Przestań robić te rzeczy za swoje dziecko! - Flow Mummmy
MACIERZYŃSTWO

Przestań robić te rzeczy za swoje dziecko!

2 tygodnie w domu z dziećmi. 2 tygodnie w domu z chorymi dziećmi.

Czy muszę coś więcej pisać?

Człowiek zaczyna wkurzać się o byle co, irytować byle pierdołą. Już w dawno z pola widzenia zniknęło trofeum “Matka Roku”. Życie. Raz lepiej raz gorzej.

Niestety, ale w takich chwilach nasza matczyna pewność siebie, zamiast szybować po niebie i zajmować piedestały perfekcjonizmu, osiada na mieliźnie, toczy się, kuleje. Jednym słowem DUPA. Życiowa i macierzyńska dupa.

Zauważyłam, że wtedy wszystkie moje ambicje wychowania chłopców na porządnych mężczyzn, kończą się wraz z ich stwierdzeniem “ale ja sam nie mogę!”. Ani zjeść zupy, ani założyć kapci, nawet sikanie przestaje być samodzielną czynnością.

8

Odpuścić? Oj nie nie. Wczoraj zrozumiałam, po najcieższym dniu, kiedy moje dzieci postanowiły “kopać leżącego”, a dokładniej leżących, bo i mnie i M, że “tak być nie będzie”. Mogę podcierać, wycierać, nakładać, karmić, zakładać, zawijać i robić wszystko inne, kiedy w domu mam noworodka, a nie dwójkę kilkuletnich chłopców! Nie róbmy siary! (specjalnie o F nie piszę bo to jednak już chłopak, a nie mały chłopczyk 🙂 )

Ty też przestań wyręczać swoje dziecko!

TAK TY! Ja wiem, że człowiek się spieszy, że dość ma patrzenia na zupę rozlaną po pokojach, że ile można się potykać o zabawki. problem jednak w tym, że wyręczając swoje dzieci, robimy nie tylko krzywdę im, ale też sobie!

1. SPRZĄTANIE ZABAWEK.

Może i ktoś zacznie myśleć, że mój dom to miejsce terroru, ale na sprzątanie mam dwie metody:

  • sprzątanie z dzieckiem (nawiązuje ona do kolejnego punktu). Po prostu pomagam dziecku sprzątać. Nie oznacza to jednak sprzątania za niego! Oj nie nie nie. Tutaj jestem konsekwentna. Przestaję pomagać jak tylko widzę, że panicz olewa sprawę.
  • zabieranie zabawek. Tak wiem, to jest ten dziecięcy horror, ale w momencie kiedy dziecno mnie totalnie olewa, po prostu zabieram mu na jakiś czas zabawki. Sorry. Nie szanujesz, to nie masz.

2. POMOC W DOMOWYCH OBOWIĄZKACH.

I tu właśnie narodził się “pomysł” pomocy w sprzątaniu. Może i nie pomagam im zawsze, ale jednak, kiedy mnie o to poproszą, to dzielnie zakasam rękawy. Dlaczego? Bo oni też pomagają mi w sprzątaniu domu. Odkurzają (zobacz TUTAJ!), ścierają kurze, ściagają pranie. Z jednej strony to też ich dom i powinni sami z siebie to robić, ale umówmy się, mają 2-4 latka, jaram się jak osioł jak poodkurzają jeden pokój! Ryczę ze wzruszenia!

3. SPRZĄTANIE PO POSIŁKU.

Nie ma bata, nie odpuszczam nigdy. Każdy, KAŻDY, ma obowiązek zanieść brudny talerz do zmywarki. Nawet mi się nie śni robić tego za nich.

4. KARMIENIE.

Ok, tu w moim przypadku wieje największym dramatem. Przyznaję się bez bicia: karmię czasami swoje dzieci. To jest moja życiowa masakra. Kompletnie nie potrafię sobie z tym poradzić. Chłopcy pięknie jedzą sami, to nie jest tak, że każdy posiłek wymaga karmienia, nie ma też tak, że cały czas karmić ich muszę, ale są dni, że nie ma bata :/ jak nie nakarmię, to wyją mi przez 3 godziny nad ulubioną zupą. Jak masz jakiś sposób (oprócz zaciśniecia zębów i nie zrezygnowania) to błagam pisz, bo serio mnie to męczy.

5. UBIERANIE SIĘ.

Tu jest ok, mama tylko pomaga. Tutaj tak naprawdę starszy brat (nie jest ważne który) odegrał największą rolę. Dzieci ubierają się same! Trwa to co prawda pierdyliony lat, i wymaga morza cierpliwości mojej, mojego męża, sąsiadów i Pani w warzywniaku, ale jest. Mamy to!

