Wymarzony weekend. Oczekiwania vs. rzeczywistość. - Flow Mummmy
MACIERZYŃSTWO

Wymarzony weekend. Oczekiwania vs. rzeczywistość.

“W końcu się wyśpię!”, “Ależ to będzie impreza!”, “Cały dzień nie wyjdę z łóżka!” hahahaha

Czy tylko ja już nie pamiętam kiedy tak ostatni raz sobie pomyślałam 🙂

Każda z nas nie może doczekać się weekendu, i w sumie już sama nie wiem czy to dlatego, że mąż odciąży wtedy z domowych obowiązków czy… dla zasady. Bo jak taki weekend Matki może wyglądać?

SAMSUNG CAMERA PICTURES

OCZEKIWANIA – RZECZYWISTOŚĆ

w końcu się wyśpię – moje dzieci, tak dla zabawy, wstaną 2 godziny wcześniej niż zwykle (tak w ramach weekendowej rozrywki)

całą rodziną będziemy leżeć w łóżku, wygłupiać się i planować dzień – cała rodzina się drze, bo ten kopnął, tamten uderzył a jeszcze inny coś rozwalił

wspólne śniadanie, pełne radości i miłości –  wspólne śniadanie, pełne rozmazanego dżemu, rozlanej herbaty i krzyku “znowu jest taki syf!”

po śniadaniu (znowu wszyscy razem) oglądamy bajkę, śmiejemy się i przytulamy – po śniadaniu wszyscy razem się kłócimy którą bajkę mamy oglądać, dzieci znowu się drą, a na końcu to i tak mają cały ten seans gdzieś, a my rodzice na standardzie bawimy się telefonami

pyszny, niedzielny obiad (rosół itp.) – zadyma, że nie ma frytek, a ta fasolka jest mega do dupy

rodzinny spacer po obiedzie, biegające, roześmiane dzieci – masa kłótni już podczas ubierania się, deszcz, śnieg, grad, rozwalone kolana

wieczór, dzieci się grzecznie bawią, a my mamy czas na rozmowy, czytanie książek – wieczorem marzymy, żeby już była noc, dzieci spały, i po prostu była CISZA 🙂

Pięknie by było, gdyby weekendy były spokojne, miłe….

Poważnie? Myślisz, że byłoby fajniej, weselej?

Cholera nie wiem! Nigdy takiego nie przeżyłam 😀

A JAK WYGLĄDAŁBY TWÓJ WYMARZONY WEEKEND (zaznaczę, że z dziećmi bo bez to sobie wyobrazić potrafię :P)?

   Send article as PDF   

14 komentarzy

  • Nawet z rana potrafisz mi potrafisz mi poprawić humor:)))) az tłumaczyłam ten post mezowi na niemiecki:)))) tez przyznal Ci racje:))))
    A tak serio to sa dni ze mamy od rana w domu Sajgon i nie mozemy ma siebie do wieczora patrzeć a sa dni ze od rana jest cudnie ze az ciezko uwierzy ze mamy dziecko w domu:))))

  • Powiem Ci za 15 lat czy jest fajniej 😀 Teraz tęsknię za ciszą właśnie (radio po lewej, dzieci po prawej = dolby surround)

  • Najlepiej nie mieć weekendów 😉 My nie mamy i powiem Ci , że tak lepiej się mobilizuję i organizuję. Kwestia przyzwyczajenia. Ale nawiasem pisząc nie życzę nikomu 🙂

  • ha, moja sobota, której oczekuję( jak wspomniałaś, bo mąż odciąży mnie od obowiązków) i rozczarowanie, bo ja wstaję o 6 rano, biorę najmniejszego( bo on mnie budzi) do kuchni i zaczynamy dzień śniadaniem, tzn ja jem na stojąco i w między czasie robię śniadanie dla starszego, i duży kubek kawy dla siebie, mąż oczywiście wstaje ostatni. A ja widzę to tak: mały się budzi, mąż po cichu wstaje i bierze go ze sobą, żebym ja mogła w końcu odespać jakąś noc, robi nam śniadanie i kiedy już nadejdzie odpowiednia pora( czyli najlepiej koło południa 😀 ) budzi mnie z dużym kubkiem kawy oczywiście 🙂 – niedoczekanie :(. Potem spacer. Starszy ucieka przy ubieraniu, mały się drze, bo się nim nikt w tej chwili nie zajmuje, starszy ubrany, ubieram małego, a ten teraz się drze, bo nie chce być ubierany, to wszystko trwa jakieś pół godziny, ja już jestem cała mokra, bo żeby dzieci się nie zgrzały ubieram się pierwsza, potem tego żałuję bardzo 🙂 Oczywiście chciałabym, żeby starszy stał na baczność jak go ubieram, bo przecież ma te 4 lata, a najlepiej jak by ubierał się sam, ale wtedy słyszę: ” yyy, nie mogę tego ubrać, yyy, ałaaaa, yyy, mamooo!” i już wolę go ubrać sama 😀 A młodszy, żeby wreszcie zrozumiał, że po ubieraniu idziemy na spacer, czyli co najmniej 2 godziny lulania w wózeczku 🙂 Obiad. Ok, nie mogę tu liczyć na męża, bo byśmy musieli co dziennie pizzę zamawiać 😀 robię sama, a potem starszy próbuje mnie i moją cierpliwość przez półtorej godziny. W końcu zabieram mu talerz i jest wrzask, że on przecież jest głodny :/. Marzę o wspólnym obiedzie, ale jest to niemożliwe z takich właśnie względów. Nie mogę się doczekać wieczoru. O dziwo wtedy dostaję takiego kopa energetycznego( może dlatego, że wiem, że zaraz pójdą spać te hałaśniki 😀 ). Wieczory są w miarę idealne, jeszcze tylko jakiś dobry film, lampka wina…, cisza 🙂 to lubię. Ale zaraz zdaję sobie sprawę z tego, że bez tego wszystkiego co dzieje się w ciągu dnia, nie potrafiłabym docenić wieczoru. Potem zaglądam do ich pokoi i patrzę na buźki aniołkowe 🙂 Niedziela jest podobna, tylko że trzeba iść do kościoła i po obiedzie człowiek zdaje sobie sprawę, że to już koniec weekendu 😀

