Już się w duchu śmiejesz? Już komentujesz w głowie “wariatka!”, “nie dam rady!”, “chyba zdurniała do reszty!”? Poczekaj. Daj mi szansę to wytłumaczyć. Przekonam Cię, że warto 🙂
Jesteś zmęczona. Nie ma znaczenia czy jesteś mamą na pełny etat, czy pracujesz do późnego popołudnia, a później jeszcze zmywasz naczynia i wycierasz podłogę w domu. Wszystkie jesteśmy wyczerpane, mamy dość codziennej rutyny i marzymy o tygodniowych, samotnych wakacjach z książką, gazetą, winem i chilloutową muzyką w tle. Pod palmami. Albo chociaż ogrodowym parasolem. Co ja mówię?! Nawet godzina na dywanie byłaby super, byle w samotności. Czujesz już ten klimat? No właśnie… To jeden z pozytywów wstawania przed dziećmi – czas dla siebie 🙂
1. ZAPLANUJESZ DZIEŃ ZANIM NA DOBRE SIĘ ROZPOCZNIE.
Wiem, że masz na głowie masę spraw. Każda z nas to zna: zakupy, obiad, pranie, rachunki, szczepienie, dentysta, hydraulik do naprawy kranu w kuchni. “Cholera! Dzisiaj była nowa dostawa w ulubionym lumpku za rogiem!” Ile razy w tygodniu o czymś zapominasz? Wiem, że zbawienne byłoby używanie kalendarza, ale nie każda z nas ma nawyk korzystania z niego. Rano możesz usiąść z kawą w ciszy (pamiętasz jeszcze co to? 🙂 ) i najzwyczajniej w świecie zaplanować dzień, po kolei, punkt po punkcie, jak normalny człowiek 🙂
2. BĘDZIESZ PRZEZ CHWILĘ SAMA ZE SOBĄ.
Potrzebujesz tego. To normalne. Ile można “gugać” albo rozmawiać o autach, książniczkach, spidermanach i innych aferach w koszu z zabawkami? Dorosły człowiek potrzebuje nie tylko kontaktu z innymi dorosłymi ludźmi, ale także z samym sobą. Chociażby po to, żeby pomyśleć jakie ma szczęście, że tych małych ludzi ma 🙂
3. PRZESTANIESZ SIĘ SPIESZYĆ.
Jestem pewna, że doskonale znasz te poranne nerwy, wkurzanie się o byle co, rozlaną kawę, uwaloną bluzkę, krzyk i ogólne, rodzinne rozdrażnienie (chciałam napisać dosadniej, ale jestem pewna, że wiesz o co kaman). Zrozum, że jeżeli Ty będziesz już obudzona rano (nie musisz wcale być ogarnięta!), to wszystko potoczy się lepiej/sprawniej/szybciej. Zazwyczaj trochę zajmuje człowiekowi zwleczenie się z łóżka, a Ty będziesz już miała to za sobą.
4. ZROBISZ WIĘCEJ.
Mam taki zwyczaj, że do godziny 8:30 (wtedy zbieramy się z chłopakami do wyjścia do szkoły/przedszkola) staram się zrobić w domu jak najwięcej: poskładać pranie, wyciągnąć czyste naczynia ze zmywarki, naszykować składniki potrzebne do ugotowania obiadu – chłopcy wtedy najczęściej jedzą śniadanie. Ja dzięki temu mam więcej czasu w ciągu dnia! To dlatego udaje mi się 3 razy w tygodniu poćwiczyć, napisać posty, obrobić zdjęcia. Nie czekam na wolny czas, ja go sobie po prostu sama organizuję.
5. BĘDZIESZ BARDZIEJ PRODUKTYWNA.
Zanim zaczniesz pisać mi tu w komentarzach, że już całkiem upadłam na głowę (chociaż to może być prawda 🙂 ), to zrozum, że porannego wstawania można się nauczyć (mój M jest tego najlepszym przykładem! chyba rozumiecie, że jeżeli jest w weekend to zaraz po tym jak się obudzę marudzę mu do ucha “no wstawaj, nudzi mi się” 😛 ). Oczywiście, że lubię leniwe wieczory, kiedy w domu jest cicho i ciemno, jednak zdecydowanie wolę aktywne, chociaż wciąż ciemne, poranki. Wieczorem ciężko mi się zmusić do czegokolwiek – najczęśćiej po prostu oglądam seriale (SUITS! Dzięki za polecenie!). O istnieniu książek już całkiem wieczorami zapominam, bo przy nich zasypiam po 2 minutach od odpalenia Kindle. To też na bank znasz 🙂
Zainwestuj moja droga w poranki. Zobaczysz, że inwestycja zwróci Ci się z nadwyżką. Będą chill, luz i zen w jednym 🙂
Zasady można zastosować w wersji “mama” i “bezdzietna”. Masa osób nie ogarnia terminarza i planu dnia, nawet nie mając dzieciaczków, a co dopiero przy trzech szkrabach 😉 PS. Pięknie wyglądasz!!!
