Jak odpocząć przy dzieciach? - Flow Mummmy
Uncategorized

Jak odpocząć przy dzieciach?

Wydaje Ci się to niemożliwe? Ok, może nie jest to, to samo co weekend w spa, randka z mężem czy chociażby samotne wyjście do kina, ale wciąż… Tak, można przy dzieciach odpocząć, wystarczy znaleźć odpowiedni sposób. 🙂

Napewno pomyślałaś, że zaraz wypiszę Ci listę najfajniejszych bajek świata. A nie. Bo moje dzieci niestety mają ostatnio bajki w nosie, i mimo moich prób i próśb, olewają je totalnie. Ależ to były czasy kiedy Masza zajmowała je na jakieś 15 minut. Ktoś kto nie ma dzieci, nigdy się nie domyśli co w ciągu 15 minut, zmęczona matka, potrafi dobrego dla siebie zrobić.

W moim życiu panuje ostatnio totalny chaos. Brak M przy moim boku (już niedługo!) skutecznie mnie rozstraja psychicznie i fizycznie. Nie da się ukryć, że dzieci mam więcej niż rąk, więc rozumiesz, że moje życie bardziej przypomina teraz walkę o przetrwanie, niż sielankę rodem z serialu w tvp. Walczę o zjedzone śniadanie, ubranie się, umycie zębów, o sekundę ciszy. Walczę o brak bólu głowy, o spokojną kąpiel (przez ostatni tydzień, codziennie, wybiegam z wanny bo któreś dziecko zaczyna płakać – i tak, próbowałam różnych godzin kąpieli), o kawę, o szklankę wody. Serio. Trójka dzieci i jedna mama, to nie przelewki. To Bear Grylls w spódnicy.

Na szczęście znalazłam kilka sposobów na to, żeby totalnie nie zwariować, zachować zdrowy rozum i uniknąć nerwicy (mam nadzieję!).

1. KOLOROWANKI.

Nie znosiłam ich. Naprawdę. Nie znosiłam!!! Nie bawi mnie taka forma spędzania czasu. Inaczej, nie bawiła. Teraz to jeden z moich faworytów. Nie wyobrażaj sobie od razu, że mam tu na myśli rzucenie chłopakom kredek, książeczek i spokojne picie kawy. Zwariowałaś? Przecież to ja koloruję! Każą mi to robić, a oni sami w tym czasie patrzą jak tworzy się “dzieło”. Serio. 2 godziny tak potrafimy.

2. PLAC ZABAW.

Klasyk, ale kompletnie wcześniej przeze mnie niedoceniany. Nigdy nie lubiłam placów zabaw. Kojarzyły mi się (w sumie wciąż kojarzą) z dziećmi puszczanymi samopas, i mamami plotkującymi o sąsiadkach i swoich mężach. Nie moje klimaty. Od niedawna, a właściwie od kiedy moje dzieci potrafią same się na nich bawić (mam tu na myśli najmłodszego Edka) to moje wybawienie. Co prawda preferuję te w zamkniętych salach (tzw. “kulki”), gdzie uprzyjemniaczy czasu jest znacznie więcej, a słońce nie pali mi skóry (mówiłam już, że nie znoszę upałów?), ale te na świeżym powietrzu też są całkiem ok. Naprawdę zaczynam je lubić!

3. WYCIECZKA ROWEROWA.

Niemożliwa gdy jest się samej z trójką dzieci? pfff. No proszę Cię, nie ma rzeczy niemożliwych 🙂 TUTAJ zobacz jak to robię i czekaj, bo niedługo Ci dokładnie opiszę jak ja to robię!

4. SPACERY.

To był mój hit kiedy dzieci były małe. Pamiętam, że kiedy miałam jeszcze Donkey’a, to uwielbiałam łazić godzinami po dworze. Pogoda nie miała dla mnie żadnego znaczenia! Chłopcy spali, ewentualnie Brusio zwiedzał. No bosko było! Później zaczął się etap dostawki do wózka – też było ok, ale jednak Brusiek swoje ważył (ok, dużo ważył, chłopak ma taką gęstość ciała jak mało kto :D), więc moje zmęczenie ograniczało mnie dość mocno. Po dostawce był Brusiek i jego “a co to?” i stawanie co 4 metry, żeby obejrzeć każdą mrówkę, biedronkę czy też peta na ulicy. Super. Nigdy więcej. Przedostatni etap to brak wózka (we wcześniejszych Teodor uczestniczył jako cichy, wózkowy obserwator). Koszmar. Jednym słowem. Najmłodszy kompletnie nic sobie nie robi z nakazów typu “stój”, zakazów “nie idź tam” a już “daj rękę” powoduje u niego histerię podobną do tej, w którą wpada gdy ktoś odważy mu się oblizać topniejącego loda. Nie i koniec. “Ja siam”. Na szczęście, o matko, na moje szczęście, ten etap już za mną. Od niedawna żyjemy jak pączki w maśle. A dokładniej ja tak żyję.

