"Kochanie pamiętaj, lepiej nie będzie." - Flow Mummmy
LIFESTYLE MACIERZYŃSTWO

“Kochanie pamiętaj, lepiej nie będzie.”

Pamiętam jak kiedyś, rozmawiając z mamą przez telefon, żaląc się jej, że mam dość krzyków chłopców, ich marudzenia i wiecznych przepychanek między sobą, ona, ze stoickim spokojem powiedziała “Justynka, ale już lepiej nie będzie”.

Dzisiaj ja to mówię Tobie. “Już lepiej nie będzie.”

Wiesz co to znaczy?

300

Przez większą część naszego macierzyństwa czekamy. Wyobrażamy sobie, że za rok, kiedy nasz maluch będzie ciut starszy, będzie “lepiej”. Że będzie lepiej spał, jadł, więcej mówił, że będzie bardziej samodzielny. Że skończą się nocne pobudki, dzięki czemu będziemy bardziej wyspane, a co za tym idzie nasza cierpliwość będzie na najwyższym możliwym poziomie. Że nasze dziecko zacznie samo jeść, tym samym pozwalając nam na zjedzenie ciepłego obiadu, a za kilka lat to już w ogóle samo zrobi kolację, posprząta dom i jeszcze z wdzięcznością zrobi wieczorem herbatę.

Tylko czy napewno to będzie oznaczało “lepiej”?

Kiedy nasze dzieci są małe narzekamy. Narzekamy na ciągłe zmęczenie, brak czasu dla siebie, czujemy się przytłoczone tym małym człowieczkiem za które jesteśmy odpowiedzialne. Bywa, że mamy dość. Tak po ludzku zwyczajnie dość. Przejmujemy się każdym posiłkiem które zje lub nie, każdą zabawką, byle tylko pozwalał mu się rozwijać. Wyszukujemy zajęć dydaktycznych, uczymy wszystkiego co tylko sami potrafimy, zapominając, że jedyne co się liczy, to to czy nasze dziecko jest szczęśliwe teraz, i czy będzie szczęśliwe w przyszłości.

Bywa, że chcemy trzasnąć drzwiami, potłuc ulubione talerze, rzucić ukochanym kubkiem o ścianę. Marzymy o zwyczajnych rzeczach: długiej i nieprzerwanej kąpieli, samotnym wyjściu do ulubionej kawiarnii czy na długo wyczekaną premierę w kinie. Marzymy o wszystkim co w jednej chwili stało się nieosiągalne, a przecież kiedyś było na wyciągnięcie ręki. Bywa. I obiecuję, że te wszystkie rzeczy wrócą. Tylko czy wtedy będzie lepiej?

304

Jakiś czas temu, kiedy już wieczorem leżałam już w łóżku, powiedziałam do swojego M: “patrz jaki człowiek jest głupi, nie może się doczekać aż dzieci będą większe, a kiedy już są starsze, to naprawdę żałuje tego, że czas tak szybko mija. Teraz wkurza nas, że dzieci uczepione są naszych nóg, za kilka lat nie będziemy spać po nocach, martwiąc się o powroty z imprez i nowych znajomych. Później dojdą pierwsze miłości, złamane serca i na nic już nie będziemy mieć wpływu.”

Lepiej już nie będzie. To “LEPIEJ” jest teraz.

Im szybciej to zrozumiemy tym szczęśliwsi będziemy. Coś za coś. W życiu nie ma nic za darmo. Przecież doskonale o tym wiesz.

I co z tego, że za kilka lat “odzyskamy” wolność skoro jedyne o czym będziemy myśleć to czy nasze dzieci są bezpieczne?

Czy zamierzam zrobić wszystko, żeby moje dzieci nie bały się rozmawiać ze mną o problemach? Oczywiście, że tak! Ale nie oszukujmy się, o wielu rzeczach wiedzieć nie będziemy. Tak to działa. Tak działa dorastanie. Nie wierzysz mi? Pomyśl o ilu rzeczach sama nie mówisz swoim rodzicom, tylko dlatego, że nie chcesz żeby się martwili?

