"On jest za malutki!" czyli po co dzieciom przedszkole (i żłobek)?! - Flow Mummmy
MACIERZYŃSTWO

“On jest za malutki!” czyli po co dzieciom przedszkole (i żłobek)?!

“On jest za malutki”, “po co? przecież siedzisz w domu!”, “w dupie ci się od tej wolności poprzewraca” – to najczęstsze zdania które słyszałam, kiedy mówiłam, że moje dzieci od tego roku będą chodzić do żłobka i przedszkola w pełnym wymiarze godzin. O ile przedszkole, aż takiego szoku nie wzbudzało, tak na słowo “żłobek” część ludzi łapała się za głowę, a reszta dostawała delirki. Żłobek? A po co?! No właśnie po to:

1. Przestałam być TYLKO MAMĄ.

Zabrzmi to bardzo egoistycznie – wiem, ale dla mnie to był argument nr 1. Kocham swoje dzieci nad życie, ale (pomijając fakt, że mamą jestem od 9 lat!) przez ostatnie 3,5 roku moje życie to pieluchy, smoczki, butelki, ulewania, odbeknięcia. Oczywiście wiem, że nie byłam nigdy typową kurą domową (bez obrazy, bo wiem, że są kobiety które się w tym spełniają i chwała im za to), ale byłam dla swoich dzieci 24 h na dobę! Jestem dla nich najważniejsza, a oni są najważniejsi dla mnie. Koniec kropka. Nie zmieni tego żaden żłobek, przedszkole, ani niania. Nadszedł jednak moment, w którym stwierdziłam, że chcę odzyskać choć część dawnej siebie – skupić się na pracy, związku, wszystkim co ucierpiało przez te lata (nawet nie myśl, że tak się nie stało). Przez ostatnie miesiące (w dużej mierze dlatego, że nie było z nami M i sama wszystko ogarniać musiałam) życie zaczęło mnie tak dołować, że poważnie zaczęłam się martwić, czy jeszcze długo dam radę tak ciągnąć. Przestałam umieć odpoczywać! Przestał mnie bawić czas spędzany z własnymi dziećmi – koszmar! Teraz? Co prawda rok szkolny dopiero się zaczął, ale ja już widzę postępy: dzieciom poświęcam całe popołudnie i cały weekend – robię to bo chcę, a nie bo muszę! Nogami przebieram ze szczęścia, kiedy wybija godzina odebrania ich z placówek. Co dziwne – spędzam z nimi teraz więcej czasu niż wcześniej, bo nic mnie nie rozprasza. Wszystkie obowiązki “odrabiam” kiedy nie ma ich w domu. Moje życie już nie przypomina walki o przetrwanie 🙂

3

2. Moje dzieci uczą się życia.

Brzmi to dziwnie, ale tak właśnie jest. Rodzimy się małymi egoistami i dopiero z czasem uczymy się życia w społeczeństwie. Moje maluchy i tak nie mają najgorzej, bo jednak mają siebie, ale nie zmienia to faktu, że życie z obcymi ludźmi jest dla nich abstrakcją. Nigdy nie zdołałabym ich nauczyć tylu wierszyków, piosenek, zabaw, nie pokazałabym jak fajnie jest zdobywać nowe przyjaźnie, smakować nowych potraw – nie miałam na to zwyczajnie czasu. Cały mój dzień był pochłonięty sprzątaniem, ogarnianiem, szykowaniem posiłków, pracą (bo przecież pracuję w domu) pilnowaniem by się nie pobiły w czasie kłótni 🙂 Bawiłam się z nimi – nie twierdzę, że nie, ale też nie tak jak bym chciała, bo zaraz jeden mówił “ale w coś innego”, drugi krzyczał “teraz tamto” a trzeci jeszcze podkręcał atmosferę. Teraz każde z nich jest wśród dzieci w swoim wieku, które lubią podobne rzeczy – samo to jest dla mnie wartością. Do tego Panie (a trafiłam na mega cudowne osoby) których obowiązkiem jest zabawianie, uczenie, rozwijanie. Jak dla mnie ideał.

