Uzależnienie od bajek - jak z tym walczyć? - Flow Mummmy
Uncategorized

Uzależnienie od bajek – jak z tym walczyć?

Tak, dobrze czytasz. Ja, największa fanka bajek ever, ogłaszam kapitulację i przyznaję: moje dzieci są uzależnione od bajek. To chyba kiepsko prawda?

Zaczyna się jak zwykle niewinnie: bajka włączana dziecku, żeby w końcu pójść w samotności do toalety. Później bajka “do gotowania obiadu”, kolejno “bajka, którą kocha”. Po pewnym czasie okazuje się, że swobodnie mogłabyś zrezygnować z płacenia abonamentu za “n-k”ę, “cyfrę +”, czy czegokolwiek innego, bo Twoje dziecko i tak ogląda TYLKO bajki! Nie pamiętasz kiedy ostatnio oglądałaś coś, na co miałaś ochotę, w ciągu dnia? A może w ogóle nie ogarniasz już, że telewizor może być zwyczajnie wyłączony?

7-1-of-1

Tak było u nas. Wstyd? Trochę tak. O ile nie jestem absolutnie za tym, żeby bajek zakazywać, bo przecież nie raz uratowały mi one mój macierzyński wielki tyłek, to jednak jest granica, której przekraczać się nie powinno. A my niestety to zrobiliśmy. Nawet nie wiem kiedy, lecące w tle bajki, stały się stałym elementem domowego krajobrazu. Wrosły w pejzaż, tak po prostu. Zabawy odbywały się przy tekstach z “Psiego Patrolu”, w gry graliśmy przy bajce “Blaze i megamaszyny”, a przy obiedzie towarzyszyli nam “Dora i przyjaciele”. Sama widzisz, że wyglądało to kiepsko.

Od czego zaczęliśmy? Od przyznania się, że daliśmy klapę. I w tym chyba był największy problem. Ciężko jest przyznać, przed samą sobą, że w czymś się zawaliło. Zwłaszcza w momencie, kiedy tak jak u mnie, oceniają mnie dziesiątki tysięcy ludzi. A może to właśnie przed Tobą jest mi najgorzej się przyznać? Bo przecież wstyd, siara, hańba i ocenianie. Bo przecież jako osoba pisząca o dzieciach, powinnam znać odpowiedź na każde pytanie, rozwiązywać w 5 sekund każdy problem, a takie rzeczy jak “nie wyszło mi” w ogóle nie powinny wychodzić z moich ust, pióra, tudzież klawiatury. Na szczęście jest inaczej. Uwierz mi, gdyby świat słuchał tylko moich rad, mądrości i wierzeń, to nie wiem gdzie byśmy skończyli 🙂

Przyznanie się. To już za nami. Teraz praktyka, a dokładniej co my zrobiliśmy, tak naprawdę bez większego planu, a co podziałało w przypadku naszych dzieci. Oczywiście nie w 100%, ale jednak. A! I żebyś się od początku nie zniechęciła do czytania reszty tekstu – ja doskonale wiem, jaką moc matce dają matki. Nie zrezygnowaliśmy z nich całkiem i na bank tego nie zrobimy. Nie wyobrażam sobie dzieciństwa bez bajek. U nas po prostu te bajki zaczęły stanowić problem, i właśnie o tym jest ten post.

Odwrócenie uwagi. Standardowa procedura. Wiesz co mam na myśli? W momencie kiedy dziecko krzyczy “mama włącz bajki”, my mówimy “chodź poczytamy”, “zbudujemy tory dla ciuchci?”, a najlepiej kiedy sami idziemy do pokoju dzieci i zaczynamy zabawę. Chłopcy prędzej czy później do nas dołączają i zapominają o co prosili.

8-1-of-1

Proste? Niekoniecznie. Wiemy doskonale, że są sytuacje, w których najzwyczajniej na świecie, nie możemy poświęcić dziecku 100% naszej uwagi. Nie da się bawić w wyścigi i jednocześnie kroić warzywa na zupę, czy myć podłóg. A nawet gdyby, to też nie ma sensu tak robić, bo jednak dziecko musi wiedzieć, że rodzic to nie automat do zabawy, że w domu są obowiązki, które wykonać trzeba (przynajmniej z takiego założenia ja wychodzę). Nasz sposób na taką sytuację? Znaleźliśmy trzy.

