Czy facet powinien pomagać w domu? - Flow Mummmy
LIFESTYLE MACIERZYŃSTWO

Czy facet powinien pomagać w domu?

To pytanie powraca jak bumerang i mam wrażenie, że wywołuje większe emocje niż karmienie piersią, szczepionki i cesarka na życzenie razem wzięte. Oczywiście większość kobiet odpowiada “tak”, ale ta mniejszość, która jest w zdecydowanej opozycji (łohoho, ale zawiało polityką) tak brutalnie broni swojego zdania, że epitet “leniwe babska” to akurat minimum na co je stać.

Processed with VSCO with a6 preset

Processed with VSCO with a6 preset

Mój mąż pracuje, ale ja też. I nie, nie mam tu na myśli bloga. Mówię o pracy w domu. Sprzątam, gotuję, zajmuję się dziećmi. Mało tego, dbam o nie najlepiej jak potrafię – w końcu jestem ich mamą. Mało? Może i ktoś tak pomyśli, z tym że ja (jak i Ty) wykonuję swoją pracę zazwyczaj na 100 % (naprawdę tak uważam!). Dzieci żyją, rozwijają się, ogólnie mają się raczej dobrze. Co z pracą zawodową? Różnie to bywa. Każdy pracownik niestety miewa gorsze dni, i nawet jeżeli nie jest ostatnim leserem, to zdarza mu się robić tylko minimum swoich obowiązków, nic ponad to. Bywa i tak, że zrobi mniej – trudno. Nikomu się od tego krzywda nie stanie (no chyba, że jest lekarzem, wtedy sorry, ale to go nie obowiązuje, bo jednak od niego zależy życie innych). Co się wydarzy jeżeli matka pozwoli sobie na “mniej”? I oczywiście nie mam tu na myśli kanapki z nutellą na obiad. Co jeżeli to “mniej” będzie oznaczało brak uwagi? Niestety tutaj brak uwagi równa się wypadek. Przesadzam?

Praca w domu to praca non stop. Nie ma przerw (ja nie mam), nie ma “później to zrobię”, bo dziecko w głębokim poważaniu ma naszą niechęć do lepienia ludzików z plasteliny. Ma być teraz i tu. Głodny? Nie wytłumaczysz niemowlakowi “słuchaj stary, chce mi się sikać, poczekaj chwilę”. No nie. Lecisz, pędzisz bo trzeba malucha nakarmić. Pełna pielucha? To samo! Starsze dzieci to w ogóle mają tendencję do nie opuszczania mamy na krok, więc i tu często trzeba zapomnieć o samotności na chociażby sekundę.

“Po co ci było dziecko skoro teraz jęczysz, że nie masz siły się nim zajmować?”

A po co facetowi było, skoro wiedział, że pracuje zawodowo, i że jednak fajnie żeby dziecko ojca znało? Naprawdę żyjemy jeszcze w czasach kiedy to jedynymi obowiązkami faceta, po powrocie z pracy, było wypicie piwa i przełączanie kanałów w tv? Serio? Są jeszcze faceci którzy myślą “zarabiam na dom, więc mam go w dupie”?

Czy kobiety które się na to godzą, które biją brawo mężczyznom którym palcem się nie chce ruszyć w domu, są świadome tego. że właśnie o to taki sam los gotują swoim dzieciom? Dziewczynki będą musiały zapierdzielać jak one, a chłopcy będą szukać nie miłości swojego życia, a kolejnej służącej. Czy wychowanie życiowych kalek jest ich celem?

Dzieci uczą się na przykładach. W nosie mają, że mówimy im “jedz warzywa”, kiedy same obżeramy się kilogramem cukierków. Co wyniosą z domu, w którym facet, niczym królewicz, ma w poważaniu ścieranie kurzy, ugotowanie makaronu, czy zrobienie herbaty swojej ukochanej?

Każdy potrzebuje odpoczynku. Oczywiście, że tak. Więc dlaczego ktoś śmie twierdzić, że kobieta, po całym dniu walki o zmianę pieluszki, zjedzenie obiadku, wypicie mleczka, czy skorzystanie z toalety, tego prawa nie ma? Bo przecież wiedziała na co się pisze? Facet też wiedział, więc dlaczego ma czelność myśleć, że kobieta, jako ta “siedząca w domu” będzie tyrać 24h na dobę?