3. Oni kochają to miejsce!

Ile razy musiałam biec coś załatwić w mieście z dziećmi u boku? Zawsze! Nie jest tak łatwo zostawić trójkę dzieci u babci, cioci czy kogokolwiek innego! Jedno bym jeszcze mogła gdzieś upchnąć, ale trójkę? Teraz wszyscy są w miejscu, w którym robią to co lubią (a przynajmniej zdecydowaną większość 🙂 ). Czy płaczą przed wejściem do żłobka/przedszkola? Teodorek trochę. Z tym, że ja wcale się mu nie dziwię! On zna tylko życie u mojego boku! Ale już po 15 minutach zapomina o smutku i bawi się na całego (wiem, bo jego kochane Panie wysyłają mi zdjęcia!). Kiedy po południu odbieramy ich z M, oni wcale nie chcą wyjść! W nosie mają dom, skoro tutaj takie skarby! No i koledzy! Cały weekend o nich słyszałam 😀

Dla każdej z nas, oddanie dziecka pod opiekę obcej osobie, to jeden z większych stresów. Tysiące pytań, jeszcze więcej wątpliwości. W myślach widzimy nasze dzieci brudne, zaniedbane, płaczące z tęsknoty za nami. Na szczęście w większości przypadków rzeczywistość wygląda zupełnie inaczej! Nasze dzieci płaczą idąc do przedszkola – i dobrze! To znaczy, że w domu odwalałyśmy kawał dobrej roboty! Ale płaczą też dlatego, że wylosowały z automatu piłkę czerwoną, a nie niebieską, bo lody za szybko się topią, bo chciały dzisiaj, na deszcz, założyć sandały. Płaczą bo będą tęsknić. Normalne. Mam wrażenie, że gorzej bym się czuła gdyby moje dziecko nie tęskniło wcale…

Żłobku, przedszkole, kocham Was!

 

   Send article as PDF   

43 komentarze

  • W punkt! 🙂 ja tez posłałam Kube jak był mały do żłobka i to była najlepsza decyzja! Także nie jestem typowa kura domowa, nie uważam tez ze mogłabym zastąpić dziecku cały świat, bo jednak bardzo dużo nauczy sie wsrod rówieśników, ale gdy wybije 15:30 biegnę stęskniona po Kubanka do przedszkola (tez pracuje w domu) i możemy cieszyć sie sobą 🙂

  • 100% racji Kochana! Mój 6-latek już w przedszkolu a 1,5-roczniak od poniedziałku w prywatnym żłobku, tak na 2-3 godz dziennie. Tak żebym mogła kawę wypić na spokojnie, bloga popisać i dom ogarnąć, bez małego terrorysty u nogi 🙂 Pozdrawiam Cię gorąco, lubię tu do Ciebie wpadać 🙂

  • Bardzo dobrze robisz. Dzieci się sto razy lepiej rozwijają społecznie mając właśnie kontakt z innymi dziećmi. Żłobek – jeśli sprawdzony to może być dla dziecka raj zabawy. A bunkrowanie dziecka w domu do 6 roku życia, gdzie najczęściej bawi się samo bo rodzice zbyt zjechani żeby poświęcić im chwile to jest robienie dziecku krzywdy.

  • Mój Stasiek właśnie zaczął przygodę ze żłobkiem. Trochę z mojego wygodnictwa, bo jestem w 6 miesiącu ciąży i sory ale nie wyobrażam sobie za 2-3 miesiące układać z nim klocki, jeździć samochodzikami po dywanie itp, bo w grudniu plac zabaw odpadnie… Wiesz co usłyszałam??!! że przyniesie takiego wirusa, że urodzę uszkodzone dziecko!! Płakałam 2 dni…

    • ja pierdole… serio. Tylko taki komentarz do głowy mi przyszedł :/ ktoś kto to powiedział nie może być normalny :/