306

To “lepiej” jest właśnie teraz.

Ten zimny obiad naprawdę nie ma znaczenia. To “mamo!” krzyczane pierdylion razy dziennie, te awantury, kłótnie, wrzaski. To jest nasze “lepiej”. Cieszmy się z tego, celebrujmy, kochajmy. Nie czekajmy, bo pewnego dnia obudzimy się i zdamy sobie sprawę, że życie naszych dzieci przeżyliśmy czekając, zamiast ciesząc się z tego co jest.

“Lepiej nie będzie”, więc doceniajmy nieprzespane noce, krzyki, piski – to też jest nasze szczęście. Jestem pewna, że za jakieś 10 lat, siedząc w drogiej restauracji na kolacji z mężem, tej za którą tak tęskniliśmy, której tak bardzo nie mogliśmy się doczekać, ze łzami w oczach będziemy wspominać wszystko to, co teraz nas tak strasznie denerwuje. Co sprawia, że zamiast cieszyć się tym co mamy, zamiast skakać ze szczęścia, że dzieci są zdrowe, że jesteśmy wszyscy razem, że na stole, w ciepłym domu, stoi nasz ulubiony kubek wypełniony pyszną herbatą, marudzimy i liczymy na lepsze jutro. Po co? Skoro szczęście to jest to co mamy teraz. Wystarczy je zauważyć i docenić.

305

 

   Send article as PDF   

17 komentarzy

  • Wiesz, że był czas, że czekałam na te lepiej? Nie chcę, żeby to wyglądało, że Ci się podlizuję, czy coś, ale to było wtedy, gdy jeszcze nie trafiłam na Twojego bloga 😀 Teraz jest o wiele lepiej, choć nie ukrywam, że z utęsknieniem czekam na przespane noce. Kiedyś każdy dzień zaczynałam z myślą: ,,o rety, niech ten czas szybko mija, niech mija to najgorsze”. Teraz pozwalam czasowi płynąć. Budzę się i jest fajnie. Mija dzień za dniem. Nie rozmyślam, ze kiedyś to będzie super. Skupiam się na tym co tu i teraz. Może nie zachwycam się każdym piardnięciem dziecka, ale nie mam kwaśnej miny, że dziecko takie małe, że kiedy zacznie chodzić, kiedy mówić i powie mi o co mu chodzi. Jest fajnie tak jak jest 🙂

  • po raz kolejny Twój tekst sprawia że przytulam śpiącego już5miesięcznego syna, z glutem pod nosem od płaczu, ze szczęścia rzecz jasna! dzisiaj miałam ochotę zbić kubek, talerz i trzasnąć drzwiami jednocześnie! i wiesz co zrobiłam? siadłam i przeczytałam jeden z Twoich wpisów “Dlaczego macierzyństwo jest trudne?” i najzwyczajniej w świecie zrobiło mi się lepiej, gary w zlewie juz nie wołały do mnie żebym je pozmywała, sterta prania do złożenia przestała mnie obchodzić, obieranie ziemniaków odłożyłam na póżniej, nic się nie stanie jak obiad zjemy chwilę pozniej. Siedziałam z synem, przysypana zabawkami i poprostu z nim byłam! dziękuje Ci za kolejny wpis, który sprawia że po jego przeczytaniu mam się lepiej 🙂

  • O Nie!!! Nowa mnie wyprzedziła!:) mnie tak na prawdę Twój blog nauczył cieszyć sie macierzyństwem doceniać rożne jego uroki i choć nie raz jest cieżko bo nie mam pomocy dziadków a i mąż zapracowany to wlasnie Ty spowodowałaś, że nauczyłam się cieszyć każdym nawet najgorszym dniem z moją córka. Dzięki Tobie dałam sobie przyzwolenie na błędy i porażki, zaakceptowałam humory mojej córci i moje wybory związane z jej wychowaniem 🙂 od kiedy cie czytam budzę sie z uśmiechem i cieszę sie z siedzenia rano w dresie, porannych przytulańców, przestałam gnać za byciem perfekcyjną mamą a skoncentrowałam sie na radości z macierzyństwa! Jednym słowem na koniec Dziewczyno jesteś niesamowita!!!!