Mój M, kiedy przychodzi z pracy, ma ugotowany ciepły obiad. Wchodzi do “w miarę” czystego domu. On pracował, więc i ja “tyrałam”. Oczywiście zdarza się, że zastaje demolkę, ale generalnie wychodzę z założenia, że “siedzenie w domu z dzieckiem” to też moja praca. Jednak z chwilą zamknięcia się drzwi wejściowych, razem ogarniamy dom. To nasz cyrk, i nasze małpy, więc razem stawiamy im czoła, i razem żyjemy w tym co stworzyliśmy. “Ustawiłaś sobie męża” – absolutnie! To zasługa tylko i wyłącznie mojej teściowej, która nie wychowała mojego faceta na życiową kalekę. To samo zamierzam zrobić ja. Bo rodzina to wspólne życie, a nie podział “ja zarabiam w pracy,  Ty zapierdzielasz w domu”.

 

   Send article as PDF   

18 komentarzy

  • No niestety,mój mąż właśnie wychodzi z założenia że zarabia (chociaż moja mała pensja nadal wpływa na konto) i ma wszystko gdzieś. Zmęczony jest więc żona ma się wszystkim zająć. I najgorsze jest,że chciałam aby moje dzieci właśnie wyniosły z domu ciepło zrozumienie i wzajemny szacunek… no nic czasem trzeba się pogodzić z rzeczywistością

  • Zgadzam się w 100%. Moja szanowna teściowa wychowała 4 takie kaleki i traf chciał że zakochałam się w jednej z nich. Dlatego z całych sił, mimo złego przykładu jaki będzie widział mój syn, będę się starać żeby taką kaleką nie był. Łatwo nie będzie, ale jestem dobrej myśli! W końcu to mój synuś, ja w większości go wychowuje i mam na niego większy wpływ! (To kolejna zaleta “siedzenia” w domu i spędzania większości czasu z dziećmi czy to ja taka naiwna?)

  • Mnie bawi pytanie, które słyszę o dziwo bardzo często “czy mąż pomaga przy dziecku?” Jakby dziecko bylo tylko moje i to, że ojciec się zajmie swoim dzieckiem to normalnie bijmy pokłony i pomniki stawiajmy ? dodam, że oboje pracujemy zawodowo choć to akurat nie robi różnicy. Ja po 1,5 roku spędzonego w domu podziwiam house managerki. To nie dla mnie…

  • Wydawało mi się do tej pory, że takie czasy już minęły. Czasy, w których mężczyzna wraca do domu, oczekuje podanego do stołu obiadu, absolutnego porządku, ogarniętych dzieciaków, nie angażując sie przy tym w nic. Jednak coraz cześciej spotykam się z rożnymi opiniami, ze niestety wcale tak nie jest. Kobiety pracują zawodowo, pracują jako mamy, gospodynie domowe, a mężczyźni uważają, ze nie musza brać udziału w pracach domowych. Gdzie leży wina? Nie wiem. Moze w ich wychowaniu, moze we wzorcach, moze w środowisku w którym sie otacza, a moze żona lub partnerka jasno nie określiła podziału obowiązków. Wychodzę z założenia, ze jeśli zdecydowaliśmy sie na wspólne życie, dzieci, to musimy dzielić sie obowiązkami z tego wynikającymi. Każdy z nas ma prawo do odpoczynku. Każdy z nas ma rownież prawo do chwili dla siebie. Czasem trzeba pójść na kompromis. Jednak, by przejść przez drogę, która czasem bywa kręta dobrze mieć kogoś z kim idziemy razem, a nie obok siebie.

  • Byłam w domu rodzynkiem (mam trzech młodszych braci), ale wszystko robiliśmy po równo! Tak nas Mama wychowała. Niestety mój mąż tak wychowany nie był i teraz ja ponoszenia tego konsekwencje. Trochę już go nauczyłam (albo życie), że ma mi pomagać, ale co sie przy tym nagada! Chciał mieć dziecko tak samo jak ja,więc czemu jak pojawiło się dziecko to tylko mi ma przybyć obowiązków?