A u Ciebie z czym jest najgorzej? A z czym radzisz sobie najlepiej? Pisz szybko! Bo przecież aktualnie mam się za średnio dobrą mamę :/

   Send article as PDF   

13 komentarzy

  • Mama bede juz niedlugo wiec ja niczym sie tu nie wykaze ale czytam pochlaniam biore sobie do serca na przyszlosc. Wpis jak zawsze ???

    Mama jednak opowiadala ze dlugo balam sie sama wycierac i wychodzic z wanny…nie mam pojecia dlaczego ?

  • Jedzenie! Wstyd się przyznać, biegam z łyżką, walczę, przekupuję, szantażuję mojego 4latka :/ są dni, tygodnie, że może żyć energią kosmiczną, poza tym strasznie wybiórczy i wybredny 🙁 a ja się głupia daje podpuszczac

  • Moi też sprzątają ze mną (2 i 4 latka 🙂 ). Uwielbiają odkurzacz i mopa. Aaaa i wycieranie mebli chusteczkami nawilżonymi!!! 😀 Zabawki pozbierają po kilkunastu minutach krzyku- Ich oczywiście. Z jedzeniem mam to samo… Lenie patentowane co do jedzenia! Oni umieją, tylko sie nie chce… A mama co robi??? No karmi :/ Wiem, że to nie jest dobrze, ale nie wiem jak Ich oduczyć karmienia przeze mnie 🙁

  • A tak przy okazji to siedzimy właśnie drugi tydzień w domu… chorzy! Jutro kończymy (na szczęście tylko u jednego) antybiotyk. Moja psychika zaczyna siadać. Żeby tego było mało to akurat jestem w trakcie urlopu!!!!!!

  • Hej, nie martw sie z tym karmieniem, nie byłoby sprawiedliwie gdyby wszystko tak gładko szło, gdzies musi być jakiś słaby punkt. U mnie na ten przykład to sprzątnie ze stołu i ostatnio sprzątnie zabawek….wprawdzie M ma 3 lata a V 2 miesiące wiec widzę jeszcze szanse na przybliżenie im tego tematu 🙂
    Ps: idzie wiosna, będzie zaje, nie bój nic

  • Ubieranie. O matko i córko to jest duży problem, młody ma 6 lat i chciałby by mamcia go ubierała. Wyjścia i powroty ze szkoły to koszmar, pora roku pogarsza jeszcze sprawę i dodam jeszcze, że mój pierworodny ściąga jeszcze skarpetki zanim włoży buty zmienne w szkole uff pomocy

  • A my mamy problem ze spacerami. Mój 3-latek wymusza strasznie noszenie na rękach. Wymyśla cuda niewidy…a to że co nóżki bolą, a to że zmęczony. Nie wiem jak mam go tego oduczyć. Ani prośbą, ani groźbą…

    • My staliśmy. Albo idziemy , albo stoimy. Stoimy aż nóżki odpoczną. Nudziło się, więc szliśmy dalej. Ze starszą działało, będziemy sprawdzać z młodszą.

  • ja mam największy problem z odruchem, że sama zrobię szybciej i lepiej – sprzątanie, pranie, odkurzanie… ja to myk myk a z młodym to nie dość, że negocjacje, to jeszcze poprawić trzeba ale staram się jak mogę bo jednak wizja dorosłego wałkonia mnie odrzuca 🙂

  • Dzieci w wieku 2 i 4 (które sama posiadam) często jara jeszcze pomaganie w domowych czynnościach o ile oczywiście mają na to akurat ochotę, nie jest włączona bajka, nie ma nowej zajmującej zabawki itp. Ale u syna nr.1 zadziałała rozmowa, kilkukrotna. Jak z dorosłym 😉 – mama nie może wypełniać wszystkich obowiązków w domu, bo wieczorem jest bardzo zmęczona, nie ma siły się bawić i robić fajnych rzeczy z Wami. Pomaga ;), powtarza to, żałuje mamuni. Robi sporo, razem ze mną; sprząta po jedzeniu, opróżnia zmywarkę, myje szafki, prasuje(powedzmy) rozwiesza pranie. Często muszę powtarzać, że chyba o czymś zapomniał, ale stosuje się.
    Co do zabawek- nie mam triku. Ilekroć zaczyna sprzątać, w pewnym momencie coś go zajmie i zaczyna się bawić, albo symuluje, że jest zmęczony, że chcę pić, srać, noga boli więc nie raz nie-pedagogocznie zostawiam go na podłodze, niech popłacze sobie trochę, ale jak szybko dojdzie do uzdrowienia, to zrobimy coś fajnego.
    2- latek natomiast hmmm na razie jest na etapie robienia czy też pomagania gdy uważa, że akurat teraz jest to fajne, chyba za wcześnie na mobilizację.

