Każda kobieta powinna zacząć o siebie dbać! - Flow Mummmy
LIFESTYLE

Każda kobieta powinna zacząć o siebie dbać!

Z czym kojarzy Ci się “dbanie o siebie”? Z czerwoną szminką, wysokim obcasem, przez którego wywracasz się na pierwszym lepszym zakręcie, czy może z kremem wartym tyle co dobry, używany samochód? No właśnie. Niektórym dbanie o siebie błędnie kojarzy się z codziennymi wizytami u kosmetyczki, fryzjera, dietetyka, trenera i każdej innej osoby mogącej mieć wpływ na to, że w końcu poczuję się jak milion dolarów…

3

Wiesz, że tak naprawdę to kompletna bzdura? Że to kolejna wymówka, aby móc nie skupiać się na sobie? Bo przecież to takie wygodne ,”nie mam na to kasy”, albo już w ogóle uwielbiane “nie mam czasu”. Wszystkie to znamy. Każda z nas miała w życiu okres, kiedy wolała po prostu nie dbać o siebie, nie starać się, olewać. Mówisz, że nie znasz tematu? Bzdura. Znasz go doskonale. Przypomnij sobie chociażby okres zaraz po urodzeniu dziecka. To że codziennie wykonywałaś makijaż jeszcze nie świadczy o tym, że o siebie dbałaś. Na szczęście w życiu większości z nas, następuje moment kiedy mówimy sobie “hola hola, dziewczyno! Ty też jesteś ważna!”. Prędzej czy później.

Znasz mnie już trochę, a jeżeli jesteś tu pierwszy raz, to w kilku zdaniach opiszę Ci swoją historię:

Mam 30 lat (już za chwilę skończę 31!), chociaż wciąż mam wrażenie, że jednak 20. Trójka dzieci “na koncie” sprawiła, że dbanie o “stan zdrowia psychicznego” uważam za swój życiowy priorytet. Macierzyństwo uważam za jedną z najbardziej hardcorowych rzeczy, z którymi jest w stanie zmierzyć się człowiek, nie tylko kobieta. Na szczęście wiem też, że jest ono warte każdej kropli łzy, krwi czy potu. A tych, jak wiadomo, jest w macierzyństwie sporo. Z drugiej jednak strony, to nie ilość posiadanych dzieci determinuje to kim jestem. Przede wszystkim jestem kobietą. I staram się już o tym nie zapominać.

2-1

 

3 rzeczy, o których staram się codziennie pamiętać:

1. Zdrowy egoizm.

Już się śmiejesz? A zastanów się: kiedy ostatnio pomyślałaś o tym, czego tak naprawdę chcesz/potrzebujesz/pragniesz? Zaczynając o chwili spokoju, kończąc na wymarzonej parze butów. Cokolwiek. A może Twoim marzeniem, w tej chwili, jest położenie się na 15 minut w ciszy? Może przeczytanie fantastycznej książki? Kurcze, to aż nieprawdopodobne, że my – kobiety, nie dajemy sobie na to przyzwolenia. Że ważniejszy jest dla nas czysty blat bez okruszków, od własnego szczęścia i zdrowia psychicznego. Rozumiesz o co mi chodzi? Myśl o sobie! Nie każę Ci od razu zostawiać rodziny na cały miesiąc, ale wieczorne wyjście z domu, nawet na samotny seans w kinie (polecam!), naprawdę jeszcze nikomu krzywdy nie zrobił!