  • Mnie nawet denerwuje wyraz “pomaga”. A może to ja pomagam mężowi ? 😉
    Zgadzam się, że robota powinna być odwalona przez małżeństwo. “W zdrowiu i chorobie” 😉

  • Zgadzam się z Tobą w 100%. W końcu dzieci z tatusiów tez biorą przykład.Moja teściowa wszystko podawała swoim synom pod nos jak i mężowi,ale na szczęście mąż widzi teraz jak teściowa musi skakać koło swojego męża i chyba dało mu to coś do myślenia 🙂 Mój T pomaga mi we wszystkim,ostatnio nawet zaczął gotować i jest bardzo dumny z tego;) a ja chyba jeszcze bardziej 😉 Wspólne gotowanie czy sprzątanie naprawdę zbliża ludzi do siebie i sprawia ,że umiemy doceniać starania drugiej osoby.JESTEŚ BOSKA!!!!!! 🙂

  • Zgadzam się w 100 %. Mój mąż jak wraca z pracy po 12 godzinach, to pierwsze co to wita się ze mną i naszą córką, i bierze małą żeby się z nią pobawić. Ja w tym czasie podaję mu obiad. Jak zje, to wraca do zabawy z naszą córką. Dzieci muszą znać swoich rodziców, a jak ich najlepiej poznać ? Poprzez wspólne spędzanie czasu. Moja znajoma kiedyś powiedziała swojemu M, że gdyby chciała mieć dziecko tylko dla siebie, to by sobie je zrobiła z pierwszym lepszym, ale że zdecydowali się na nie wspólnie, to oboje mają obowiązek je wychowywać. Od razu się ogarnął 🙂

  • Brawo! Do tego dołączyłabym jeszcze “wyprowadzkę” męża do innego pokoju spać w nocy, bo przeciekom do pracy idzie (przykład znaleziony wsród otoczenia). A kobieta to co? Rano nie wstaje? Nie musi być cały dzień na wysokich obrotach? Dopiero w marcu bede mamą ale uswiadamiam mojego Ukochanego mężczyznę, że razem zrobiliśmy Kluseczkę wiec razem mimo wszystko ogarniamy wspólne życie 🙂

    • o matko! u moich znajomych to było!!!! no słuchać tego nie mogłam! nienormalni! serio tak uważam!

  • Zgadzam się z Tobą. Mój mąż niestety nie miał dobrych wzorów w rodzinnym domu, ale na szczęście wspólnymi siłami ogarniamy stare nawyki. Nie mam zamiaru być czyjąś służącą, w szczególności teraz kiedy spodziewamy się dziecka i jestem bardziej zmęczona życiem niż kiedykolwiek 🙂

  • jeśli któraś kobieta uważa, że nie to chyba jest męczennikiem, chociaż czasem facet w domu ma tak dwie lewe ręce, że trzeba po nim poprawiać, więc więcej roboty dla nas jest i tak

  • Gdy chodziłam jeszcze do pracy przed ciążą, to nie powiem mąż trochę mnie odciążał w obowiązkach domowych. Jednak teraz przyznam się bez bicia, że jego rola sprowadza się do tego, aby nie robić dodatkowego bałaganu i sprzątać po sobie. Może postępuję niewłaściwie, ale w obecnej sytuacji aż tak strasznie mi to nie przeszkadza. Mąż pracuje od 8 do 16 od pon do piątku. Mieszkamy na wsi, mamy ziemię więc mężulek po pracy jeszcze ją obrabia. Naprawdę nie mam sumienia prosić go gdy wróci o godzinie 20 do domu po całym dniu roboty, aby mył kibel. Nasze dziecko jest na razie mało wymagające i ogarniam takie rzeczy sama, choć podejrzewam że kiedyś będę żałować, że nie trzymałam go ,,żelazną ręką”.

  • Ach, niby takie oczywiste, że czasy podziału mężczyzna – zarabianie pieniędzy, kobieta – ogarnianie domu mamy już dawno za sobą, a w praktyce tak często się okazuje, że jednak nie do końca. My też niedawno rozważałyśmy tę kwestię, w dużej mierze w odniesieniu do dylematu, czy kobieta powinna po urodzeniu dzieci poświęcić się im, czy wrócić do pracy zawodowej. To problem niemal tak samo znaczący.

  • Pomagać to można sąsiadce wnieść zakupy. Facet jeśli ma rodzinę i dom to w tym życiu rodzinnym powinien uczestniczyć i kropka.:)

Leave a Comment