  • Mój wymarzony weekend… Spokojny, z uśmiechem, kupą po pachy, wycieczkąna basen, długim spacerem, goframi…
    Jestem samodzielną mamą od kiedy mój syn skończył 2 miesiące, tata odszedł, bo miał genialny powód 🙂 To już 9 miesięcy, wystarczyło by zrozumieć, że tak nam lepiej. Do dziś trwa wojna, już nie kłótnie, bo jakiś czas temu przestałam się kłócić, to i tak niczego nie zmieniało. I choć większość spraw jest juz formalnie uregulowana, to każda jego wizyta jest bojowa.
    Marzę by napić się z kimś kawy, by ktoś po weekendowej wizycie taty stanął za mną i powiedział “spokojnie, masz już to za sobą. Napijemy się herbaty? ”
    Marzę by mój syn nie musiał co weekend nie musiał słuchać obelg padających w stronę mamy.
    Jak każda mama mam najwspanialsze dziecko na świecie i marzę by nasze weekendy w końcu były “spokojne”, choć pełne okrzyków radości.

    • Chciałabym napisać: spokojnie, już nie długo będziesz mieć to za sobą. I chętnie napiję się z Tobą herbaty i wezmę mojego 6miesięczniaka;) jeśli mieszkasz w Warszawie

  • Story of my life….hahahaha!
    Po 9 miesiacach w domu po urodzeniu drugiego dziecka we wtorek wracam do pracy! Koniec z weekendami na dlugi czas (no chyba ze ktoras Babcia do nas przyleci bo tak jak Ty mieszkam w Irlandii)….

  • Czy Ty mieszkasz w moim domu? …..czytam i sobie myślę, że Ty to Ja….albo ukradkiem podkradasz moich chłopaków 😀 U mnie od ostatnich tygodni jeszcze w weekendy dochodzi, albo żyganie, albo katar. Więc noce….hmm jakie noce? 🙂 “Its weekend – enjoy mummy”.

  • Witam widzę, że jak człowiek jest zaganiany to naprawdę nie wiele potrzeba mu do szczęścia. Jak czytam, że zwykłe wyjście raz w tygodniu na gofry potrafi zdziałać tyle dobrego i dac satysfakcję, że chociaz dziś mogę wyjść i nie martwić się, o nic to naprawdę współczuję tego, co u takich osób dzieje się przez cały tydzień.

    • mi tam przez cały tydzień dzieje się tylko jedno: miłość 🙂
      I tak sobie myślę, że ja to chyba współczuję tym ludziom którym do szczęścia potrzeba więcej niż tego jednego wyjścia na gofry.

  • U mnie rodzice w weekendy zawsze wstawali później niż w tygodniu, nawet nie spali, ale czytali w łóżku czy oglądali telewizję, a my po kolei zwalaliśmy się im do tego łóżka – a było nas 6. 😛 I owszem, nie obywało się bez kłótni, szturchanek, przegadywania, ale teraz tęskni mi się z atym czasem, kiedy jakoś w tym łóżku w 8 osób się mieściliśmy. Teraz wszyscy jesteśmy dorośli, ale jedno się nie zmieniło – w weekendy (jeśli sytuacja tego nie wymaga) rodzice nie wstają przed 9. Tyle, że teraz mają ciszę i spokój, zasłużony, ale też trochę smutny, bo każde dziecko gdzie indziej.

  • W życiu (zwłaszcza mamy) trudno jest cokolwiek zaplanować… takie rzeczy są wręcz niemożliwe 😉 Ale podobno ćwiczenie czyni mistrza!

  • Wszystko zalezy od oczekiwan. Moj kazdy weekend jest super, a to ze syf i jest glosno i sa emocje? Hmmmm, czego sie spodziewac po malych dzieciach? Czytajac oczekiwania, czekalam na punkt i dzieci zrobia mi kawe do lozka, wstawia pranie i wyprasuja reczniki. Marzenia sa fajne i sie spelniaja, jasne, ale realizm w zyciu tez jest przydatny. Nie ma potem tylu rozczarowan:) Pozdrawiam

Leave a Comment