    • Hej Asiu, ja tez jestem w 6 miesiacu. Nasza starsza coreczka prawie od roku chodzi juz do domowego zlobka, bo dosc szybko zdecydowalam sie wrocic do pracy. Z doswiadczenia moge Ci powiedziec, ze taka instytucja to nie tylko frajda dla dziecka, ale tez duze odciazenie. Owszem zdarzaja sie choroby, ale niezaleznie od ciazy nasza opiekunka zawsze informuje nas wczesniej jesli sa jakies symptomy czy choroba rodzenstwa u kogos w domu. Po za tym na tym etapie zwykla grypa to raczej nie powinien byc problem, mozna sie tez zaszczepic na wszelki wypadek. No, ale mozna poprosic w zlobku o informacje jakby pojawil sie albo jakby byly jakies podejrzenia u dzieci dot. rumienia albo rozyczki i wtedy mozna zareagowac. Niemniej jednak, przykro slyszec, ze ktos tak bezmyslnie chlapnal takie glupstwo. Mysle ze ludzie, czasem nawet kobiety ze starszego pokolenia ktore odchowaly juz dzieci maja pewne problemy z wyczuciem i potrafia zachowac sie jak ktos kompletnie pozbawiony wyobrazni. Uszy do gory, na pewno wszystko bedzie dobrze. A jesli juz mowimy o medycznych wskazaniach dotyczacych kobiet ciezarnych, to taki zlobek moze miec niesamowicie pozytywny wplyw na nasze ciaze, bo mamy wiecej czasu zeby wypoczac oraz sila rzeczy duzo mniej dziecko jest przez nas noszone dzieki czemu zmniejszamy ryzyko skracania sie szyjki macicy. Najczestsze przyczyny to noszenie ciezarow i kobiety ktore maja juz dzieci, zwlaszcza male sa ‘w grupie ryzyka’. Tak wiec nie ma sie co przejmowac na zapas, bo wiadomo, ze w naszej sytuacji staramy sie podejmowac najlepsze mozliwe decyzje, ktore uwzglednia interesy wszystkich bezposrednio zainteresowanych. Powodzenia!

    • Nawet jeśli przyniesie wirusa to już raczej dziecka nie uszkodzi, a wirusy można złapać wszędzie i w sklepie też u na spacerze…. A nawet mąż w pracy czy to znaczy że będąc w ciąży mamy się zamknąć w mieszkaniu

  • Nie zartuj, ze dla kogos 3,5 latek jest za maly na przedszkole?! Zal by mi bylo zostawic takie roczne czy ok 2 letnie w zlobku, ale 3> to juz idealny czas na przedszkole i przebywanie w grupie dzieci.

    • eee tam! jak 2 letnie zostawić żal? mi ewentualnie tych półrocznych – bo to jednak dzidziuś, ale rozumiem, że są sytuacje które tego wymagają, a przyznam szczerze, że ja osobiście mam większe wątpliwości co do niani, niż do placówki.

      • 🙂 W kazdym razie 3 letniego nie wyslac do przedszkola to tylko szkoda dla dziecka. Moj poszedl jako 3 latek (wczesniej z babcia, ja wrocilam do pracy gdy mial 1,5 roku) i zalowala bym gdybym z jakiegos powodu nie mogla go poslac.

  • Ile miał najmniejszy jak poszedł do żłobka?? Ja teraz stoję przed podobnym dylematem i tak jak Ty chcesz trochę siebie przed kolejnym dzieckiem a z drugiej strony mam trochę wyrzuty sumienia , że taka ze mnie egoistka ?

    • ja też mam! jak widzę, że rano mój Edwardzik płacze, to też mam myśli “jaka ze mnie egoistka!”, ale one mijają dokładnie 5 min później, bo wiem że jemu się tam krzywda nie dzieje 🙂 mało tego – wiem, że świetnie się tam bawi!

  • Jeszcze rok temu chyba nie zrozumiałabym o czym piszesz. Tzn zrozumiałabym, ale nie umiałabym się z tym utożsamić. Dziś moja córka biega od września do przedszkola (już drugi rok), a ja odżyłam, mimo iż mam jeszcze drugie, na razie za małe na żłobek i szczerze mówiąc – nie mogę się tego czasu doczekać. Rok temu nie umiałabym znaleźć plusów tej sytuacji, teraz – widzę ich całe mnóstwo. To fajnie, że o tym głośno mówisz 🙂

  • Sandały sie zakłada, ubierać można sie albo lalkę… Przepraszam, ale to dlatego ze jako blogerka jesteś wyznacznikiem dla innych! 🙂 poza tym pełen szacun! Ja za tydzień startuje z niania. Mam 1,5roczna dziewczynkę i jestem w ciąży, która fatalnie znoszę. Trochę mam wyrzuty sumienia, ze ja zostawiam, ze taka malutka, nawet ze bez sensu kasę wydawac.. Ale jeśli tego nie zrobię to chyba zwariuje, dom upadnie, a maz zniknie w pracy bo tak jak jest, jest koszmarnie..

