Jak oduczyć dziecko korzystania ze smoczka (nasze 3 historie). - Flow Mummmy
MACIERZYŃSTWO

Jak oduczyć dziecko korzystania ze smoczka (nasze 3 historie).

Smoczek – największy wróg i przyjaciel matki.

Kiedy dzidziuś jest malutki, pozwala w sekundę go uspokoić, kiedy jednak maluch jest starszy, potrafi przyrosnąć do jego twarzy 🙂

Pewnie myślisz: “o! znowu blogerka, która myśli, że zna się na dzieciach tak dobrze jak Carrie Bradshaw na butach”. Otóż nie 🙂

Nie znam się na dzieciach, prawdę mówiąc ledwie swoje daję radę ogarnąć. Nie zmienia to jednak faktu, że odstawienie smoczka przeżyłam już 3 razy, u trójki zupełnie innych dzieci i wierzę, że znajdzie się mama, dla której ten sposób okaże się kamieniem milowy, rodzicielskim i każdym innym. W końcu odstawienie smoczka to jedna z bardziej stresujących chwil dla mam małych szkrabów.

Nie wiem jak u Ciebie, ale moje dzieci zawsze były bardzo “smoczkowe”. Może to dlatego, że kompletnie mi ten gadżet nie przeszkadzał, a może oni naprawdę mieli silny odruch ssania? Wiem jednak, że ten odruch w pewnych wieku zanika, a smoczek i tak prawie wrastał w buźki moich chłopców.

2-1-of-1

Jak było u nas? To po kolei.

1. Filip.

W wieku 3 (!) lat, moje dziecko smoczka używało już tylko na noc do zasypiania. Jak udało się nam o nim zapomnieć? Kwestia przypadku. Moniek wpadł pod łóżko, ja byłam za leniwa by go wyciągnąć. Powiedziałam dziecku ze spokojem “zgubił się”. I tyle. Nie pamiętam, żeby w ogóle ten fakt przeżywał – w praktyce pewnie popłakał przez dwa wieczory (ale nie za mocno, bo naprawdę tego nie pamiętam).

2. Bruno.

Pewnego dnia (strzelam, że miał wtedy około 18 miesięcy), kiedy byłam jeszcze w ciąży z Teodorkiem, powiedziałam do męża na luzie: “może zabierzemy mu monia?” – “ok” odparł mąż. I tyle. Dziecko jęknęło 3 razy przez 2 dni. Nawet nie pamiętam jaką bzdurną historię mu wymyśliliśmy. Po urodzenia Teodorka, zabrał mu smoczek kilka razy, ale raczej dla wygłupów.

3. Teodor.

Wiek – ponad 2 latka. Tutaj już robiliśmy wcześniej podchody, ale raczej mające na celu wyeliminowanie chodzenie ze smoczkiem w buzi po dworze. Dlaczego? Bo wstydziliśmy się, że taki duży chłopczyk jeszcze ze smoczkiem biega. Wymyśliliśmy historię o smoczkowej policji, która zabiera po prostu dużym dzieciom mońki. Tyle. Nie straszyliśmy aresztowaniami hehe (chociaż przydałoby się 🙂 ). Dzięki temu, nie musieliśmy na dworze wysłuchiwać jęków i stęków pt. “gdzie jest moniek?!”, tylko dziecko grzecznie chowało smoczka do kieszeni. W domu? Hulaj dusza, piekła nie ma. Smoczek na stałe przytwierdzony do twarzy. Wstyd, hańba i krzywy zgryz w pakiecie (oby nie!).

Dwa dni temu, kiedy M wrócił ze spaceru z dziećmi, powiedziałam do męża na ucho: “schowałam smoczki, sprawdź czy żadnego nie masz, nie dajemy mu”. Na luzie. Poczułam, że teraz albo nigdy. Teodorek oczywiście od razu zapytał gdzie smoczek. “Nie ma skarbie. Nie uwierzysz! Była policja w domu! Zabrała wszystkie mońki. Pan powiedział, że jesteś już dużym chłopcem i nie możesz go używać”. Przyjął wiadomość w lekkim szoku.

Wieczorem, już w łóżeczku zaczęły się stękania:

“Gdzie mój moniek?!” – “Skarbie, policja zabrała bo jesteś duży.” – “nie jestem duży, jestem malutki”.

Teodor nie płakał, on raczej tylko jęczał i stękał (a każda mama wie, że dzieci w tym wieku non stop jęczą i stękają, więc co za różnica z jakiego powodu).

Rano? “Gdzie moniek?” – “Policja zabrała.” – “Bo jestem duzi?” – “Tak”.

Kolejny wieczór. Teodor zaraz przed zaśnięciem: – “Tata, ja jus nie mam monia, ja jestem duzi!”.

Tyle. 2 dni. Bez afer, bez cierpienia, bez wydrapywania oczu.

