Śmierć społeczna Matki. - Flow Mummmy
Uncategorized

Śmierć społeczna Matki.

“Jestem nienormalna.”

Tak właśnie stwierdzam. Fakt totalny. Co prawda dość długo pracowałam na taki stan rzeczy, ale nie sądziłam że doszłam już do takiego levelu!

O czym ja piszę tu na tym moim pociesznym blogasku? O wolności. Tak myślę, że o wolności skoro od paru miesięcy tematem nr 1 są Matki (każdej jednej) potrzeby.

IMG_3089

Że na książkę musi czas znaleźć, na zakupy pojechać i bezczelnie się uczesać i pomalować – niech wiedzą jaka jest zajebista! Niech inni wiedzą, że nie zakopała się w domu gruba, brzydka i obrzygana (sorry, ale You know what I mean).

A tymczasem… zgadnijcie kto w czasie wolnego weekendu dzwonił co dwie godziny do domu? No kto? Bo co? Bo dzieci by mi ktoś nie nakarmił? Bo zostawiliby je na pastwę losu? Beze mnie dopadnie je malaria, gruźlica czy ebola jakaś? A może myślałam, że z tęsknoty będą ryczeć aż odwodnione do szpitala trafią? No NIE!

I wiecie w czym problem? W tym, że może gdybym tak właśnie sądziła to miałabym jakiekolwiek WYTŁUMACZENIE. A ja go nie mam! Nosz cholera nie mam ani jednego argumentu który wyjasniałby taki stan rzeczy.

Dzieci szczęśliwe, mąż ogarnięty, babcia i dziadek to samo. No i co, że tęskniłam? Ludzka rzecz. Przecież nawet z nimi nie gadałam przez telefon bo jedyne co bym usłyszała to pewnie jakieś fizjologiczne ich odgłosy.

Dramat… Jestem przerażona. Kiedyś tak nie było. Kiedyś wyłaziłam i tyle. Wiedziałam, że to dla NAS robię w imię “Matka mniej zestresowana to Matka dobra”.

Jeden plus sytuacji zauważam: wiem, że mam problem. A jak się ma problem to trzeba nad nim pracować. Więc sorry mężu kochany, ale żona Twoja ma zamiar częściej wychodzić i się menelić (czyt. bawić się w towarzystwie dorosłych).

 

P.S.

I nie piszcie “każda mama tak ma”. Nie nie nie. Tak być niepowinno! Jeden wolny weekend i wyrzuty sumienia przez tydzień? Piszcie jak sobie z tym poradzić! Piszcie bo ja przerażona jestem strasznie!

Aaaa! i jeszcze jedno: stwierdzam, że blogerki są piękne i szczupłe i cholernie zabawne. Poważnie! Ale o tym w innym poście. ( a na focie ta najchudsza TEKSTUALNA).

   Send article as PDF   

25 komentarzy

  • Mam podobnie. Od czasu do czasu Lubie wyskoczyć gdzieś bez córki. Ale zawsze, zawsze po takim wypadzie mam wyrzuty sumienia. Latem był koncert mojego ukochanego zespołu. Wiedziałam, że muszę tam być. 🙂 I byłam. Dzwoniłam do rodziców chyba z 5 razy w ciągu dnia, pytać o młodą. Oczywiście wszystko było ok. Koncert najlepszy na jakim byłam, mega emocje , a po powrocie wielkie wyrzuty sumienia. Czemu tak jest? Pojęcia nie mam! Może też dziś przeczytam, jak sobie radzić z tego typu emocjami, bo podejrzewam, że problem siedzi w naszych głowach. Buziaki i dzięki za ten tekst.

  • Eeee tam, z Toba jest wszystko w jak najlepszym porządku Justa!! Ja od ponad dwóch lat jak juz gdzies wyszłam to nie wróciłam po 20, nie mówiąc juz o wyjezdzie na weekend, ale na to po prostu nie jestem i ja gotowa i Mikołaj, a przecież nic na sile, nie? Ściskam!

  • Mając jednego Smroda jakoś dziwnie mi radzić coś Matce, która ma ich trzy razy więcej 🙂 🙂 Jednak nie dalej jak wczoraj zastanawiałam się nad tym jak ważne jest robić coś dla siebie. Pisałam o tym u siebie. A chyba przede wszystkim dla siebie 🙂 żeby po raz kolejny uświadomić sobie jak ważną rolę w naszym życiu odgrywają małe przyjemności.

  • Oj ja bym się pomeneliła, ale jeszcze mi nie dane było, póki co jedynie randka z mężem zaliczona w kinie i lans w supermarkecie, dzieć ma 9 tygodni dopiero, a dziś mnie czeka samotna wyprawa po pampersy do Rossmana, może nawet zaszaleję i zakupię sobie jakiś super hiper lakier do paznokci z okazji swiąt 😉

    • nigdy nie mialam! i w sumie tez nie za bardzo mam! ale po co tak sie zamartwiam i co 2 h dzwonie? no po co? nie robilam tak a teraz nagle co? do dupy z tym…

  • haaaaa . Ja wczoraj z mężem na zakupy wyszłam. Na 2 h….. kazałam mu co najmniej 5 razy zadzwonić do tesciowej czy wszystko ok…. oczywiście z dzieckiem, nie z teściową; )

  • No jako na Matkę Wyrodną tak nie mam 😛 wychodzę bez bólu serca i usychającej tęsknoty, ale jak mówię ja wyrodna jestem 😛

  • Justyna, musisz po prostu częściej wychodzić. Im częściej, tym mniej telefonów będziesz wykonywała…p.s jako mama trójki wyglądasz pięknie. Pozdrawiam,

    • kochana dziękuję! chociaż jak patrzyłąm na Marysię Górecką to padłam! bzuiaki kochana!