Dziękuję! :*
Robiłam tak samo, jak byliśmy że starszakiem sami, bardzo lubiłam wstać przed nim i chwilę pobyć tylko z sobą. Teraz jak mam pięciomiesięczną córkę, to jeszcze korzystam i rano śpię z dzieciakami tak długo jak one,czyli do 6 ? jak tylko Mała się ogarnie i zacznie spać dłużej i beze mnie, to będę wstawać przed nimi ?
Podpisuję się pod każdym punktem! 🙂
Zgadzam się najbardziej z tym, jak wiele można zrobić przed wyjściem dziecka do szkoły. To niesamowite, że czasem te same czynności w weekend zajmują mi pół dnia, a w tygodniu (jak wstanę odpowiednio wcześnie) jakoś daję radę 🙂
Piękne zdjęcie to na dole! Wow!
Jeśli chodzi o wstawanie, to my po prostu z Małżowym zaczęliśmy wstawać wcześniej, a nie leżeć do oporu w łóżku, po to żeby razem napić się kawy. Dzieci mi w tym absolutnie nie przeszkadzają, bo Starsza pije wtedy kakao a Młodsza napierdziela zabawkami po dywanie 🙂
Z kolei swoje “5 minut” mam gdzieś w okolicach 12 kiedy Starsza jest na spacerze z Nianią ( o tak! Mam nianię i uważam, że to najcudowniejszy przywilej jak pani zabiera mi dziecię na 3 godz dziennie) a Młodsza ucina drzemkę. Ja wtedy mogę w spokoju odpalić kompjuter i pozapierdzielać z Chodzią 🙂 kop na cały dzień wtedy dostarczony ✌?️
Ja to wszystko wiem, ale cholera budzików nie słyszę. Jednak jeśli uda mi się wstać to naprawdę dzień jest wtedy o wiele lepszy:)
Super artykuł. Powiedz, tylko o której wstajesz i o której chodzisz spać?? Bo ja jak przed dziećmi to bym musiała wstać chyba przed 5.00 a młodszy i tak ma radar włączony (śpimy w jednym pokoju) i jak ja się budzę i wychodzę z pokoju to on momentalnie też się budzi 🙂
codziennie chodzę spać między 22-23. baardzo rzadko się zdarza, że w okolicach północy. Zazwyczaj wstaję ok 5 (czasami 4:30, ale czasami też 5:30. Raz w tygodniu, raz na dwa tyg śpię do 6-7, czyli do momentu kiedy obudzą mnie dzieciaki 😛 )
Jak mi tylko dzieciarnia zacznie wstawać później niż o 5.30 to się zastanowię, obiecuję! Na razie pobudka o 4.30 kompletnie mnie nie rajcuje. Ale dodałabym jeszcze jedno – nie wszyscy są skowronkami. Niektorzy na ten przykład większość robią wieczorami jak dzieciarnia już padnie. I to z uśmiechem na ustach, więc tak też się da;)
hahahah :*
To właśnie ja, skowronkiem nie jestem, ja po godzinie 22 jak już moja trójka (5 lat, 3lata i 10miesięcy) śpi spokojnie a ja usiadłam chwilę żeby złapać oddech, to wtedy dopiero ogarniam wszystko czego nie skończyłam w dzień (staram się dużo robić przy dzieciach żeby widziały że w domu są obowiązki, najstarsza bardzo się angażuje jak jest w domu). Przed snem szykuje się do kolejnego dnia, ubrania dla dziewczynek do przedszkola, dla synka do szaleństw w domu, przetarcie blatów, nastawiam pranie żeby zaczęło prać o 6 i jak wracam do domu z przedszkola to wieszam. Wtedy mogę spać spokojnie 😉
Rano niepotrafię zebrać myśli na tyle żeby się tym zająć. Czyli jestem wzorową sową 🙂
Żeby mieć ten czas.. to trzeba mieć czas, cholera! Wstaję o 5, na 7 30 do pracy, rano ogarniam wszystko dla opiekunki dla młodej na cały dzień, zabawa, sprzątanie, zakupy, gotowanie, mniej więcej o 24 zaczynam się uczyć na zaliczenia w szkole, kładę się spać o 2 i tak w koło Macieju. A tak mi brakuje wyjścia ze znajomymi, czy do kina ( uroki męża za granicą i braku pomocy ze strony kogokolwiek ) : D Ale jest wspaniale, stwierdziłam, że w jak skończę 23 lata to chcę drugie krzykliwe, o!