  • To może ja się podzielę moim sposobem na dokarmianie… Droga Mamo konsekwencja i trochę zaufania do swojego dziecka. Jestem mamą bliźniaczek, prawie pięcioletnich, ale sposób stosowany od półtorej roku. Otóż z jedzeniem zawsze był problem, zawsze jadały za mało, zbyt rzadko i były zbyt zmęczone. A mnie doprowadzały zachowaniem do frustracji, złości, bezsilności, ale do czasu. Bo dziecku to trzeba wszystko mówić, tłumaczyć i powtarzać. Najlepiej codziennie, około milion razy:)
    Po pierwsze, siadając do stołu próbujemy ustalić co będziemy robić po śniadaniu/obiedzie/kolacji. Tym samym mamy kartę przetargową: “dziewczyny, musimy szybko, sprawnie zjeść obiad, żeby móc jak najszybciej wyjść na spacer”, czy też ułożyć zamek z klocków, puzzle, oglądać bajkę, cokolwiek. W ramach wyjaśnienia… to nie zawsze działa, ale zawsze można spróbować 🙂
    Po drugie, kiedy dzieci zaczynają marudzić, że zmęczone, że nie smakuje… ok, w porządku ja też mam gorszy dzień, ale: dziecko musi otrzymać jasną informację co będzie dalej.
    “Jesteś zmęczona, w porządku. Możesz zjeść później, ale wtedy jesz sama, bo my będziemy już po obiedzie.” Nikt nie lubi jadać w samotności.
    “Nie chcesz już jeść obiadu? W porządku. Kolacja będzie dopiero wieczorem, jeżeli to co zjadłaś Ci wystarczy, możesz już skończyć.” Dla pewności zostawiamy niedojedzony obiad w razie nagłego ataku głodu, by mogła dojeść kiedy przyjdzie jej ochota, oczywiście sama. Ale wyjaśnijmy sobie jedno: nie ma podjadania między posiłkami! Żadnych krakersów, soczków, chrupek, ciasteczek i takich tam. Nie!
    Nie porównujmy dzieci do siebie, mówiąc, że A zjadła już cały obiad, tak szybko i tak ładnie, a Ty, B, ciągle siedzisz nad talerzem zimnej zupy. Można inaczej. Zobacz B, jaką fantastyczną zabawę wymyśliła A! Dojedz obiad, abyś mogła jak najszybciej dołączyć do tej zabawy.
    Jeżeli dziecko je z ociąganiem, marudzeniem, że chce żeby pokarmić… mówimy stanowczo nie. “Skoro nie chce Ci się machać łyżką do buzi i z powrotem, to chyba nie jesteś głodna.” I oczywiście nawiązujemy do odległego o milion lat świetlnych kolejnego posiłku 🙂 I zostawiamy na wszelki wypadek resztę obiadu. Nigdy nie zdarzyło mi się biegać za dzieckiem z widelcem w ręku, żeby zjadło choć troszkę. Nie. Posiłki jemy przy stole i tylko przy stole. Siła nawyku działa także u dzieci. Kiedy dziewczyny zjedzą małe śniadanie, same nakrywają do stołu miseczki, podają mleko, płatki i łyżki. Do stołu. Nie na kanapę, łóżko czy dywan.
    Jeżeli dzieci jedzą bardzo mało, spokojnie, widocznie tyle im wystarczy. Nie wciskamy na siłę jeszcze jednej łyżki zupy czy jeszcze jednego kawałka marchewki. Dziecko wie kiedy jest najedzone. Być może będzie potrzebować kolejnego posiłku wcześniej niż zwykle, ale na tą chwilę jest najedzone. Nie pozwólmy, żeby dzieci kojarzyły jedzenie z przymusem.
    Oczywiście jest wyjątek, kiedy to ja karmię dziecko i tym wyjątkiem jest choroba. Kiedy widzę, że ona naprawdę nie da rady, że źle się czuje, a chce żeby pokarmić, nie ma problemu.
    Pozdrawiam i powodzenia życzę:)

  • To ja poproszę o radę odnośnie, za przeproszeniem, wycierania tyłka ? no już mi ręce opadają…młody w grudniu kończy 5 lat i za Chiny ludowe nie chce tego robić sam…próbowałam zachęcić go na milion sposobów żeby chociaż spróbował, to sie upiera że on nie umie i koniec. Nawet papieru nie chce wziąć do ręki…jakieś pomysły??? Kiedy Wasze dzieci opanowały tą sztuke?

    • a próbowałaś z mokrym papierem? U nas on się sprawdził najlepiej. Normalnie nawilżany papier toaletowy (nie zatyka rur jak chusteczki).

Leave a Comment