    • jeeezu jaki wstyd! już szukam i poprawiam! chociaż z drugiej strony: czy Twoje dziecko nigdy nie chciało ubrać sandałów? na przykład w spodnie? albo chociaż koszulkę? hahaha

  • Absolutnie Ci się nie dziwię, że podjęłaś taką decyzję. Mam jedno dziecko (półroczne) i ja raczej go do żłobka nie poślę (najbliższy mam 40 km od miejsca zamieszkania – mieszkamy na wsi). Sama tez stwierdziłaś, że jedno dziecko da radę gdzieś ,,upchnąć” w razie potrzeby więc sama czasem to robię. Ale gdybym miała więcej dzieci i możliwości posłania dzieci do żłobka, to pewnie bym to zrobiła. 🙂

  • Ja pamietam z dziecinstwa jak wolalam rozmawiac z tata bo byl bardziej interesujacy z mojego- wowczas dziecka punktu widzenia niz mama, ktora rownie mocno kocham ale byla co tu duzo ukrywac byla straszliwie nudna. Mama poswiecila sie opiece zanim poszlam do szkoly a tata pracowal. Mamy – badzcie interesujace a dzieci – miejcie swoje zainteresowania i pozyccie wyrzuty sumienia.

  • Tak…. Jestem po kilku dniach żłobka. Łatwo nie jest. Zwłaszcza na początku. Mam ściśnięte gardło i żołądek. Mała ma skończone 10 miesiecy i tak wiem, jest malutka. Jeszcze nie chodzi. Ale nie mamy wyjścia- moi rodzice i teściowie są młodzi i pracują na pełne etaty 80 km od nas. Ja muszę wrócić do pracy bo inaczej na pewno nie będę miała gdzie wrócić. I tyle. Panie są przemiłe i kochane, dziecko w żłobku śpi i ładnie je. 27 lat temu moja mama miała taką samą sytuacje ze mną i też byłam w żłobku. Historia zatoczyła koło. Czy czuje się z tym żłobkiem źle? Czasem tak. Ale wiem, że inaczej się nie da. I wkurzają mnie przeciwnicy żłobków, którzy mówią ze zawsze jest wyjście (brat, siostra, sąsiadka, niania itd.) byle nie żłobek. Czasem właśnie żłobek jest najlepszym wyjściem.

    A Ty Działaj teraz pełną parą! Zrób to co miałaś w głowie od dawna a nie było kiedy. Rozwijaj siebie. Dzieci wtedy bedą miały szczęśliwą mamę i same na tym skorzystają :):) Oł je:)

  • Zgadzam sie ze wszystkim!!! miesiąc temu urodziła się nam córka, syn już od czerwca chodził na kilka godzin do żłobka, bo wysoko w ciązy już było ciężko. Dziecko zmiana nie do poznania, dobre nawyki i wolny czas dla nas. Teraz siedzimy razem w domu, drugi tydzien bo starszak ma ospę. Z chęcią z nim się bawię. Niestety jest dużo pracy przy domu i młodszym dzidzioku. Radzimy sobie 🙂 Więcej takich tekstów broniących nas mam!! Moja mam podobnie pytala po co żłobek, że pomoże. i wielkie G pomogła. A mojego M tez nie ma na miejscu.