  • Jak Krzyś miał 3/1,5 miesiąca to mieliśmy wesele przyjaciółki. No musieliśmy przecież być. Myślałam, że to, że dzwonię do mamy co chwila i tylko zerkam na telefon czy nie dostałam przypadkiem sms: Uwaga kataklizm, wracać do domu, bo on jest wcześniakiem. Myślałam, że normalne mamy tak nie mają. A już na pewno nie jak dziecko jest duże… Hmmm… Muszę zweryfikować swoje poglądy i zastanowić się kim jest normalna matka… 🙂

  • Ja podpinam sie pod pytanie, jak sobie z tym radzić, żeby tych wyrzutów sumienia nie było. Jestem u Ciebie dzięki Tekstualnej. Zazdroszczę Wam, ale pozytywnie tych blogowych relacji, jak można zostać blogo-mama?☺ Narazie pozostaje mi tylko czytanie tych fajnych i mądrych blogów☺☺☺☺

  • Ja uwielbiam wychodzić z domu. Bez dzieci i M.
    Uwielbiam bo czuję, że tego mi teraz potrzeba. Inaczej się duszę.

    Miło było cię zobaczyć w Warszawie.

    • ja też uwielbiam, ale chyba z racji tego, że większość czasu sama spędzam z chłopakami i rzadko mam AŻ TYLE CZASU tylko dla siebie to zaczęłam świrować. Mój Fifek np. odcięty od pępowiny totalnie, wakacje spędza z moimi rodzicami, albo z tatą wiec musiałam się przyzwyczaić, Brusiek jest ze mną zawsze (o Tedku jeszcze nie piszę bo jest NOWY :P) więc to chyba dlatego. Na szczęście w weekend znowu czeka mnie W-wa! 😀

  • A ja nie wiem, czy to czasem nie jest “syndrom trzeciego dziecka” 🙂 Bo mnie też dopadło dopiero przy trzecim. Wyszłam pierwszy raz sama (tzn. bez wózka z najmłodszą) po 14 (tak wiem…) miesiącach życia Mii. Bardzo klasycznie. Do supermarketu. Nawet spódniczkę i obcasy ubrałam 🙂 to po godzinie ogarnęła mnie taka czarna rozpacz, że w tym ataku krejzolstwa przyrzekłam sobie, że już tego więcej nie zrobię!!! Ale jak to ja, tresująca się wyłącznie przez behawioryzm, gdy wróciłam do domu i zastałam tatusia tulącego na rękach usypiającą Mię, Maksa oglądającego obok bajkę i Laurę uczącą się w pokoju, stwierdziłam, że w takim razie jeszcze do Ikei skoczę 🙂 I mi przeszło. Wrócił zdrowy egoizm, podbudowała wiara w ojca. Pozdrawiam Cię serdecznie!

  • Jako matka początkująca przyznję: mam to samo. Jak już mi się uda wyrwać na godzinę czy dwie (karmię piersią, dłuższe wyjścia nie za bardzo) 100 razy na sekundę myślę o tym, czy w domu wszystko ok. A na walkę z tym stanem rzeczy jest jeden sposób: wychodzić, zostawiać dziatwę z tatusiem czy kto tam jeszcze jest pod ręką. Matka też człowiek, musi wyjść do ludzi.

    • musi! a najważniejsze to musi się po prostu tego nauczyć, nie martwić się o byle pierdołę i nie myśleć “ja się nim lepiej zajmę”, bo nawet jeżeli bezpośrednio takich myśli nie ma, to jednak zamartwianie się właśnie z tego wynika, że uważamy “ja to zrobię lepiej”!

  • A ja powiem Wam ze jak pierwszy raz wychodziłam bez swojego Kropka notabene na badania i zwykłe zakupy dzwonilam do męża chyba ze cztery razy a nie było mnie może półtorej godziny. Tłumaczyłam sobie to tym ze mały ma dopiero sześć tygodni. Teraz jak ma osiem i zostaję z tatą jestem spokojna i wyrzutów sumienia nie mam. W końcu z tatą też musi spędzać czas sam na sam. Gorzej jest jak ma zostać z dziadkami tu moje zaniepokojenie sięga zenitu i wyrzuty sumienia ze ja jade z mężem i nie zabieram dziecka są ogromne. A obawy i to ze dziadki zrobią dziadostwo powodują że nie chcę dziecka zostawiać z nimi. Może dojrzeje do tego żeby zostawić go na noc u dziadków chociaż szczerze w to wątpię :’P

Leave a Comment