10

Rowerek biegowy i hulajnoga. Dwie najlepsze zdobycze ludzkiej techniki, dzięki którym nie padam na twarz w okolicach 14 (zazwyczaj o tej porze miałam już dość życia). Niemożliwe jest, jak takie dwie małe pierdółki mogą uprzyjemnić mi życie (bo, że uprzyjemniają je chłopakom to dość oczywiste). U nas CRUZEE (TUTAJ) – najlżejszy rowerek biegowy świata (zobacz TUTAJ co Brusiek z nim robi, jeżeli mi nie wierzysz :P) i MINI MICRO (TUTAJ – hulajnoga o której miałam zdanie “przereklamowana”, dopóki nie zrozumiałam jej fenomenu. O co chodzi? Skręcanie na niej jest bardzo intuicyjne. Wystarczy, że dziecko, chcąc skręcić w prawo, przeniesie ciężar ciała (a dokładniej ręki) na prawą stronę. Edzio miał na początku z tym lekki problem, bo był przyzwyczajony do jeżdżenia na zwykłej, czterokołowej hulajnodze. Nowy system minimalizuje ryzyko upadku dziecka przy skręcie, co jednak wcześniej zdarzało nam się dosyć często. Na stronie producenta jest informacja, że jest ona przeznaczona dla dzieci w wieku 3-6 lat. Skoro Tedek sobie z nią radzi, to chyba oczywiste jak naturalnie się ją prowadzi.

A Cruzee? Niestety wcześniejszy rowerek biegowy (zostawiony w Irlandii) był dosyć ciężki. Niby nic, ale parę razy rowerek upadł (w czasie wywrotki Bruśka) na niego, co jednak moje dziecko dosyć mocno odczuło. Cruzee waży 1,9 kg. Tyle co nic! Zresztą hulajnoga jest tak samo lekka. Chłopaki sami przynoszą swój sprzęt z piwnicy, co dla nich już samo z siebie jest powodem do dumy. Co najważniejsze, mogą się nim wymieniać, chociaż póki co potrzeba posiadania “tylko swojej” rzeczy zwycięża. Ale po cichu liczę, że do tego dorosną 🙂

I hulajnogę, i rowerek, kupiłam w sklepie ROWERY STYLOWE. To najpiękniejszy sklep rowerowy w jakim byłam. Zresztą stamtąd mam też swoje foteliki, dzięki którym nic, kompletnie nic, nie jest mi już straszne. Moja pewność siebie wzrosła o jakieś 1000%. Serio. Multitaksing level hard. Jeszcze tylko musimy kupić rower dla M. No doczekać się już nie mogę!

11

15

13

23

18

17

20

19

24

14

 

   Send article as PDF   

5 komentarzy

  • Fajny ten rowerek. Jestem właśnie na etapie szukania biegowego rowerka dla mojej młodszej córy i zbieram pomysły 😉

  • Super sprawa jest wychodzić z dzieciakami na takie zabawy ! Ale najgorsze jest przed wyjściem – przygotować wszystko i wszystkich i sie wybrać, No i po przyjściu – przebrać, każdemu szybko obiad bo głodni itp itd wiec jeśli sie ma kogoś kto przygotuje obiad i posprząta dom przed naszym powrotem to ja mogę z dzieciakami non stop wychodzić !

  • U nas Masza jeszcze”działa”, ale nasza najmłodsza ma 2 latka ( reszta stada 6 i 8), więc może dlatego. Najmłodsza też ostatnio na biegowym nie tej firmy ale też leciutki. U nas jeszcze klocki działają najbardziej drewniane. Pozdrawiam serdecznie, upałów też nie znoszę ?

  • Fajnie masz z tymi wycieczkami na sprzęcie, mój 18mc Misiek nie wiem czy by sobie poradził na hulajnodze a nie chcę wydawać kasy w błoto chociaż fajna sprawa z tym intuicyjnym skręcaniem. Ile Twój Edzio ma już? 🙂 Fajne chłopaki. W ogóle podziwiam Cię za luz, za wszystko po propstu. Mamy podobną sytuację z tym że ja mam dwoje chłopaków 😀

    • Edzio ma niecałe 2 latka i zasuwa na tej hulajnodze, że ja ledwo nadążam! masakra! aeroby jak złoto! 😀

Leave a Comment