Macierzyństwo to nie konkurs! - Flow Mummmy
MACIERZYŃSTWO

Macierzyństwo to nie konkurs!

W tym temacie powstało już tyle traktatów, tyle powieści, esejów i notek biurowych, że sama nie wiem czy w ogóle ten temat powinnam poruszać.

Z drugiej jednak strony to przecież tak ważne, że powinno być wszędzie. Coś jak makijaż z Pytania na Śniadanie – każdy musiał go skomentować, zinterpretować, bo przecież jak inaczej żyć?

Konkurs na najlepszą matkę świata jest – nie oszukujmy się. I w sumie dobrze, bo gdyby nie było konkursów, to skąd ktoś miałby wiedzieć, że w danej dziedzinie bije wszystkich na łeb, szyję i obojczyki? Problem w tym, że taki konkurs powinna każda z nas toczyć z samą sobą, a nie z całym światem.

6-1

Czy Ty, droga moja matko (w sensie nie moja, ale mamą czyjąś chyba jesteś, albo dopiero będziesz), kiedykolwiek napisałaś na Facebooku jakieś zdanie odnośnie swojego macierzyństwa? Wiesz, coś w stylu “moje dziecko ma 2 miesiące i je kotlety”, albo “moje dziecko ma 7 lat i nie wiem jak mu zabrać w końcu smoczek” lub “mój syn w wieku pół roku biega do sąsiada”. Spróbuj napisać coś o swoim dziecku – w 5 minut znajdzie się grono innych, które napiszą Ci: “a moje dziecko to jak miało 3 miesiące to do sąsiada do wsi obok szło samo”, “mój 9 latek woli smoczki bardz
iej designerskie” a “mój noworodek wczoraj zabrał mi z talerza bigos!”. Nie śmiej się, ja wcale nie przesadzam! Może i użyłam trochę (ale tylko ciut) przesadzonych metafor, ale już odpowiedzi są prawie prawdziwe. Czemu jest tak, że ciekawska mama, taka której jedynym kontaktem ze światem jest Facebook (każda z nas przez to przechodziła), zwyczajnie nie wie czy pewne rzeczy są normalne, i chce się poradzić “znajomych”, od razu przez jakąś ich część jest atakowana? Czy to naprawdę powód to rzucania tekstami typu “ja bym nigdy…”, “moje dzieci nigdy…”, ” w ogóle jak tak możesz”?

Umówmy się, absolutnie nie mam tu na myśli porad medycznych, bo o ile wiem co to znaczy niecierpliwić się, bo jednak wizyta dopiero jutro,  a ja padam ze zdenerwowanaia, co to znowu na tyłku mojego dziecka wyrosło, i po prostu chcę wiedzieć, czy dziecko którejś koleżanki też miało coś takiego na tyłku i czy można to smarować maścią, czy już szukać szcztucznego poślada. To ja rozumiem. Sama pewnie kiedyś zapytałam: “mojemu 2 latkowi wyskoczył pryszcz – czy on juz dojrzewa?”. Problem jest wtedy kiedy pytanie brzmi: “mojej córce odpada palec, czy to groźne? powinnam iść do lekarza?”.

Ok, ale nie o medycznych sprawach tu miało być. Miało być o poczuciu wyższości, które nagle ogarnia niektóre kobiety, kiedy zaczynają pisać “a moje…”, “a ja…”. Czy tylko mi się wydaje, że część z tych kobiet uznała za szczyt swoich ambicji uświadamianie innych matek, że są beznadziejne? Cholera! Macierzyństwo to nie konkurs! Tu nie ma wygranych i przegranych! Dziecko jedzące bio warzywka nie jest szczęśliwsze od tego, które żre marchewkę z biedry. Może i za 30 lat okaże się ciut zdrowsze, ale tego też nie wiemy. Nie ścigajmy się, nie bierzmy do siebie tych tekstów, nie przejmujmy się nimi i nie wciągajmy się w te zabawy.

Dziecko to człowiek, tylko o wiele mniejszy. Nie musi u niego działać metoda (jakakolwiek), która działała u małej Krysi czy u małego Stasia. Może, ale nie musi. Dziecko chodzące spać o 23 nie jest gorsze od tego, które zasypia o 19. Ok, może jest czego zazdrościć jego rodzicom, ale bez przesady.

Nie wmawiajmy sobie, że jesteśmy gorszymi mamami od innych. Każda z nas ma swoje priorytety, wszystkie mamy swoje sposoby na osiągnięcie przez nas, i przez nasze dzieci, stanu chill, zen i w ogóle hip-hop z disco. Nikt nie może nam wmawiać, że nasz sposób jest gorszy – no chyba, że jest nielegalny, to wtedy wiesz, nie ma innej opcji.

Nie porównyjmy się! Wspierajmy jak tylko możemy. Bo dzieci trzymają ze sobą sztamę, a jak chcemy z nimi wygrać, to musimy trzymać sztamę jako rodzice. Zawsze i wszędzie.