  • I moja 2-latka od kilku dni chodzi do przedszkola. A nie musiałaby. Wszak jestem w domu z 6-miesięcznym synkiem. Cóż innego powinnam robić na macierzyńskim – myśli pewnie większość osób, które informuję o naszym przedsięwzięciu. Sytuacja trudna do ogarnięcia – bo i się cieszę i boję zarazem, ale wiem, że to dobre posunięcie! A ci co gadają, niech gadają na zdrowie! 🙂

  • Zgadzam sie! A Wy mamuski nie zalujcie tak dzieci, zadna krzywda im sie nie dzieje. Ja musze poslac moja mala do zlobka jak bedzie miala rok (mieszkam w UK i tutaj macierzynski to TYLKO 9 mcy). Wiec cieszcie sie chwila 😉

  • Brawo Ty! U nas młody 10,5 miesiąca od września przywitał żłobek. Pierwsze dni były ciężkie dla niego, a przez to też dla mnie. Wyrzuty sumienia itd. Miałam wrócić do pracy, ale jestem w drugiej ciąży. Gdy go odprowadzam czuję się wolna, ale po 4h, pędzę po niego z uśmiechem na twarzy. Tak jak mówisz, nasz wspólny czas jest bardziej owocny. Przez żłobek macierzyństwo zaczęło mnie cieszyć, bo wcześniej wprowadzało mnie w lekką depresję. Czytając komentarze chyba myliłaś się co do hejtu ;p Ja w każdym razie przybijam Ci pionę 🙂

  • Cześć, ja mama i pedagog chciałabym napisać do wszystkich obawiających się mam( i tatów oczywiście:) to że wasze dziecko płacze, gdy je zostawiacie (w każdym wieku) w przedszkolu jest najlepszym dowodem waszej relacji, miłości.. Jako rodzice stworzyliście wspaniałe środowisko, w którym dziecko czuje się bezpiecznie, a płacz jest zdrowym tego dowodem:) Teraz należy tylko POZWOLIĆ innej Pani czy Cioci nawiązać taką relację z waszym dzieckiem, trzeba pozwolić dziecku zaufać komuś obcemu…tak żeby i w jej ramionach poczuło się bezpiecznie 🙂
    I chociaż piszę to jako pedagog, to chciałabym dodać, jako matka (oddająca teraz w sierpniu 15 miesięczne dziecko do przedszkola), że mi też było ciężko i broda się trzęsła niesamowicie, jednak próbowałam tłumaczyć to sobie tak jak ja teraz Wam 🙂

    • Skoro moje dziecko nie płacze to mam rozumieć nie stworzyłam wspaniałego środowiska, w którym dziecko czuje się bezpiecznie?
      Ciekawa jestem czy jest to Pani Pedagog prywatna opinia czy gdzieś czytała o tym Pani? 🙂

      • ej serio? tak to zrozumiałaś? 🙂 moje dzieci płakały 2 razy a ja ani przez sekundę nie stwierdziłam “cholera, chyba mnie nie kochają!”! tylko zazdrościć, że nie musiałam patrzeć na smutnego malucha! naprawdę! ja zazdroszczę Ci bardzo! i gratuluję odważnego dzieciaka! <3

        • Jeśli chodzi o mnie, to ja się tym zupełnie nie przejęłam 😀 Ale sposób w jaki zostało to napisane tak sugeruje.

    • Przepraszam, ale skoro tak napisałaś to nawiążę do tonu twojej wypowiedzi. Jako psychoterapeutka uważam, że płacz dziecka (szczególnie, że napisałaś w każdym wieku?!) nie zawsze jest dowodem relacji i miłości. Rozumiem, że chciałaś wesprzeć inne mamy, lecz posługując się swoim tytułem zawodowym, dobrze byłoby zweryfikować wypowiedź pod względem merytorycznym. Pozdrawiam, również mama, półtorarocznej dziewczynki 🙂

  • Och, u nas to samo, młodszy syn poszedł właśnie do przedszkola i ile się nasłuchałam, że jest za mały (2,5 roku), to moje… A teściowa prawie się popłakała do słuchawki, jak usłyszała, że jej kochany wnusio płacze przy porannym pożegnaniu. Przestałam póki co dzwonić, żeby jej nie stresować :p

  • Ja mam dwóch synów. Starszy skończy 3,5 w listopadzie a od zeszłego roku chodzi do dzieci. Początek był straszny,bo zawsze i wszędzie z mamą. Teraz jest super. Młodszy skończy dwa lata w grudniu a od zeszłego roku chodzi do żłobka. Naprawdę jestem bardzo zadowolona z tych decyzji. Oboje z dnia na dzień są bogatsi o nowe doświadczenia,które pozytywnie wpływają na nas wszystkich a ja odzyskałam siebie.