  • Trafilas idealnie w czas kiedy potrzebowalam takiego wlasnie tekstu, ktory podzialal jak cieply kompres. Od 10 dni jestem mama dwojki juz dzieci. Podejrzewam ze to moze hormony, pogoda ale dokladnie mysli typu-o Boze ile to teraz lat takiej meki, braku czasu dla siebie, meza, wyrzeczen i tesknoty za ‘lepszymi’ czasami… jak juz otarlam łzy po przeczytaniu twoich zlotych mysli to stwierdzam ze sobie to chyba wydrukuje i przykleje na lodowke:P

  • Prawda!
    Trzeba się cieszyć z tego jak jest teraz. Doceniać każdy moment.
    Po urodzeniu mojego synka nie mogłam się skupić na nim. Umknęło mi to. Nie miałam instrukcji obsługi do niego. Kompletnie nie wiedziałam co.., jak i kiedy mam robić. A chciałam być idealna. Miałam wrażenie ze jak chwile za długo będzie leżał z mokra pielucha to będę zła matka.
    Odpuscilam. I zaczęłam się cieszyć moim dzieckiem. Zaczęłam się nim napawać ❤
    Bardzo się staram skupić na dniu dzisiejszym i na tym co mamy teraz ?a Ty Flowmummy dajesz czadu ? jesteś głosem “normalnych” matek ??

  • A ja nie do końca się zgodzę. Bywało gorzej niż teraz; nie chciałabym wracać do tamtych czasów, do pieluszek, papek i odciągania na akord mleka. Do szczepień i chorób. Jest lepiej niż bywało, a ja cieszę się, że przetrwałam tamto “gorzej” myśląc właśnie “będzie lepiej”. I ziściło się.

  • Zgadza sie, my ostatnio uswiadomilismy sobie, jak szybko ten czas mija, jak szybko One (dzieci) rosna. Majac 12latka w domu, wspominamy, jak jeszcze niedawno skakal po lozku spiewajac i sepleniac “Kundel bury”, jak tulil sie do nas i gladzil moje wlosy…To byly czasy. Teraz tez jest super, ale mamy wiecej zmartwien, przeciez wchodzi w tzn, trudny wiek. Dobija nas mysl o czyhajach wszedzie zagrozeniach, o bullyingu, milosnych rozterkach…Wszystko przed nami. Chyba tak juz zawsze bedzie, ze majac nawet samodzielne, dorosle juz dzieci, my rodzice ciagle bedziemy sie o nie marwtic…Jaka wlasnie jest rodzicielska milosc

  • Bardzo madry wpis. Jestem mloda mama i tak malo wiem…. 🙂 myslalam ze wszystko tak naturalnie bedzie przebiegalo, a tu droga orzez krew pot i lzy i czekanie kiedy bedzie lepiej. A sie okazuje ze vteraz mam wszysko czego chcialam meza dziecko dom zdrowie. Dziekuje za przypomnienie:-) (znowu becze, ach te hormony szalejace po porodzie:-)

  • Ja to w ogóle nie na temat.Odkryłam Twojego bloga parę dni temu i czytam na okrągło.co tam dzieci, mąż, dom i cokolwiek innego. wciągnęłam się na maksa i napiszę tylko że jesteś fantastyczna.i te komentarze. Czytam i płacze ze śmiechu. Nieraz myślałam że jestem nienormalna ale nie-jest nas więcej, tzn.ze tak wygląda życie każdej matki 🙂

  • A ja się nie do końca mogę z Tobą zgodzić 🙂

    To prawda, trzeba żyć tu i teraz. Doceniać to, co się ma. Ale czasem tak się składa, że jednak JEST lepiej 😉