2. Wygląd zewnętrzny.

Trochę to płytkie prawda? Przecież nie liczy się to jak wyglądasz, ale kim jesteś. Wiem to doskonale. Z drugiej strony – czy nie czujesz się fajnie, kiedy wyglądasz dobrze? Czy istnieje na świecie osoba, która czuje się fantastycznie w powyciąganych leginsach, starym t-shircie, bez makijażu, z włosami związanymi non stop w koński ogon? Nie ma opcji! Każda z nas lubi być zadbana. Lubi kiedy koleżanka mówi “ależ dzisiaj dobrze wyglądasz”, nie wspominając o oglądających się na ulicy facetach. Lubimy to. I nie ma tu znaczenia wysokość obcasów czy długość spódnicy. Nie nie. To nie jest takie proste. Niestety (a może stety) zależność jest trochę inna: im bardziej siebie lubisz, tym bardziej chcesz o siebie dbać, bo wtedy wiesz, że na to zasługujesz. Nie zauważyłaś, że są kobiety, które w trampkach wyglądają jak milion dolarów, a inne, po założeniu czerwonych szpilek, nie mają nawet połowy tego uroku? Atrakcyjność zaczyna się w głowie. A zaraz po niej przychodzi chęć zmiany ciuchów, nakładania 2 razy w tygodniu maseczki, pomalowania choćby rzęs – bo tak ładniej. Wiem, że lepiej sobie tłumaczyć “najważniejsze to być dobrym,  a nie ładnym człowiekiem”. Ale czy nie można być i jednym i drugim? Nie chodzi przecież o to, żeby bać się przytulić do kogoś, bo zostanie na nim kilogram naszej tapety, ale o to, żeby iść przez życie z myślą “cholera, ale dzisiaj dobrze wyglądam”.

6

3. Zdrowie.

To jest dopiero ciężki kawałek chleba. Każda z nas, KAŻDA, doskonale wie co powinna jeść i robić, by być zdrową, piękną i szczupłą. I chociaż w tym punkcie chcę zająć się tą pierwszą sprawą, to jednak, te dwie pozostałe, są od tej pierwszej bardzo zależne. Dieta i sport. Przecież to takie oczywiste, że aby być zdrową to musimy dobrze jeść. Mało tego! Powinnyśmy też codziennie (!) chociaż trochę się ruszać. A wiesz co to znaczy trochę? Jakieś pół godziny ćwiczeń dziennie. Dużo? No właśnie nie. 30 minut to dokładnie 1/48 naszej doby. 1/48! Co to jest? Nic! A dieta? Przypominamy sobie o niej zawsze w momencie kiedy już nie możemy dopiąć jeansów, bo brzuch zaczyna nam w tym przeszkadzać. A wiesz co jest w tym wszystkim najgorsze? Że my często kompletnie nie zdajemy sobie sprawy z tego co jeść powinnyśmy. Dużo warzyw? Jasne, ale nie tylko, przecież białko też jest w naszym życiu bardzo ważne. Tłuszcze? Boimy się ich na maxa, a kompletnie nie zdajemy sobie często sprawy, że zdrowe tłuszcze, dla nas kobiet, są bardzo ważne! Słyszałaś o zasadzie 5 porcji warzyw i owoców dziennie? No jasne, że tak. Z tym, że często kompletnie nie wiemy co tą porcją jest! Pół pomidora na kanapce załatwia sprawę? 2 rzodkiewki? Liść sałaty? No niestety nie. Do tego pełno bzdur, które są wypisywane i powtarzane na temat chociażby soków. Soki powinny, a w dzisiejszych czasach wręcz muszą, być stałym elementem naszej zbilansowanej diety. To logiczne. I nie mówię tu o sokach jednodniowych. Ludzie rzucili się na nie jak na remedium na całe zło świata, a mało kto wie, że (weźmy tu np. sok pomarańczowy) zwykły z kartonu ma tyle samo witamin ile ten jednodniowy. A przecież szklanka soku może nam w łatwy sposób zastąpić właśnie jedną z tych 5 porcji warzyw lub owoców. Czy może być coś prostszego?!