  • Flow, cieszę się, że masz za sobą podjętą decyzję i dobrą adaptację chłopaków 🙂
    U mnie z każdym dzieckiem było inaczej. Każde chodziło do instytucji. Tak chciałam i tak było dobrze. Najstarszy poszedł jak miał 1,5 a ja wróciłam do pracy. Środkowe dziecko poszło jak miało 2 lata. A ja do pracy nie wróciłam. Z najmłodszym zostanę dłużej, bo się nie adaptuje w żłobku. I chcę być z nim ile się da. Zdanie odnośnie najmłodszego dziecka zmieniłam po śmierci mojej koleżanki, która osierociła 5letniego szkraba i zabrała ze sobą do nieba dzieciątko w brzuszku. Wtedy postanowiłam, że dopóki dzieci chcą spędzać ze mną czas, będę do ich dyspozycji. Starsze chodzą do przedszkola. Odbieram je o 13. W wakacje nie posłałam do dyżurujących przedszkoli. Dawniej bym to rozważała, ale zmieniła mi się perspektywa. Nawet najlepsza praca teraz dla mnie nie ma takiego znaczenia, jak to, żeby podjąć wyzwanie spędzania dobrego czasu z dziećmi. Ktoś pisze, że szczęśliwa mama, to szczęśliwe dziecko. I potem komentarz, że ma już dość siedzenia w domu, więc wraca do pracy, żeby być szczęśliwą.
    Ja zrobiłam inaczej. Byłam przeciążona, ale świadomie podjęłam decyzję, żeby popracować nad tym jak spędzam czas w domu. Żeby był czas i na zabawę, i na odpoczynek (dzieci i mamy). Żeby był czas na przytulasy. Czas na zajęcia, które sprawiają dzieciom frajdę. I czas na książkę dla mnie. Porządek jest względny i nigdy priorytetowy. Mąż jest witany w domu z uśmiechem. Dotarło do mnie, że jestem szczęśliwa, nawet jak jestem zmęczona. Dotarło do mnie, że żłobek, przedszkole po 8 godz to już nie dla nas, bo tego nie chcemy. Korzystam z tego w minimalnym zakresie, który jest dobry dla naszej rodziny. Nie spieszy mi się do pracy. Ale spieszy mi się do teatrzyku w przedszkolu. Czas szybko leci, to już niestety wiem. Za kilka lat dzieci nie będą skakać z radości na mój widok, bo koledzy i koleżanki wkroczą w ich życie. Do pracy chcę wrócić, ale jeszcze nie teraz. Moja droga jest wyborem. Moim doświadczeniem. Każdy przeżywa swoje decyzje inaczej.
    Ten komentarz nie służy ocenianiu innych wyborów. Po prostu, taka mnie refleksja naszła, jak zmieniło mi się podejście przez 6 lat.

  • Och, jak ja Cię rozumiem:) I cieszę się, że ktoś o tym napisał. Mój dwulatek chodzi do przedszkola mimo że (albo właśnie dlatego) jestem od 2 miesięcy na urlopie macierzyńskim. Często jestem sama – M pracuje na różne zmiany – i ciężko by mi było z dwójką takich maluchów ogarnąć wszystko. Zaraz posypią się głosy, że są matki pięciorga dzieci i dają radę. Ale ja nie chcę tylko dawać rady, ja chcę żeby ten czas spędzony z dziećmi był jakościowo kaloryczny, żeby mi się chciało angażować w zabawę, a nie odpowiadać półsłówkami i mieszać zupę. Poza tym w czasie kiedy syn jest w przedszkolu a mała śpi, ja prowadzę bloga, uczę się języków, czytam książki rozwojowe i inwestuję w siebie. Dzięki temu mimo zmęczenia i czasem nieprzespanych nocy nie chodzę sfrustrowana i mam w sobie dużo energii. Nie mówiąc o tym, że można w spokoju ogarnąć dom. Mam to szczęście, że syn od zawsze lubił tam chodzić, nie płakał, płacze jak go odbieram;) I tak jak piszesz – widzę ogromne postępy w jego uspołecznianiu się, mocno rozwinęła się jego mowa, ogromnie lgnie do dzieci i przeżywa swoje pierwsze frustracje wynikające z przebywania w większym gronie rówieśników – np walka o najlepszy samochodzik;) Ja jestem zdecydowanie na tak!

