Wzbogacają, wzbogacają. Co do tego nie mam najmniejszych wątpliwości. I nie będę tu ściemniać, ze “już nie pamiętam jak to było bez nich”. A co mam nie pamiętać? Amnezji nie mam, więc sorry ale pamiętam doskonale! Pamiętam imprezy, randki. Pamiętam to totalne poczucie wolności: wychodzisz kiedy chcesz, śpisz kiedy chcesz, sikasz kiedy chcesz. Pięknie było.
Nie znaczy to jednak, że z nimi jest źle. Z nimi jest cudownie! A ile to rzeczy moje dzieci mnie nauczyły! Ile prawd życiowych obnażyły! (tak jakoś mnie natknęło, kiedy leżałam w wannie a zza drzwi wydobywał się fantastyczny pisk bijących się dzieci)
1. Dzięki moim dzieciom potrafię robić tysiąc rzeczy w jednym czasie. Gotowanie zupy, zmywanie, przebieranie pieluch (tak! liczba mnoga!), pomaganie w zadaniu domowym, odbieranie telefonu od M i jeszcze odpisywanie na maile? Pffff… No problem bejbe! Robię wszystko. I to z zamkniętymi oczami i paznokciami świeżo pomalowanymi u jednej ręki (na drugą już czasu niestety nie znajduję, nigdy). Musicie wiedzieć, że przed “erą dzieci” byłam najbardziej leniwą osobą świata. Nawet jak już Fifek podrósł to lenistwo wróciło. Może i nie lubię leżeć cały dzień w łóżku, ale już leżeć na kanapie przed TV! o boże! Na samą myśl mam oczy mokre z tęsknoty. Nie będę ukrywać, że boję się, że zamiast randkować w tej Warszawie (lecimy z M na weekend, alone!), to boję się że skończy się leżeniem przed TV i pizzą na telefon hahaha
2. Moje dzieci nauczyły mnie doceniać piękno chwili. Np. chwili kiedy śpią, albo aktualnie są pochłonięte bajką (tak! doceniam to!). To znaczy tylko jedno: w tym właśnie momencie nic nie zostanie zniszczone, zbite, nikomu nie zacznie lecieć krew a ja mam 5 sekund żeby chłonąć “ciszę” (obok prawdziwej ciszy to nawet nie stało, ale dla mnie to jest zdecydowanie CISZA).
3. Dzięki nim odkryłam swój prawdziwy styl. Aha! Z biżuterii prawie całkiem zrezygnowałam, bo boję się, że mi ją popsują/zerwą i będę płakać. Strój na którym w jakiś dziwny sposób nie znajduje się jakiś kłak, plama z mleka, nutelli, błota, dżemu lub czegokolwiek innego, traktuję niczym wieczorowy – tak się piękna wtedy czuję! O obcasach nie wspomnę. Wszystkich się pozbyłam, została jedna para która leży w szafie bo jest tak piękna, że wystarczy że na nią czasami popatrzę.
4. Moje życie stało się jedną wielką imprezą. Pamiętacie TEN tekst? I wszystko jasne 🙂
5. Jesteśmy z mężem o wiele zdrowsi! Ja jadam regularne posiłki (wtedy kiedy dzieci, bo jak mama nie siedzi przy stole to od razu jest zadyma), a mąż stosuje dietę “bogatoresztkową” (bynajmniej nie chodzi tu o błonnik, po prostu zjada resztki po dzieciach).
6. A ile aktywności fizycznej w naszym życiu! Spacery to podstawa. Nie bez znaczenia jest, że dzięki nim odpoczywam, dzieci w tym czasie albo śpią albo zwiedzają (oczywiście nie mam na myśli Fifka, który wtedy na maxa nadaje ale i na to mam sposób – trzeba cały czas potakiwać, działa!).
No i jak tu się nie rozmnażać?! 😀
PS.
Tak w temacie imprezy:
JA: -Fifcio a co na sylwestra robisz? Idziesz do dziewczynek (kuzynek), czy do taty?
FILIPEK: – Yyy nie wiem jeszcze, ale wiem co jest na sylwestra: fajerwerki, szampan i mięso!
(bida panie, oj bida)
Nie fajerwerki, nie szampan- MIĘSO ha ha ależ się uśmiałam
Dobre! Kurde ty poetko, pisanie to Ci wychodzi! Bu haha
Uśmiech Brunka bezcenny – jak mała, słodka pirania ;-);-*
to on! dokładnie tak! 😀
‘sikasz kiedy chcesz’ – nikt tak jak Ty nie umie trafić w samo sedno 😀 😀 a co do robienia tysiąca rzeczy na raz, mam tak samo, w sumie chyba każda tak ma. Gotuję obiad, odkurzam, drugą ręką myję podłogi, w międzyczasie składam pranie, rozpakowuje zakupy i przeglądam insta 😀 jeszcze tylko Dziecka przy cycku brakuje 😀 oh my Matki ‘siedzące’ w domu z Dziećmi….
Hehehe, no moja codziennosc:) Ja wczoraj mialam okazje wyjsc i zalozyc cos innego niz dres. Ubralam sie w czarna bluzke (nowiutka, metke odcielam) i co i bialy meczny rzyg ( nie mylic z ulaniem). Oprocz tego moja najstrsza narzekala na brzuch, ale nie traktowalam tego powaznie dopki nie posrala sie w drodze do celu. Takze, lepiej chyba jak jeszcze posiedze w domu;)
Otóż to! Od kiedy mój syn stał sie mobilny, nawet tam gdzie król chodzi piechota nie mam prywatności hehe czasami jak mi mocno da w kość, to tęsknię za czasami “sprzed” ale za chwile sie uśmiechnie, przytuli i juz nie wyobrażam sobie
Zycia bez niego 😉
dzieci to wiele radosnych i pięknych chwil ale i wiele łez, smutków i troski. nie zawsze jest tak jakbyśmy chcieli, czasami nie mamy siły już do nich ale jakie smutne było by życie bez nich?
A przygotowania do wyjścia? Kiedyś pół godziny cieniowałam oko teraz jestem wyszykowana w pięć minut! Dzięki dziecku oszczędzam czas:)))) Tekst boski! 🙂
Co nie znaczy,ze całkiem zrezygnowałam z makijażu! Dalej się maluje ale na innych zasadach;)
Oj tak tysiac rzeczy naraz. Jaki bylo moje zdziwienie kiedy na moje pytanie maz stwierdzil ze on nie umie robic dwoch rzeczy naraz no way js normalnie w tym czasie robie przynajmniej trzy 😉 jednym slowem jestesmy boskie!!!