7

Już się oburzasz? To teraz uważaj! Przeczytaj największe mity dotyczące soków:

  • W sokach jest dużo cukru. Znasz to? No jasne! I już sobie wyobrażasz pracownika firmy produkującej soki, wsypującego do kartonu kilogram cukru. Bzdura! To niezgodne z prawem 🙂 W sokach owocowych jest tyle samo cukru co w owocach, z których je wyprodukowano. Po prostu. Producenci mają zakaz dosypywania do nich każdego rodzaju cukru. To chyba brzmi dobrze, prawda? Zdrowy cukier jest dla nas ważny. Koniec kropka.
  • Pełno w nich konserwantów. Kolejna bzdura! Nie ma możliwości dodania do soku pomarańczowego (zresztą każdego innego) konserwantów, bo to także jest niezgodne z unijnymi normami. To samo dotyczy aromatów. Mało tego! Producent nie może nawet takiego tekstu “bez konserwantów” umieścić na etykiecie produktu, bo to by oznaczało, że może zawierają je inne soki, a to jest niezgodne z prawdą. Zatem gdy na opakowaniu napisane jest “sok” to jasne jest, że produkt ten nie zawiera sztucznych dodatków.
  • Pasteryzacja to zło! hehehe to jest mój hit 🙂 Pasteryzacja, to jeden z najlepszych sposobów na zachowanie dłuższej trwałości produktu, przy zachowaniu wartości odżywczych, stosowana od wielu lat w naszych domach! Dżemy, przetwory na zimę, soki. To właśnie to! Mało tego, w czasie produkcji soku, sposób pasteryzacji (czyli szybkie podgrzanie do odpowiedniej temperatury i jeszcze szybsze schłodzenie) dobierany jest indywidualne do rodzaju owoców – właśnie po to, żeby zachować jak najwięcej składników odżywczych. Ważne jest także, że pasteryzacja zapewnia bezpieczeństwo mikrobiologiczne produktu. Co jest niezwykle ważne, gdy mówimy o produktach podawanych dzieciom. Co to znaczy? Że żadne bakterie nie mają styczności z produktem.
  • Soki jednodniowe są lepsze od tych z kartonów? Zależy co kto lubi i czego potrzebuje. Ale warto wiedzieć, że sok z kartonu również zawiera witaminy i substancje odżywcze w ilości zbliżonej do tego jednodniowego. To  ja jeszcze raz o tym soku pomarańczowym: rozumiem ten argument, gdyby pomarańcze rosły u nas w domach, nie musiały w podróży spędzić połowy swojego życia, itp. Po przypłynięciu do nas ze słonecznej Hiszpanii, w nich naprawdę zostaje o wiele mniej witamin (chociażby szybko ulatniającej się witaminy C) niż oryginalnie. W rezultacie w soku ze świeżej pomarańczy jest tyle samo witamin, co w popularnym soku z kartonu (wg wymagań “soki odtworzone z soku zagęszczonego oraz poddane pasteryzacji muszą zachować fizyczne, chemiczne, organoleptyczne i odżywcze właściwości odpowiadające co najmniej sokom bezpośrednim z tego samego rodzaju owoców i warzyw”). I jeszcze jedno! Szklanka pasteryzowanego soku pomarańczowego zaspokaja ok. 50-60% dziennego zapotrzebowania na witaminę C. Jest również źródłem folianów, w tym kwasu foliowego, potasu, witaminy A, B9, antyoksydantów. A wiesz za co odpowiadają antyoksydanty? Za młody wygląd :))
  • Sok z “soku zagęszczonego” to inaczej woda z sokiem. I kolejna bzdura. Chodzi tylko o to, że w procesie produkcji, z soku odparowywana jest jakaś ilość wody – to dosyć logiczne. Właśnie wtedy powstaje ten słynny “zagęszczony sok”, którego wszyscy się boją (do wczoraj, na czele ze mną!).Następnie do tego soku wody dodaje się maksymalnie tyle, ile zostało z soku odparowane – nie po to, żeby producent mógł wyprodukować więcej soku mniejszym kosztem. Tak działa magia prawa. Akurat w tej kwestii musi ono być, i jest, bardzo restrykcyjne.