  • ja mam wspaniałą trójkę pierwsze dziecko urodziłam chodząc do technikum miałam problemy z opieką dla niego żeby skończyć szkole w następnym roku przyjęli jego i jego młodsza siostrę do żłobka byłam zadowolona panie są przecudowne nie mogę złego słowa powiedzieć a teraz mój najmłodszy zaczął żłobek bardzo się ciesze ponieważ widzę ze maja wspaniałą opieke i bardzo dużo się uczą piosenki wierszyki super porostu

  • Masz rację ale nigdy nie zrozumiem jednego. Matki która się nie przejmuje dzieckiem placzacym w przedszkolu czy żłobku. Jak możesz to porównywać do czerwonej piłki. Jak się skaleczy czy zrobi krzywdę to też mówisz, a co tam przecież jak ma sandały to też krzyczy.
    Poza tym co mnie najbardziej zasmucilo w twoim wpisie to zgadzam się ze nie można siedzieć non stop z dziećmi w donu. I popieram decyzje. Ale na listosc, pomóż dziecku w adaptacji A nie olewaj jego płaczu. Ono jest rzucone na głęboką wodę do obcych. Ciekawe czy Ty się tak swobodnie czujesz jak jesteś wśród obcych. A Ty jesteś dorosła! Nie zapominaj o tym

    • Ale ja wszystko rozumiem, naprawdę. Ja wiem, że moje dziecko (dzieci) nie płacze “tak o” – wszystko się zgadza. Z tym, że ja wiem, że on płacze bo jest mu przykro (co samo w sobie jest straszne), a nie dlatego, że dzieje mu się krzywda. Nie pomogę mu płacząc razem z nim. Pomogę mu pokazując, że nie dzieje się nic złego, mówiąc że smutek zaraz minie, spędzając z nim po przedszkolu czas maksymalnie jak tylko potrafię…

  • Witam. Od dwóch tygodni znów pracuje, moja 19msc córka co prawda nie chodzi do zlobka, bo takowego na miejscu nie mamy, ale jest z opiekunką… Nasza p.Krysia ma dwóch wnuków do ktorych codziennie z naszą Ola chodzą, więc można to zaliczyć jako przydomowy żłobek ? wróciłam do pracy szczególnie dlatego, ze wlasnie podobnie jak u Ciebie za często różne pierdoly związane z corka zaczęły mnie irytować, poczułam ze to sie robi niezdrowe… Potrzebowałam tego powrotu, jakieisc zmiany… Teraz jest o niebo lepiej, wracając z pracy przebietam nogami tak szybko, jakbym jej nie widziała sto lat ?

  • Oj Flow jak zwykle trafiłaś w samo sedno. Mojego syna wysłałam do żłobka jak miał niespełna 21 miesięcy (decyzja w pełni przemyslana bo ewidentnie było po nim widać ze potrzebuje kontaktu z innymi dziećmi). Mina teściowej gdy to usłyszała ze młody zaczyna żłobek była okropna. Dla mnie najgorsza była chwila, jak na jednej z rodzinnej imprez po tym jak młody tak ni z gruchy ni z pietruchy zaczął o coś się wdzierać teściowa rzekła “ach to pewnie przez to że mama wysłała go na zesłanie”. Impreza się dla mnie już skończyła, zaszyłam się w kuchni i ryczałam. Mój tato jak mnie tam zobaczył i usłyszał co się stało to powiedział, że nie mam o co się martwić, bo jestem bardzo dobra mamą (a ja znowu ryczałam, ale z radości). Teraz na każde gorsze zachowanie młodego jest tekst o żłobku, bo przecież bunt dwulatka to dla niej abstrakcja, coś co nie istnieje.
    Też zauważyłam że bardziej efektywniej spędzamy czas razem, mam więcej energii by się z nim bawić i wymyślać jakieś fajne zabawy.

Leave a Comment