    Kiedy urodził się Junior, to niemal “chodziliśmy po ścianach”. Przez pierwsze dwa miesiące ciągle płakał. I przez słowo “ciągle” chcę napisać, że to było naprawdę ciągle. Miał zwiększone napięcie mięśniowe i przepuklinę. Lekarz zalecił nam… “no lepiej żeby nie płakał”. Więc nosiliśmy nonstop na rękach to drące się maleństwo i pocieszaliśmy się, że to przecież jeszcze tylko chwilka. Zaraz będzie lepiej. Pocieszaliśmy się tak do mniej więcej 9 miesięcy. I od tego czasu JEST znacznie lepiej 🙂 Oczywiście nie zawsze jest kolorowo i czasem każdy ma dosyć 🙂 Ale w naszym przypadku doczekaliśmy się “tego lepiej”. Jak sobie przypomnę te pierwsze miesiące, to to były abstrakcyjnie dla nas ciężkie chwile. A teraz cieszymy się rodzicielstwem i celebrujemy wspólne chwile 🙂

  • Tez tak sobie ostatnio pomyslałam, ze szkoda tego czasu na zamartwianie i wkurzanie się, ze już tęsknie za poprzednimi miesiącami, kiedy dziecko tylko płakało i spokoju nie dawało (teraz z perspektywy czasu to tez miało swój urok), ze nie chce przeżyć tego czasu w złości i zmęczeniu. Chce dobrze przeżyć ten nasz czas. Nie chce kiedyś żałować, ze tylko wkurzalam sie i narzekałam, a dziecko w tym czasie urosło, zaczęło mowić, biegać i na długie godziny w końcu znikać z domu. O ńie! Dzięki za te słowa.

  • Sporo w tym racji, ale ja mam wrażenie, że z każdym rokiem jest właśnie coraz fajniej… Ciekawe do kiedy 😉

  • A ja narazie nadal czekam na te lepiej czyli az wyprowadze sie z dzieckiem od rodzicow i zamieszkamy tylko w trojke. Czekam na ten czas gdy krzyki piski itp beda interesowaly tylko mnie i narzeczonego a nie rodzicow, ktorzy wciaz powtarzaja, ze maja dosc mnie i dziecka, bo za glosno maluch sie smieje, bo krzyczy gdy sie zdenerwuje, bo placze gdy po raz kolejny mu czegos zabraniamy. Dlatego tak jak wczesniej napisalam, ja nadal czekam na te lepiej, ktore mam nadzieje, ze nie dlugo nadejdzie.

  • Kiedyś wydawało mi się, że nie będę potrafiła zasnąć, nie mając pewności, że moje dzieci bezpiecznie śpią w swoich własnych łóżkach. Teraz starsi chłopcy jeżdżą na obozy, a ja nauczyłam się cieszyć tym czasem 🙂 I fakt, martwię się o nich, ale jednak odpoczywam. Kocham nasze tu i teraz, ale myślę, że każdy czas ma swoje plusy i minusy. Ważne, żeby potrafić skupić się przede wszystkim na tych pierwszych 🙂 I mam nadzieję, że za parę lat podczas randki z mężem w tej drogiej restauracji, będę trzymać go za rękę i myśleć o tym, jak nam dobrze 🙂

  • Wyjątkowo nie mogę się zgodzić. Mam córkę 6,5 letnią i patrząc na to co było kiedyś a teraz to jest DUŻO LEPIEJ-jest samodzielna (na jak na 6lat oczywiście), sama się pobawi, umyje zęby,itp.nie biega za mna krok w krok jak wtedy kiedy miała rok czy dwa. Fakt że mam też 14 miesięcznego synka więc ogólnie rzecz biorąc to “lepiej ” gdzieś się gubi.Może za parę lat jak będzie nastolatką stwierdzę że lepiej to już było ale do tej pory to z kazdym rokiem jest lepiej i łatwiej.Choć myślę też że matki jedynaków inaczej myślą niż kiedy ma się więcej dzieci-co z tego że dziecko podrosło jak jest mlodsze rodzeństwo z którym sie drze na okrągło.U mnie to się dopiero zacznie i może wtedy zmienię zdanie…

Leave a Comment