5

Takie mity odnoszą się do bardzo wielu produktów, które codziennie mogłyby pomóc nam dbać o nasze zdrowie, a przez naszą niewiedzę (no niestety :/) i słuchanie plotek, rezygnujemy z nich zupełnie niepotrzebnie. W dbaniu o siebie chodzi właśnie o to, żeby nie dawać się nabierać na plotki, posłuchy, teksty zasłyszane bez ich sprawdzenia. Po to mamy internet, żeby móc sprawdzać wszystko u źródła.

Co jeszcze? Dobro. Takie wewnętrzne, dla siebie. Coś Ci dzisiaj nie wyszło? Bywa! Popraw koronę i idź dalej! Z uśmiechem na ustach i pieśnią w sercu. Kochaj siebie, i to z całego serca! Naprawdę jesteś tego warta. Codziennie jesteś dla innych, naprawdę świat się nie zawali jeżeli codziennie, przez godzinę, pomyślisz tylko o sobie. I to nie tylko w kwestii zdrowia – chociaż o to musisz dbać nie tylko ze względu na siebie, ale także ze względu na swoją rodzinę.

Aaa! i wysypiaj się. Chociaż czasami. Zlew pełen brudnych naczyń czasami poczeka. Fejsbunia też co noc nie musisz sprawdzać 🙂

1

Wpis wspiera kampanię informacyjno-edukacyjną “Fruit Juice Matters”.

   Send article as PDF   

5 komentarzy

  • Powiem Ci, że to zdjęcie w czerwonej bluzce jest meeeega. Gdybym była facetem to szarpałabym jak Reksio szynkę. A tak na serio, to parę punktów realizuję, jednak są i takie które przyznaję się bez bicia olewam. Najgorsze jest to, że mam idiotyczne wytłumaczenie, że wezmę się za siebie konkretnie po drugim dziecku, bo niedługo je planujemy, więc bez sensu teraz doprowadzać swoją talię to perfekcji skoro za chwilę znowu zniknie pod spodniami ciążowymi. Tak wiem, że to idiotyzm w czystej postaci ale naprawdę w tej chwili woły mnie zaciągną go gimnastyki czy czegoś podobnego. Nie będę hipokrytką i powiem szczerze że mi się nie chce. Ale wiem że kiedyś ten moment nadejdzie i znowu będę wchodzić w rozmiar 38 😉

  • O rany! Nigdy w życiu nie dałabym Ci 31 lat! Poczytuję czasami różne blogi i tak trafiłam na Twój. Mam 34 lata. I szczerze Justynko, to….sądziłam, że z dyszkę starsza jesteś. Tzn jesteś zadbana ok. Ale masz poważne rysy twarzy, taka surowość od Ciebie bije. To oczywiście nic złego, ale po prostu stwierdzam to, co widzę. Dałam Ci 4 dychy…. I myślałam, no no jak na dojrzałą kobietę, to całkiem nieźle…. Ale i tak ładnie Ci w ciemnych okularach i krótszych włosach- troszkę odmładzają. Pozdrawiam!

    • hahahahahaha ej jesteś pierwszą osobą która tak mówi! serio! przecież mnie w sklepach o dowód pytają!

  • też mam 31 i też nadal mnie o dowód w sklepach pytają i mało kto wierzy że mam aż tyle lat 😉 ale u mnie to nie młode geny a efekt tego że regularnie o siebie dbam. sport, zdrowa dieta i zabiegi pielęgnacyjne. nie wiem czy też na takie chadzacie, ale np taki zabieg liftingujący w drLegrand pl to dla mnie coś normalnego. czuję się po tym jeszcze bardziej kobieco i pewna siebie. W pewnym wieku warto pilnować takich spraw 😉 potwierdzam, ślicznie Ci w czerwonym!

Leave a Comment