nimi poradzić.

Wiecie co przeczytałam przed pierwszym porodem na temat połogu? “Krwawienie będzie trwać do 6 tygodniu”. Tyle. O baby bluesie? “Może być ci czasami smutno, chociaż nie będziesz pewna co ten smutek powoduje”. Tyle!!!! Nic więcej! A o uczuciach kiedy dziecko już przestaje być noworodkiem? Nic. Kompletna pustka. Wszyscy skupiają się tylko i wyłącznie na tym co kobieta POWINNA MIEĆ, ewnetualnie co POWINNA CZUĆ, nic na temat tego co MOŻE CZUĆ. Czy tylko mnie to tak strasznie wkurza?

Dlaczego nie znajdziemy ulotek o tym, że możemy czuć gniew? O tym, że będziemy czuć się tak cholernie niepewnie za każdym razem, kiedy dziecko będzie płakać? Dlaczego nikt nie mówi ciężarnym, że strach o dziecko potrafi paraliżować, że kocha się do nieprzytymności, chociaż ona też może wynikać z braku snu. “Śpij kiedy śpi dziecko” Ale tak zawsze?! Nawet jak ma rok i trzeba wrócić do pracy?

Macierzyństwo jest fantastyczne, ale jest też cholernie trudne, i niestety żaden, ale to żaden gadżet nie jest w stanie pomóc nam w tych wszystkich emocjach, które nami na co dzień targają. O tym nikt nie mówi. A szkoda… Bo może właśnie to sprawiłoby, że byłoby prościej.

   Send article as PDF   

20 komentarzy

  • Dziękuję Pani za ten wpis! Podpisuję się pod nim każdą kończyną. Jestem mamą 4 tygodniowej córeczki i są chwile, że chce mi się wyć za dawnym życiem, którym to ja sterowałam, a nie ten mały szkrab. Jest cudowna, wspaniała, kochana, śliczna i naprawdę doceniam to, że mimo komplikacji w ciąży udało mi się urodzić w terminie taki zdrowy okaz. Ale chciałabym wiedzieć, że innym matkom też zdarzają się takie kryzysy, że tracą cierpliwość, że brak pokarmu siada im na psychikę, że wariują w czterech ścianach z maluchem, który nijak nie reaguje na zagajania i zaczepki, a są dni, że płacze non stop, że najchętniej odłożyłyby dziecko do łóżeczka i wyszłyby z domu. A jednocześnie – pisząc to, mam diabelne wyrzuty sumienia, bo przecież kocham ją nad życie, więc może nie powinnam narzekać, może ona to wyczuje, poczuje się niekochana? Ratunku.

    • Miałam to samo, TO SAMO! Wszystko minęło 🙂 też wyrzucałam sobie, że miałam takie fajne wygodne życie, a teraz mam dziecko i wszystko się skończyło. A za chwilę ogarniały mnie potworne wyrzuty sumienia – jak ja mogę narzekać? Przecież jest zdrowa, cudowna, grzeczna a ja bym chciała cofnąć czas i wolałabym żeby jej nigdy nie było! Miałam takie uczucia, strasznie się ich wstydziłam, nie miałam z kim porozmawiać… wszystko minęło. Przyjdzie czas, gdy dziecko ułoży sobie dzień, miną kolki, zacznie ładnie ssać lub po prostu bez wyrzutów sumienia przejdziesz na butelkę, zacznie lepiej przesypiać noce. I wtedy poczujesz, ze tamto życie było nic nie warte. Że ta kruszyna nadaje sens twojemu istnieniu. Że teraz ona liczy się najbardziej. Nie twierdzę, że będzie idealnie, będzie różnie, ale na pewno będzie lepiej. Trzymaj się!

    • Mam to samo!!! Jestem mamą 6 tygodniowej córeczki i mam dokładnie te same myśli.. Z jednej strony kocham tego małego człowieka nad życie i chcę się cieszyć każdym dniem, bo tak szybko rośnie. Z drugiej strony chce moje dawne życie z powrotem!! Chociaż na trochę, na weekend, żeby ona po prostu zniknęła na chwilę.. No i wyrzuty sumienia, bo przecież to ZŁE, że w ogóle tak myślę. No i taka huśtawka, dzień jest super, kolejny dzień mam ochotę się zastrzelić. Lżej mi teraz, że nie tylko jak tak mam:)

      • Kochana wszystkie tak mamy!!!! Najgorsze, że czasami nie mamy po prostu komu o tym powiedzieć – na szczęście masz tu nas 🙂 My Ci pomożemy! 😀

  • Niestety ale muszę się z Tobą zgodzić… o wielu rzeczach nie mówi się nawet w szkole rodzenia. Jednak dodała bym jeszcze jedną rzecz nad którą być może kiedyś się pochylisz i napiszesz artykuł. Ojcowie… Wszystko kręci się wokół matki, a co z ojcami? Ich świat też wywraca się do góry nogami, zwłaszcza tych którzy we wszystkim chcą mamie pomagać, łącznie z ogarnięciem się fizycznym i psychicznym w połogu. To nie jest łatwe, a mimo to nikt ich do tego nawet nie próbuje przygotować. Oni też potrafią płakać ze szczęścia lub bezsilności jak my (ok nie wszyscy ale jednak) i pomimo wszelkich starań też coś zawalą i później to sobie wyrzucają, że są beznadziejni, że sobie nie radzą itp.

