Co robić w domu z niemowlakiem? - Flow Mummmy
MACIERZYŃSTWO

Co robić w domu z niemowlakiem?

Wiesz, że to jedno z najczęstszych haseł po których ktoś (oczywiście wiadomo, że kobieta, w dodatku położnica, która dopiero co przyszła z maluszkiem do domu) z wyszukiwarki wchodzi na mojego bloga? Nie jest to co prawda numer 1 (ten jest zarezerwowany dla “macierzyństwo mnie przerasta” itp.), ale zajmuje wysokie miejsce. Na tyle wysokie, że chyba pora, żebym napisała dokładnie co naprawdę “powinnaś”, “musisz” lub “chcesz” wtedy z tym swoim nowym człowieczkiem robić.

01

Pamiętam doskonale pierwsze chwile w domu po porodzie. Wszystkie trzy. Wiesz co mnie wtedy kompletnie przeraziło? Że miały być fanfary, miało być inne życie, a było… dokładnie tak samo 🙂 Tylko ja lżejsza o parę kilogramów, które i tak w następnych tygodniach szybko nadrabiałam. Była cisza, bo maluch spał, był do ugotowania obiad, podłoga do zamiatania. Zmieniła się tylko możliwość swobodnego korzystania z toalety. Swobodnego, czyli nie wtedy kiedy chcę, ale wtedy kiedy mogę 🙂

Co robiłam z niemowlakiem w domu? To samo co robiłam, kiedy był on jeszcze parokilogramowym, ruszającym się bebsonem. Takie były początki. Nic szczególnego, no może oprócz płaczu co 5 sekund, z bliżej nieokreślonych powodów. Mojego płaczu. Bo kapcie za daleko, bo podłoga za zimna, plama na ścianie, bo jak w takich warunkach dziecko wychowywać?! W brudnym domu?! Przecież opieka socjalna tylko czeka na takie błędy! I na kurz na szafkach, i brak zupy do obiadu.

Życie z niemowlakiem w naszych czasach nie sprzyja matkom. Na lekcje śpiewu każą zapisywać już w drugim miesiącu życia, a na naukę pływania już w trzecim tygodniu. O tabliczce mnożenia nie wspomnę! Ta powinna być  wykuta do czwartego miesiąca, a do szóstego dziecko powinno znać całą twórczość Tołstoja. Sorry, takie czasy. Kiedyś to było fajnie. Rocznego malucha wysyłało się w pole i heja! Wykopki czekają! Nie ma opierdzielania się! Na naukę przyjdzie czas, albo i nie.

A gdyby tak obrać złoty środek? Nie spinać się, że roczny maluch nie umie liczyć do dziesięciu, a dwuletni nie czyta płynnie, albo wcale 🙂

Co robić z niemowlakiem w domu? Być z nim 🙂 Opowiadać o nowościach które przyszły do ulubionego sklepu, komentować gotowany właśnie obiad. Mówić do niego, gugać, robić z siebie wariata 🙂 Cieszyć się i odpoczywać kiedy ma drzemkę, przebierać pieluchy (pełne, a nie puste z nudów), udawać że dziecko rozumie zawirowania na giełdzie i polityczne problemy kraju. Grać na garnkach, tańczyć do upadłego i cieszyć się z życia, o ile niemowlę na to pozwala.

Taki dzidziuś nie potrzebuje wymyślnych zabaw, rozwijania umiejętności, bo póki co to nawet biedak zwieracza nie umie kontrolować, ani nawet śliny przełykać. Potrzebuje szczęśliwej mamy. Wyspanej, wypoczętej (oczywiście w miarę możliwości, w tej kwestii także nie wolno przesadzać, bo kto to widział wypoczętą mamę?! chyba nie chcesz, żeby plotkowany o Tobie na osiedlu!) i zakochanej w nim do nieprzytomności mamy! Nad tym pracuj, o tym myśl.

“Szczęśliwa mama to szczęśliwe dziecko”. To zdanie to nie jakiś pusty frazes, tylko coś o czym powinnaś pamiętać zawsze, kiedy tylko będziesz miała wątpliwości czy jesteś dobra w ten nowej, najważniejszej roli. Na tabliczkę mnożenia przyjdzie jeszcze czas… Zaufaj mi. Póki co wąchaj maleńkie ciałko bo ono tak pachnieć do końca życia nie będzie.

Napisałam to ja. Matka trójki dzieci, które już tak ładnie nie pachną jak kiedyś. 🙁

12

Pamiętacie zdjęcia z sesji noworodkowej Teodorka?! Więcej zdjęć zobaczycie TUTAJ.