1. Przełączanie kanałów.

To pierwszy sposób, który działa w momencie, kiedy bajka już jest włączona. Wiem wiem, pewnie sama tego sposobu próbowałaś milion razy, ale my nie przełączamy na zwykły kanał. My włączamy kanał przyrodniczy. Wiem, że to kompletnie nie eliminuje problemu oglądania telewizji, ale pokazuje dzieciom, że ISTNIEJE COŚ JESZCZE oprócz McQueena, Złomka, Dory i Chase’a. Jeżeli ich interesuje jakie żaby występują w Amazonii, to super! Jeżeli nie, odchodzą i zaczynają się bawić sami. A co robimy kiedy protestują, że jednak chcą bajkę? Tłumaczymy, że dzisiejszy limit się wyczerpał. I tyle. Tłumaczymy nawet 50 razy. Bez nerwów (oczywiście bez tych na zewnątrz, bo wiadomo, że w środku aż cała się gotuję :/), krzyków. Nie działa za pierwszym razem? Podziała za 20.

2. Przygotowanie zabawy.

Mamy to szczęście, że razem z M pracujemy w domu. Co to oznacza w tym konkretnym przypadku? Często, zanim pojedziemy po dzieci do placówek (pisałam już, że kocham to słowo?!) rozkładamy im specjalnie zabawki, np. układamy tor, wysypujemy na środek autka, często wyciągamy jakąś starą zabawkę, o której już zdążyli zapomnieć. Jasne, że zdarza się, że robimy to jak już dzieciaki są w domu, bo sami nie zawsze mamy czas, żeby ogarnąć ten temat wcześniej. Działa w ok. 70% przypadków.

3. Muzyka.

Wpadłaś na to? Piosenki dla dzieci odkryliśmy dopiero niedawno, co jest dosyć dziwne, bo jako (uwaga!) absolwentka Szkoły Muzycznej I stopnia, sama powinnam wiedzieć, że muzyka potrafi działać cuda. Oczywiście jest ryzyko (i to ogromne), że później zamiast ulubionego hitu Britney Spears, będziesz nucić “lewa nóżka tu, prawa nóżka tam”, ale powiedzmy sobie szczerze (jak to mówi Tekstualna) “kto bogatemu zabroni?!”. Oczywiście ten punkt najbardziej docenią rodzice dzieci, które chodzą do przedszkola i żłobka, bo często właśnie tam maluchy uczą się pierwszych piosenek.

4-1-of-1

No dobra, to teraz mam dla Was prezent.

UWAGA! UWAGA! UWAGA!

Wiem, że właśnie nastał najbardziej oczekiwany czas w roku. Wiem też, że często człowiek, w nadmiarze propozycji, nie jest w stanie wybrać tego najlepszego, najpiękniejszego, oraz takiego który nie kosztuje miliona monet, prezentu. Ja mam w tym roku dla Was zupełnie inną propozycję 🙂

2-1-of-1

DUBI czyli personalizowana muzyka dla dzieci. Koniecznie musisz jej posłuchać (na stronie głównej, o TUTAJ, możesz odsłuchać wszystkich utworów!). Przyznam szczerze, że nie byłam bardzo mocno podjarana tym pomysłem, dopóki na własne uszy (i oczy) nie przekonałam się jak chłopcom podobają się te piosenki! Co prawda Teodorek był na samym początku lekko zaniepokojony, że jakiś głos wie jak on się nazywa, i jeszcze każe mu robić różne rzeczy, ale po chwili już krzyczał “mama! mama! to ja! Teodol to ja!”.

3-1-of-1

Sprawa jest o tyle fantastyczna, że możesz zamówić nie tylko płytę, ale także wersję na MP3 i mieć te utwory, po pierwsze: w ciągu kilku minut, a po drugie: zawsze w telefonie. One są idealne do jazdy autem!

A prezent?

Na hasło FLOW masz do końca roku (!) 10 % zniżkę na produkty ze strony (czyli płytę, wersję na MP3, oraz pakiet). Koniecznie odsłuchaj najpierw piosenek! Są super!

9-1-of-1

A jakie Ty masz sposoby na walkę z nadużywaniem telewizji przez Twoje dzieci? Pisz koniecznie!