    • jeezu…. wiesz, że się cholernie wzruszyłam tym co napisałaś? CHOLERNIE! i powiem Ci, że mam zupełną rację… My kobiety, w tych wszystkich emocjach, w tym całym bólu, naprawdę często zapominamy, że faceci też mają uczucia. Ja o tym zawsze zapominałam 🙁

      • Ja choćby chciała to nie zapomnę męża w trakcie porodu płaczącego razem ze mną bo nie mógł mi ulżyć w bólu (mam oporność na leki przeciwbólowe tak więc na sam finisz dostałam potrójną dawkę epidurolu w kręgosłup), później takiej bezwładnej zmieniającego bieliznę, a w domu pomagającego nawet wejść do wanny! Sam przyznał, że momentami było mu delikatnie mówiąc nieprzyjemnie, a bynajmniej do mięczaków nie należy (prawdziwy samiec, który nawet królika scyzorykiem w polu oskórował – dostał od znajomego). Tak więc drogie kobietki pamiętajmy o naszych mężczyznach bo mimo że zgrywają twardzieli to często wszystko duszą w sobie aby nam jeszcze nie dokładać.

  • Rodziłam w 2015. W szkole rodzenia jedno z sześciu spotkań było w zupełności poświęcone połogowi, od strony fizjologicznej, ale też psychologicznej. Trwało prawie dwie godziny i prowadziła je m. in. fantastyczna pani psycholog (i mama). I chociaż mówiła o tym wszystkim, co później się ze mną działo, poruszała trudny temat depresji poporodowej i wcale nie bagatelizowała baby bluesa, to i tak ten czas po porodzie był bardzo trudny. W tym wszystkim naprawdę dobrze jest, gdy mąż uczestniczy z Tobą w takich spotkaniach i później po prostu pewne rzeczy rozumie, nie ocenia, tylko przytula, zabiera dziecko do dziadków, gotuje obiad. Jemu też jest przecież ciężko, ale nim przynajmniej nie targają hormony 😉

  • Prawdę mówią osoby, które już mają dystans czyli nasze mamy i babcie. Ale młode mamy nie chcą ich słuchać. Tak więc nie zgadzam się do końca z tą opiniąz posta. Same młode mamy chcą wszystko robić po swojemu i wolą szukać informacji w necie niż pogadać z własną mamą. Bo ich mama, to przecież nie wie, czasy się zmieniły itp. A kobiety, które nie miały pampersów, tylko codziennie gotowały pieluchy, nie miały rocznego rodzicielskiego, tylko po 3 miesiącach wracały do pracy, które mleko dla dziecka dostawały na kartki i które gdy dziecko chorowało nie miały internetu żeby sprawdzić co robić, czy umówić się telefonicznie na wizytę do lekarza bo nie było telefonów komórkowych, a stacjonarne miało kilka osób. Tak więc te mamy, to są nasi rodzice, teściowie, których nikt nie słucha, bo są z poprzedniej epoki. Młode mamy wiedzą najlepiej, bo im google powiedziało. Ok. Czasy się zmieniły, nie poi się już dzieci glukozą, nie każe się wypłakiwać, ale zmęczenie, niepokój o dziecko, niewyspanie one tego również doświadczyły. Warto czasem posłuchać opowieści starszych od nas, bardziej doświadczonych. Mają oni to, czego my młode matki nie mamy – życiowe doświadczenie i mądrość osoby, która ma już dystans do życia.

    • Że niby pamiętają te emocje? Serio???
      “No ja nie wiem, wy mi w ogole nie plakaliscie”, “dawałam mleko, odkładałam i spaliscie (całe noce, od początku)”, “noworodek tylko śpi i je”, “jaki tam baby blues, za moich czasów tego nie bylo”, “nie ma czegoś takiego jak depresja poporodowa, ja nie miałam”… 😉

      • ania, dokładnie tak!!! Słyszałam to dziesiątki razy od swojej teściowej i mamy 🙂 nie mówiły tego po to aby mi dopiec czy coś, tylko one naprawdę w ten sposób pamiętają swoje macierzyństwo! Może i my tak będziemy je wspominać? 🙂