To coś dla mnie! Tylko ja tak bardzo lubię długo spać! Taki śpioch ze mnie. Ale codziennie sobie powtarzam, że następnego dnia wstanę wcześniej i uniknę tego porannego szaleństwa, że ja głodna, córcia głodna, ja się ubieram, ona wrzeszczy, ubieram ją, to się wyrywa, potem szybko szykowanie śniadania dla mnie, czyli byle co-byle szybko i jemy wspólnie też w pośpiechu, byle mieć to za sobą. I oczywiście codziennie nie udaje mi się wstać wcześniej, tylko wyleguję się ile mogę! Może teraz po tym Twoim poście bardziej się zmotywuję 🙂 Bo widzę, że naprawdę warto! I dzień zaczyna się o 7 czy 8, a nie o 11! 🙂
Wszystko co napisalas robie wieczorem i to wlasnie wieczory lubie najbardziej 🙂 Zaplanowac, posiedziec w ciszy, gdy wszyscy spia, to sa moje chwile i moj czas dla siebie : )
Swietny pomysl ale u mnie niestety awykonalny☹ oprocz tego ze codziennie jestem na nogach od 7ej to jeszcze 3-4 razy w tygodniu pracuje do polnocy ?
Mam dokładnie tak samo 🙂 W tygodniu zawsze wstaję przed moim synkiem! Czyli tak o 5- 5.30, bo Młody wstaje o 7. Kocham ten stan- gdzieś pomiędzy nocą a dniem, gdy absolutna cisza pozwala mi dojść do siebie, wypić w spokoju kubek herbaty i zaplanować dzień punkt po punkcie, wziąć prysznic, pomalować się, przyszykować składniki do obiadu, poskładać pranie i nastawić pralkę. Rankiem zajmuje mi to wszystko maks. 40 minut. Później do pracy:) Młody do babusi. Po pracy gotujemy, szalejemy, a gdy dziedzic odpadnie ( +/- 18.30, 19.)- ja trzy razy w tygodniu spadam na siłownię na 1,5 godzinny trening 🙂 Wracam ok 20.30 do męża 🙂 zmęczona i spocona ale przeszęśliwa 🙂 Więc kochana Flow- jest nas więcej takich wariatek 🙂
Doskonale zdaję sobie sprawę z tego wszystkiego o czym napisałaś, ale zmusić się do tego nie udało mi się ani razu. Chciałabym być rannym ptaszkiem, niestety siedzę do późna a rano zawsze miałam problemy ze wstawaniem, nawet jak byłam dzieckiem. Szkoda, że nie można się przeprogramować :/ Nie mniej chciałabym….Pozdrawiam piękną Mamuśkę :*
ja znam wyjątki które się przeprogramowały 🙂 np. mój M 🙂
A wiesz że zaczęłam tak robić ! Kurde działa 😉 codziennie jem śniadanie wyyypas i do tego z ciepłą kawą !!
hell yeah! :* <3
Tylko co, jak Młody zarządza pobudke o 5:00? O 4 mam za sobą 4-5 h snu – za mało jak na mnie , zwłaszcza, że drugie w drodze… 🙁
No ja jednak wieczorami delektuę się chwilą dla siebie, bo rano pobudka do pracy o 5:30… A młodsza (5 miesiecy) ostatnio z uporem maniaka budzi się o 4 rano. Pewnie odkryła, że jedyny sposób na pełną uwagę rodziców to obidzić się przed siostrą…
Wszystko super, ale moje dziecko wstaje o piątej, mimo wszystkich zalet wstawania przed nim nie skuszę się na pobudkę o czwartej ;D
hahahaha i ja to totalnie rozumiem! :*
Żeby tak moje cuda chciały spać dłużej niż do 6:30 😉
Uwielbiam wstawać wcześnie rano gdy cała rodzinka jeszcze śpi. Ładuje wtedy swoje akumulatory na cały dzień i mam czas tylko dla siebie. Śniadanie bez pośpiechu, książka pełen relaks. Świetny początek dnia.
To jakiś sposób w tym macierzyńskim szaleństwie na względne ogarnięcie rzezcywistości. Dzięki za inspiracje!
U mnie przed dzieckiem odpada. 5 rano to dla mnie noc :). Inwestuję w drzemki, wtedy nie sprzątam, nie piorę, nie gotuję, zazwyczaj bloguję, czyli robię to, co lubię. Zainwestowałam też w wieczory – 0 seriali, tylko czytam lub bloguję. 😉
Próbowałam, ale wtedy miałam cały czas takie ciśnienie, że zaraz, już za chwilę, w każdej chwili, ten mój boski czas się skończy, wszystkie zaczęte przyjemności zostaną przerwane. Więc u mnie to zupełnie nie działało. Ale za to wieczory! O wieczory są TYLKO moje. Aż mam takie miłe motyle w brzuchu, gdy pomyślę w ciągu dnia o MOIM wieczorze 🙂
A nie lepiej po prostu posłać dzieci do przedszkola?
a uważasz, że wszystkich stać na prywatne przedszkole? bo z tego co wiem to nie tak łatwo dostać się do tego państwowego…