   Send article as PDF   

5 komentarzy

  • No to trafiłaś w sedno. Ostatnio była u mnie znajoma ze swoją córką, która jest o kilka miesięcy starsza od mojej córki. Ale się nasłuchałam! Najbardziej mnie wkurza typ doświadczonych matek polek które wszystko widziały, wszystko przeżyły i wszystko wiedzą ( nieważne, że są mamami dłużej niż ja 3 miesiące 🙂 one wiedzą lepiej). A więc tak: mleko bebiko jest najlepsze (bo jej córka takie pije), dlaczego ja karmię enfamilem? Nie dało rady przetłumaczyć, że próbowałam wprowadzić bebiko, ale moje dziecię srało po nim na zielono i beczało na brzuch całe noce. Dalej: pieluchy dada z biedry to ósmy cud świata, czemu używam pampersa? Są drogie przecież! Nie dało rady przetłumaczyć, ze na dadach moja córka ma dupę w kolorze dojrzałej wiśni (uczulenie) i jedyne pieluchy które jej pasują to pampersy właśnie. I tak ze wszystkim! Naprawdę z chęcią używałabym dady, dawałabym bebiko, (dostępność, taniość), ale najzwyczajniej w świecie mojej córce nie pasują! Tak samo jestem w stanie zrozumieć, ze są dzieci, które po enfamilu rzygają, a bebiko kochają, no i gitara 🙂 Przyznam, nie jestem święta, też czasem porównuję że ta moja córka to więcej mówi niż synek sąsiadki, ale robię to w myślach, nie wymądrzam się, a przede wszystkim nie robię nikomu przykrości.
    Po takich wizytach odechciewa mi się spotkań towarzyskich. To ja już czasem wolę pogugać z córką. A już w ogóle najlepiej się spotkać z bezdzietnymi. Żadnych rozmów o dzieciach, kupach, przespanych lub nieprzespanych nocach. Nikt mnie nie pyta o dzieci (jedynie dwa zdania ogólnie co tam słychać u córki), ja też nikomu nie przynudzam jakie cudowne to moje dziecko. Polecam! 🙂

  • Bede matką niedlugo…cenna notka na przyszlosc 😉

    Chociaz i kobietom spodziewajacym sie potomstwa niczego nie brakuje ?

  • No i właśnie to jest najdziwniejsze, że Matki zamiast trzymać się razem, pomagać, radzić, klepać po plecach “Stara jesteś zajebista, nie przejmuj się odwalasz kawał dobrej roboty, a to, że Młody zrobił to tak, czy inaczej nie ma znaczenia” to wbijają sobie nóż w plecy. Mało tego pyta się biedna Matka o coś, o pierdołę zwykłą typu wspomniana przez Ciebie “marchewka bio czy z biedry” i wyskakuje taka jedna z drugą z linczem na nią. Dobrze, że nie widzą się face to face bo bałabym się, że przez taką gównoburzę oczy sobie wydrapią. Strasznie to smutne!

  • Mam to samo wrażenie… Akurat w rodzinie mniej więcej w tym samym czasie urodziło się troje dzieci z różnicą miesiąca i trzech miesięcy… I tylko słychać a bo L w tym wieku już jadła sama, a W to już na nocnik siada, a A to ani to ani to nie umie… A do tego na koniec ” ale przecież nie ma co porównywać każe dziecko inne ” i tak z każdym spotkaniem ? no ale cóż jedynie co pozostaje i się sprawdza to jednym uchem wpuścić drugim wypuścić i nie dać się zwariować

  • Och Flow, ile w tym prawdy.

    Po kolejnej połowicznie przespanej nocy z 4 pobudkami (i tak od 2 tygodni!), zaczęłam się dzisiaj zastanawiać, a może by tak zapytać dzieciate koleżanki? Może któraś mi powie, że ich pociechy jak miały te 13-14 miesięcy to też nagle zaczęły wariować ze spaniem w nocy ;x I wiesz co? Tak przeglądając kilka for, przypomniałam sobie jak pół roku temu na pytanie “co u Ciebie?” odpowiedziałam, że mój Młody chodzi już za trzymany za łapki (ależ ja z dumy pękałam) – momentalnie pożałowałam tej odpowiedzi, bo dowiedziałam się, że jej Młoda to już jako 7-miesięczniak biegała, a nie za rączki i to tak późno i w ogóle czym się tu chwalić. No i mi się odechciało.

    Niestety potem wiele (często młodych i niedoświadczonych matek) pozostaje samemu z problemami, która może są błahe, ale w ich oczach urastają do rangi Mt. Everesta ;x

    Znowu się sprawdza stara ludowa mądrość “nikt tak nie dopiecze młodej matce jak inna młoda matka” (teściowe i babcie to przy tym pikuś)

Leave a Comment