  • Może to straszne ale ja bym chciała wykreślić z życia i pamięci pierwsze 2 tygodnie z dzieckiem w domu. I to wcale nie z powodu dziecka! Dziecko na początku faktycznie spało, jadło i robiło kupę. Za to ja byłam tak przerażona nową sytuacją, tak bardzo zagubiona! Do tego dochodziły dolegliwości fizyczne takie jak obolałe sutki, czy gojące się krocze. To krocze to chyba zapamiętam do końca życia. Przez dwa tygodnie nie siadałam w ogóle, w ogóle! Zresztą bolało w każdej pozycji. Wolałabym drugi raz rodzić niż przechodzić gojenie się tej przeklętej rany. A żeby było śmieszniej to wcale nie była ona duża! Ja kruszyną nie jestem, dziecko nie było przy porodzie jakieś wielkie, wiec wystarczyło małe nacięcie. Ale teraz już wiem, ze przy drugim porodzie jak Bozia da, nie pozwolę sobie tego zrobić, po moim trupie! Całe szczęście, wszystkie dolegliwości prędzej lub później minęły. I teraz jest naprawdę fajnie – raz lepiej, raz gorzej – ale ogólnie zdecydowanie na plus 🙂

  • A, jeszcze mi się przypomniała jedna rzecz. Taka, o której nie przeczytacie nawet na krańcach internetów 😉 moja bratowa, która rodziła pół roku przede mną powiedziała mi: słuchaj, poród to jest takie uczucie, to boli tak, jakbyś musiała wysrać z siebie kilka litrowych słoików typu twist-off. Miała skubana rację.

  • Mam półrocznego syna i do tej pory zachodzę w głowę, czemu nikt – ABSOLUTNIE NIKT – mnie nie uprzedził przed tym co się będzie działo w mojej GŁOWIE!
    O nieprzespanych nocach mówili, o tym że dnia od dnia nie odróżnię też… Ale o tym, że będę wyła do księżyca już nie. Ani o tym, że to dziecko moje ukochane będę chciała na balkonie zamknąć, albo sama przez ten balkon skoczyć.

    Czemu nie mówili? Bo uznali pewnie, że to nie wypada. I że matce takich rzeczy mówić nie przystoi…

    Całe szczęście, że są tacy co otwarcie o tych wszystkich trudach piszą:)

  • W pierwszej ciąży chodziłam do szkoły rodzenia, gdzie uczyłam się jak mam oddychać w czasie porodu. Nie przydało się to na nic, bo przy tak ogromnym bólu wyleciało mi z głowy absolutnie wszystko co mi na ten temat powiedziano. Temat baby blues skwitowano stwierdzeniem, że młoda mama może mieć obniżony nastrój. Dlaczego nikt mi nie powiedział co robić, gdzie szukać pomocy, gdy miałam ochotę skrzywdzić swoje dziecko? Dlaczego działo się tak, że w jednej chwili kochałam je najmocniej na świecie, a w następnej miałam ochotę wypuścić z rąk prosto na podłogę? Do żadnej tragedii na szczęście nie doszło, ale ciarki mnie przechodzą, gdy pomyślę jak było do tego blisko – wszystko dlatego, że zostałam sama z tym kompletnym mętlikiem emocji w mojej głowie. Dziś wiem, że miałam depresję poporodową, a przez długi czas trwałam w przekonaniu, że jestem chora psychicznie…
    A co dziwniejsze najbardziej niebezpieczną formę tej depresji przechodziłam nie przy pierwszym, ale przy trzecim dziecku.

  • Dziękuję za ten wpis 🙂 Ja bym dodała jeszcze tutaj teksty o pięknych porodach, które trwają 2 h i wszystko idzie jak z płatka. I tak, nawet w szkołach rodzenia (tych z super reklam) słyszy się takie “super prawdy”. A potem trzeba tylko podać noworodkowi “ten znany lek” na kolkę i wszystko, co złe przechodzi. Takie mądre wpisy jak ten są ukłonem w stronę innych kobiet:) Powiedziałabym, że tych dobrych i cięższych (a przynajmniej bardziej poważnych) chwil jest zwykle po równo. Może dlatego mówi się, że dziecko balansuje życie…

  • Babeczki a ja mam do was pytanie jeśli chodzi o sprawdzone suplementy dla kobiet w ciąży. Czy możecie mi polecić co same brałyście?? Na co zwrócić uwagę przy wyborze?

  • Zapytaj w aptece o kompleksowy suplement Pregna Plus dla babeczek w ciąży. Ma wszystkie niezbędne dla przyszłej mamy i dziecka składniki. Saama nie przepadam za rybami, i lekarz zalecił mi ten suple żeby ewentualne braki uzupełnić i poprawić wyniki. Byłam bardzo zadowolona kiedy go stosowalam, powinien ci dobrze slużyć jeśli będziesz stosować regularnie 🙂

Leave a Comment