3-1-of-1

 

Wiesz co łączy te 3 historie? Spokój 🙂

Luz, blues i orzeszki 🙂 Bez tego, bez Twojego spokoju, dziecko będzie przeżywać stratę o wiele bardziej, bo będzie czuło, że coś złego się dzieje. Nie, nie twierdzę, że to remedium na wszystko, że na każde dziecko ten sposób podziała. Ale w tych trzech historiach, to właśnie mój luz, moje przeświadczenie “będzie dobrze, chwilę potęskni i zapomni” sprawiło, że stres u dziecka był o wiele mniejszy. I nie, nie wystarczy udawanie, że będzie dobrze, ściemnianie przed dzieckiem i ukrywanie emocji. Dzieci to małe barometry uczuć – wszystko france wyczują 🙂 NIe wystarczyło, że sobie powiedziałam “uspokój się kobieto, nie siej paniki”. Nie nie. Ja ten spokój po prostu nagle poczułam, chociaż wcześniej dojrzewałam do niego. Nie chciałam godzinnego zasypiania, nie chciałam marudzenia – to powodowało, że odwlekałam tę chwilę, a moje dziecko uzależniało się od gadżetu co raz bardziej.

Nie zrozum mnie źle – nie twierdzę, że na wszystkie dzieci to podziała. Obiecuję jednak, że będzie Wam łatwiej. I Tobie i dziecku. Poczekaj na moment, kiedy to Ty będziesz gotowa, żeby ten smoczek odstawić. Bo to Ty odgrywasz kluczową rolę w emocjach dziecka. Kiedy Ty będziesz spokojna, to i jemu będzie łatwiej. Naprawdę w to wierzę.

No i historia. Dobra ściema nie jest zła. Pamiętaj o Smoczkowej Policji.

Może i u Ciebie pomoże 🙂

 

 

   Send article as PDF   

13 komentarzy

  • Ja mam “alergie” na dzieci ze smoczkami przytwierdzonymi do twarzy 🙂 Od początku pierwsza córka miała zabierany i chowany smoczek jak tylko wstała po nocy, zawsze mówiłam smok tylko do spania, nigdy nie płakała z tego powodu. Jak miała 5 mies to gdy wyciagałam ją z łóżeczka i mówiłam z uśmiechem “tfu” od razu wypluwała 🙂 I tak zostało, tylko do spania. Oduczając spania ze smoczkiem odciełam końcówkę, ale to nie pomogło, ona w sumie nigdy jakoś go specjalnie nie ssała, raczej trzymała w ustach. Ostatecznie pożegnaliśmy smoka w wieku 2 i pół roku gdy miała już ulubioną maskotkę do spania. I teraz najciekawsze, ja się stresowałam 🙂 a ona nic. Smoczek był w szufladzie przy łóżku, chciała sięgnąć po niego jak zwykle, a ja powiedziałam, że może dziś dasz radę bez… ale bez przekonania 🙂 Córka odwróciła się, przytuliła maskotke i zasnęła jak gdyby nigdy nic. Dodam, że butelkowa, nie piersiowa. Dzieci butelkowe nie mają tyle okazji do ssania. Karmienie mm trwa krótko. Druga córka ma obecnie 6 mies i na razie moja strategia jest ta sama, ale już widzę, że ona ma jeszcze mniejszą potrzebę używania smoczka bo i bez niego zaśnie. Jak widzę, że mocno śpiąca to w ogóle nie daję. Świetny blog! Pozdrawiam 🙂

  • Z Michałem nie pamiętam, jakoś obyło się bez stresu i poszło gładko.
    Ale z Hanką…masakra…fakt nasza wina. Został jej smoczek na noc. Każde wybudzenie w nocy kończyło się horrorem. Więc nawet jeśli już pozbyliśmy się smoczka to był zapasowy. I to był nasz błąd. Byliśmy niekonsekwentni . Udało się przypadkiem. Któreś nocy nadepłam na “rezerwowy” smoczek i pękł.
    Najlepsze, że do dziś Hanka to pamięta. Za każdym razem jak ktoś ją pytał “gdzie masz smoczka?” Hania odpowiadała “Mamusia zdępnęła” :PP

  • Ja mam to szczęście, że moja dwójka dzieci jest bez smoczkowa od samego urodzenia ?

  • Wbrew temu co sądzi większość (że odsmoczkowanie to horror – bardziej chyba rodziców niż dzieci 😉 nasza historia była podobna do Waszych. Pierwszy krok: zrobiliśmy dużą dziurę w smoczku, co młodego lekko irytowało, ale nie zachęciło go do samodzielnego odrzucenia monia. Po kilku dniach wieczorem, w krytycznym punkcie dnia tj. podczas wieczornego usypiania, po prostu powiedziałam: “Monio się popsuł, wyrzuciliśmy go”. Tego wieczoru młody potrzebował trochę więcej przytulania, kołysanek ale przyjął to zaskakująco gładko! Albo dzieci są teraz mega racjonalne już w tak młodym wieku, albo my wyolbrzymiamy problem 🙂 Pozdrawiam i gratuluję Twoich trzech zuchów!