   Send article as PDF   

11 komentarzy

  • Wczoraj podczas zabawy ze swoimi dziećmi ( 3 i 4,5l) zapytała się ich co powiedzieliby o swojej mamusi? Czy jest wesoła smutna ,czy dużo się uśmiecha czy może często chodzi zła? Oczywiście w formie zabawy.Moje Skarby bez chwili zastanowienia odpowiedziały prawie że chórkiem “WESOŁA UŚMIECHNIĘTA I ZABAWNA” 😀 Jak wiadomo dzieci są szczere 🙂 W tym momencie poczułam się naprawdę SUPER MAMĄ !!!Nie ważny był już ten bałagan wokół nas ( bo w końcu się bawimy:) , jak skończymy to posprzątamy 😉 ),tylko fakt że dzieci widzą we mnie naprawdę wesołą osobę,a nie zmęczoną i znerwicowaną,która czepia się o każdy okruszek na podłodze. Jestem z siebie naprawdę dumna 🙂 Słowa dzieci jeszcze bardziej utwierdziły mnie w przekonaniu,że chwile spędzone z nimi na zabawie i rozmowie s a najważniejsze i najpiękniejsze bo właśnie takie powinny dzieci pamiętać a nie obraz mamy biegającej co chwila ze szmatka czy odkurzaczem.Maluszek,który dopiero co się urodził raczej nie będzie jeszcze pamiętał takich zabaw,ale na pewno odczuwa nastrój mamusi. Teraz wiem, że moje dzieci są bardzo szczęśliwe, ja również!!!!!!!!!!!

  • Ja nie wiem o co chodzi z tym niewyspaniem. Od momentu kiedy mi ktoś uświadomił że dziecka nie trzeba budzić co 3 godziny na jedzenie jeśli samo nie chce chodze wyspana i wypoczęta 😀 No ale mój narkoleptyk śpi od 20.30 do 6.30 a czasem i dłużej, a ma 3,5 miesiąca 😀 Możecie mnie spokojnie nienawidzić 😀

    • nie wiesz o co chodzi bo masz za małego maluszka 🙂 pogadamy za rok 🙂
      ps. oby nie 🙂 zdarzają się dzieci dające rodzicom spać, ale to tak raz na mylion 😛

  • Dziękuję za ten post. Szkoda, że nie przeczytalam go przy pierwszym dziecku 😉 Teraz mam w sobie więcej spokoju.Mój drugi niemowlak teraz jeszcze pachnie, czy Wasi mężowie też tego nie czuli? 😀

  • Dziękuję za ten artykuł. Szkoda, że nie miałam szansy przeczytać go gdy moja Królewna urodziła się i przechodziłam czarne myśli w opiece nad nią. Teraz gdy ma 6mcy to rozbraja mnie swoimi pomysłami na zabawę i swoimi uśmieszkami. Pozdrawiam

  • W tym dniu, co napisałaś post akurat moje maleństwo przyszło na świat ♡
    Oprócz tego co wymienilas, dodatkowo pokazuję jej, gdy nie śpi obrazki z kontrastami. Sama zrobiłam. Czarny marker i biała kartonowa podkładka. Mówi się, że kontrasty dobrze stymulują mózg dzieciaczka 🙂 to stawiam owe kartoniki i mała leży i patrzy i jest spokój 😉

  • Mój Maluch ma 1,5 miesiąca. I muszę się przyznać, że sama w wyszukiwarkę wpisywałam hasła typu: “jak zająć czas niemowlakowi”. No bo przecież takie dziecko nie tylko śpi i je. Są chwile, kiedy On chce się… No właśnie, co? Pobawić? Pospędzać jakoś czas? Zastanawiałam się, czy jest jakiś zestaw zabaw, które Go szczególnie rozwijają, jakie zabawki mu kupić, żeby wyrósł z Niego drugi Einstein i czy wszyte wstążeczki w tych matkach sensorycznych naprawdę tak na Niego zbawiennie wpływają. I dopiero teraz uświadamiam sobie pomału, że dla Niego najważniejsza jestem ja. Że On chce być ze mną i to ja jestem teraz dla Niego najcenniejszą zabawką. Jestem pozytywką, opowiadaniem, przytulanką… Jestem przecież Mamą. 🙂

  • Czytam Twój blog od dawna i czasem wchodzę na starsze wpisy tak aby się umocnić 🙂
    I ten wpis pomógł mi, bo kurczę, też nad tym się głowię :/
    Moja córeczka ma pół roczku i oprócz maty edukacyjnej z dużą ilością zabawek (w tym pomiętą butelką po wodzie, która czasem lepiej się sprawdza do zabawy niż piękna grzechotka) oraz moich wygłup (naprawdę nie wiedziałam, że codziennie mogę się tak uśmiechać i robić z siebie…eee no wiesz “zabawną istotę” ;-)), to nie ma większych atrakcji. Słyszę, że koleżanki a to basen, a to spotkania z innymi dziećmi, a to jakieś podróże, a my w sumie dom i parki. Jednak właśnie jak tak znowu przeczytałam ten Twój wpis, to jakoś mi lżej nieco, bo staram się na tyle, na ile mogę by było wesoło i miło córce. Jak podrośnie to napewno gdzieś będziemy łazikować, przecież my się dopiero “rozkręcamy” 🙂

Leave a Comment