1-1-of-1

   Send article as PDF   

12 komentarzy

  • O ja macie kociaka sjamskiego:) wiem, że to nie w temacie, chociaż może trochę, jak moja córa za długo siedzi przed youtubem to właśnie gonię ją do zajmowania się kociakami, a to pogłaskać trzeba, a to nasyp chrupeczków kotkom, albo pobaw się z nimi itd, albo tak jak pisałaś zorganizować coś na zassdzie budowania lub czytania, ale to raczej jak mam wene twórczą, której mi ostatni brakuje

  • Może to zabrzmi dość okrutnie ale ustaliliśmy sztywne zasady kiedy jest czas na bajki. W tygodniu sprawa wygląda tak że mają do wyboru jedną bajkę przed snem. Trochę większa swoboda panuje w niedzielę. Wtedy pozwalamy na zdecydowanie więcej. Zawsze jednak grając razem, czy bawiąc się i jedząc posiłki telewizor mamy wyłączony. W zasadzie w ciągu dnia prawie w ogóle nie włączmy tv 🙂 Za to muzyka i dziecięca i radio są z nami cały czas. Chłopcy też sami włączają sobie audiobooki w czasie zabawy w swoim pokoju. Oczywiście i nam zdarzają się odstępstwa od reguł 😉

  • Fajny temat muszę zastosować rade z zabawkami 🙂
    Ja mam gorszy problem z telefonem bo teraz zimą problem się nasilił ;/
    Mamo a dasz mi telefon , mamo mogę bajkę na telefonie. Jak tylko gdzieś zobaczy że leży to już nie popuści (nawet w drodze do przedszkola) Jakieś rady?

  • Błagam flow zdradz mi jak zniechecic 11miesieczniaka do podchodzenia do tv i walenia rączka? Odciaganie pomaga na minute, inne zabawy tez na minutę 🙁

  • My musieliśmy uciąć tv do zera. I muzykę niestety też. I bardzo się tego obawiałam. Ale okazało się ze nie taki diabeł straszny. Wyłączyłam z dnia na dzień i okazało się ze da się tak żyć. A na prośby mówiłam: ojej tv (komputer) się zepsuł. Po 2 dniach juz synek nie poprosił i tak jest do dziś. Prawie pół roku. Bez bajek da się żyć i zrobić siku w samotnosci 😉 często strach każe nam włączyć tv. A krojenie marchewki i jednocześnie zabawa może być świetna:) odkurzanie i zmywanie tez 😛

  • u mnie działa zwykły zegarek kuchenny taki jak gotujemy jajka czy pieczemy ciasto 🙂 Mówię młodemu, że nastawiam zegarek i jak zadzwoni to czas bajek sie skończył i wyłączam. Mówi, że ok i tyle. Dzyń i koniec 🙂 Polecam

  • Ja puszczam dzieciom audiobooki. Uwaga: koniecznie takie które są wydane z książką! Wręczam im do rączek książeczki i one wcześniej czy później zasiadają z tą książeczką i słuchają audiobooka, a ja mam bezcenną chwilę dla siebie 🙂 Pozdrawiam

  • Mój czterolatek po prostu pewnego pięknego dnia zepsuł telewizor uderzając w niego pilotem, pokłócili się ze starszym, ośmioletnim bratem o to co oglądać. I koniec. Nie ma bajek. Wieczorem po odebraniu dzieci z placówek, układamy puzzle, bawimy się, nauczyłam starszego grać w statki – takie rysowane na kartce papieru. Czasami tęsknię za telewizorem, ale widzę plusy tej sytuacji.

  • Wspaniały pomysł, dziękuję! Dzięki Twojemu postowi mam prezent po choinkę i dla najmłodszego synka i dla chrześniaka.

  • Audiobooki. Moje dzieci pokochały. Nie sądziłam, że to możliwe ale nawet czasem mój pięciolatek wybiera audiobooka zamiast psiego patrolu

  • Wow, fajne! A co zrobic, zeby w piosenkach byly imiona dwojki? U Was kazdy ma swoją płytę czy jak?
    Moj synek niestety siedzi przed ekranem, zebym mogła przeczytac, jak go odzwyczaic…

    • każdy musi mieć swoją płytę, ale powiem Ci, że to nie jest problem! Byłam pewna, że chłopcy będa się kłócić o to czyje piosenki puszczać, a okazuje się, ze sami wołają “teraz piosenka Edzia!”. Nie wiem jak to możliwe, ale tak robią!

Leave a Comment