  • U nas też trzy razy odsmoczkowywanie przebiegło gładko i przerosło nasze oczekiwania (szczęśliwie). Środkowe dziecko nosiło smoczek najdłużej, bo prawie 4 lata i bardzo stresowałam się, jak z nim pójdzie, zwłaszcza, że pojawiło się najmłodsze, więc sądziłam że już w ogóle będzie to koszmar, bo wiadomo… Będzie rekompensował sobie deficyt uwagi rodziców smoczkiem, będzie udawał dzidziusia itd. A on pewnego dnia sam stwierdził, że nie chce wyglądać jak ten maluszek w pieluszce i zaniósł swój smoczek do śmieci. Nigdy więcej nie pisnął o nim ani słowa.
    Wygląda na to, że to my, mamy, jesteśmy najbardziej zestresowane i nakręcone naszymi wyobrażeniami na temat odsmoczkowywania 🙂
    Pozdrawiam

  • Jest jeszcze jedna bardzo potrzebna rzecz w tym wszystkim, poza spokojem – konsekwencja. Jeśli się już zaczyna opowiadać historię o zniknięciu tego smoczka, to trzeba to kontynuować 🙂 My starszej córce około pierwszych urodzin zaczęliśmy smoczka chować na dzień, nie widziała go więc się nie domagała, na noc używała do 18 miesiąca kiedy to go przegryzła, więc poszliśmy za ciosem, odcięliśmy końcówkę całkowicie że nie dało się go do buzi wsadzić i naopowiadaliśmy bajkę że kotek odgryzł bo potrzebował dla swych małych kociąt. Czy coś takiego, nie pamiętam dokładnie 😉 Chyba za bardzo nie płakała ani nie stękała, bo mi to w pamięci nie zapadło jakoś bardzo 😉 Teraz młodsza córa ma chowanego smoczka na dzień, ma rok i gdy go nie widzi, to się nie dopomina o niego. Do spania dostaje, ale myślę że też z pół roku jeszcze i się go pozbędziemy 😉

  • Jestem Ci bardzo wdzięczna za ten wpis! Trafiłaś idealnie w moje obawy, że nigdy, przenigdy, nie uda mi się bez bólu oduczyć dziecięcia smokowania. Nie, żeby Młody nadużywał go w ciągu dnia, ale zaśnięcie bez smoczucha to już abstrakcja. Nocne pobudki z powodu braku tegoż w paszczy też są w programie 🙂 No, ale na razie mamy 10 miechów, liczę, że, tak jak u Was, kiedyś i u nas nadejdzie dzień, że i ja i synula, dojrzejemy do tego rozstania, z uśmiechem na ustach 😉

  • A ja mam inny problem ze smoczkiem, mój synek za dwa m-ce końcu trzy lata … Problemem nie jest sam smoczek bo on nie ma ciśnienia na niego ale o odruch ssania… Gdy nie ma smoka synek ssie swój palec wskazujący dobrego stopnia że nabawił się odcisków, smoczka daje mu bo uważam to za mniejsze zło, mniej krzywi zęby i palec ma szansę się goić. Jakies rady? Tylko niech nikt nie mówi by wysmarować czymś palec bo mojemu synkowi nie straszny smak cytryny,czosnku,musztardy,pieprzu itp.

    http://ktoszukaznajduje.blogspot.com

  • U nas było tak, że zastanawialiśmy się długo jakie rozwiązanie będzie najlepsze. Nie chcieliśmy przeżywać płaczu, krzyków i nieprzespanych nocy z powodu braku smoczka, dlatego też czytaliśmy na ten temat bardzo dużo i nie wiedzieliśmy jakie rozwiązanie zastosować :/ W ten sposób zmarnowaliśmy chyba miesiąc na takich podchodach czy już, czy w ten sposób itd. Jak się potem okazało wystarczyło posadzić synka i po prostu wytłumaczyć mu, że jest dużym chłopcem a duzi chłopcy nie chodzą ze smoczkiem. I wiecie co? Zrozumiał 😀 Mój szkrab co rusz mnie zaskakuje. Wiadomo, że kilka razy pytał ale przeważnie sam się reflektował, że przecież jest już duży 🙂

  • My pozbyliśmy się smoczka, kiedy mały miał katar. Nie mógł oddychać ze smokiem, więc spał bez a potem go po prostu schowałam. I po spawie.

  • Wprawdzie Młody ma dopiero 14,5 msc, a smoczka używa tylko do spania i czasem w aucie, to i tak już chciałabym żebyśmy się go pozbyli…mam nadzieję, że u nas również obejdzie się bez większej histerii 😉

Leave a Comment