Krok bliżej marzeń... - Flow Mummmy
LIFESTYLE

Krok bliżej marzeń…

Cholernie mi dobrze. Bez ściemy.

Rozpiera mnie duma, energia, bolące plecy dają o sobie znać (muszę się strasznie garbić!).

1,3

Dałam radę, mimo że od czasu wznowienia treningów nie przebiegłam na raz 5 km. Nawet gdy już pokonywałam  taki dystans to część trasy maszerowałam. A teraz? Biegłam! Po strasznie trudnym terenie! Mnóstwo podbiegów, a przecież trenowałam na płaskie bieżni. Silny wiatr, słońce. To nie to samo co bieganie w ciepłym domu.

Dokładnie! To zupełnie coś innego! W domu często głowa odpuszczała (tak tak, to nie nogi najczęściej nie dają rady, tylko głowa!). Monotonność sprawia, że dobitniej odczuwa się zmęczenie, brak woli walki. A już totalnie jest źle jak się jest taką osobą jak ja, kochającą rywalizację. Nawet na siłowni można się ścigać z kolesiem biegającym na bieżni obok i pokazać mu, że jest się lepszą. W domu? Można oszukiwać, a najgorsze że oszukiwać samą siebie!

Nie chciało mi się dzisiaj wychodzić z domu. Wiedziałam, że się nie przykładałam tak jak założyłam na początku. Co drugi dzień miałam wstawać i biegać. Biegałam co 3-4. Z lenistwa, zmęczenia. Gdyby nie to, że pochwaliłam się Wam, że biorę udział w jakimś biegu to temat bym całkowicie olała. Ale w takiej sytuacji? Wstyd jak nic!

Gdzieś mam drwiące opinie, że przeżywam to tak, jakbym przebiegła maraton. Wiem ile mnie to kosztowało. Wiem jaka dumna byłam biegnąc. Wiem ile adrenaliny się uwolniło w trakcie biegu bo biegnąc po prostu płakałam. Trzy razy! Beksa ze mnie okropna!!!!! Po przekroczeniu mety już całkiem się zanosiłam. Tyle emocji mnie to kosztowało. Nie siły, nie determinacji. Po prostu emocji.

To pierwszy krok do spełnienia marzenia o maratonie. Kolejny to 10 km. Trzeci krok: półmaraton. Wiem, że dam radę. Nie przewiduję innej opcji…

1,2

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

1,1

 

   Send article as PDF   

12 komentarzy

  • Ogromne gratulacje!!! Jestes wielka! Nie wiem czy sama bym dała radę tak jak Ty 2mies po porodzie sie zebrać i biegać, jeszcze na takie dystanse. Fest determinacja i samozaparcie ogromne gratulacje;)

  • Szczere gratulacje.Chodzę na siłownię, ale nie osiągam spektakularnych wyników, ale wiem ile kosztuje mnie zmierzenie się z codziennym lenistwem, niemocą tuż przed wejściem na bieżnię.SErdecznie pozdrawiam.

  • No weź teraz ja sie poryczalam! Wiem jak jest bieganie tez wielbię ale ja tylko outside i mając synka tez walczę z własnymi siłami zmęczeniem brakiem czasu.. Pogodą 😉 Podziwiam cię serio

  • Chyba ucięło moja deklaracje ze dziś znowu jak młody usnie ruszam w teren !

  • Brawo! Gratuluje dystansu, ale przede wszystkim wygranej walki z sama sobą, bo one sa najtrudniejsze. Ogromny szacun i dzieki za motywacje.
    P.s nie ma tragedii, dupsko fajne 😉

  • Ahhhh aż mi się oczy zaszkliły, czytając post….pewnie dlatego, że mam identyczny plan na siebie :-)…A na razie czekam…jeszcze 3 miechy do pojawienia się Małego Gluta, a potem….. Buziaków miliony dla całej Twojej Rodzinki i Ciebie .

  • Rzadko pisze komentarze, po prostu czytam bo lubię, wbijam co najlepsze do swojej głowy i zamykam kompa. Teraz muszę napisać, że super z Ciebie Babeczka! Szkoda,że już nie sąsiadka bo pobiegałabym sobie z Tobą 🙂 dajesz rade i oby tak dalej. Uwielbiam ludzi, którzy robią coś ze swoim życiem, a nie tylko narzekają jak to mają źle i w ogóle nic im się nie chce!
    Życzę dużo siły z dążeniu do celu!
    P.S.Brusio wygląda jakby sobie myślał: Co Ona wyprawia, chyba zwariowała:) Fifi dumny z Mamy 🙂
    Czytam Ciebie i widzę swoją siostrę, która jak wyjechała do Irlandii zmieniła się o 180′. Nie wiem dlaczego mnie jeszcze tam nie ma, chyba mam jednak za mało odwagi! Pozdrawiam!

  • Wielkie gratulacje! Nie martw sie,az takiego “dupska” nie masz:-). Brawo za determinacje. Ja 2 m po porodzie ruszyłam na fitness i tez płakałam po 1 zajęciach:-)

Leave a Comment