Szkoła przetrwania. Początek. - Flow Mummmy
MACIERZYŃSTWO

Szkoła przetrwania. Początek.

Generalnie pierwszy tydzień w domu z noworodkiem wygląda tak, że wciąż wizualnie jesteś jakby w ciąży tyle, że Twoje wspaniałe wory pod oczami i wielka podpacha w majtkach zdradzają, że jednak poród już się odbył. Prawdopodobnie wyglądasz jak wielka mleczarnia (sławetny nawał pokarmu), czujesz się zresztą podobnie. Pamiętasz jak cudownie było nie mieć okresu przez 9 miesięcy? Noo! To teraz masz LOCHIE. Fantastyczna sprawa 😀 Zaparcia, problemy z oddawaniem moczu. Witaj macierzyństwo! 😀

bd8a976b6abebff15d143b401967d1ad

Ale… Pamiętajmy, że wszystko jest do przejścia. Poradziłaś sobie z porodem? Poradzisz sobie z krwawiącymi sutkami! Albo zszytym kroczem czy raną po cc. Poważnie! Wszystko mija! No może oprócz nieprzespanych nocy – one często lubią się ciągnąć w nieskończoność.

Jak sobie poradzić w tym stanie? Mam parę złotych rad. Mi pomogły już 3 razy 🙂

1. Korzystaj! Oczywiście z pomocy. Każdej! Mama chce przyjść wykąpać smroda? Niech wpada! Teściowa zapowiada, że ugotuje obiad? Najlepiej na cały tydzień! Bierz wszystko! Jesteś wykończona, wyczerpana i co najważniejsze: strasznie słaba. Trzeba przyznać, że tak jest i tyle. No chyba, że wolisz zgrywać bohaterkę która “wszystko siama”. Ja się szczycę tym, że za każdym razem kiedy rodziłam dziecko (a trochę tych razów było :P) moja mama brała urlop minimum dwutygodniowy, żeby mi pomóc. Moje dzieci nie są tylko moje, są całej rodziny! A ja nie zamierzam udawać, że czuję się zajebiście bo połóg to przecież taki lajcik! Do tego sen w ilośći 3-5h na dobę, płacz dziecka –  no ideał! Nie ma co ściemniać, nie warto.

2. Angażuj! Męża of kors. Boi się zmienić pieluchę? No takie życie. A Ty się w szpitalu nie bałaś? To tak samo jego dziecko jak i Twoje! Mój M karmi w nocy. Tylko on. Wstajemy oboje, on przebiera, ja szykuję mleko a on karmi. Czasami nad ranem to ja dam jeść, ale tylko kiedy czuję, że już jestem wyspana. Spędzam z dziećmi całe dnie i naprawdę robi mi różnicę, że to M opiekuje się nimi w nocy (kąpie, kładzie spać). Po prostu jego praca w dzień jest mniej wyczerpująca niż moja.

3. Wyluzuj! Dopadł Cię Baby Blues ( o nim TUTAJ)? A rycz! Jeżeli chociaż troszkę Ci dzięki temu lepiej to nie hamuj się! Po co? Czasami trzeba (jak to mówi Yduu) walnąć beksę i tyle! Oby nie za często! Trzeba wyluzować, pozwolić sobie na niemoc, na ból, na wypalenie. Ale tylko pod warunkiem, że za chwilę zbierzesz się do kupy. Nie potrafisz? Lekarz pomoże. I już. Po to psychiatrzy i psychologowie są –  mają pomagać w sytuacjach mega kryzysowych.

4. Pamiętaj! Twoje dziecko jest… DZIECKIEM. Malusią istotką która po pierwsze walczy o przetrwanie (dosłownie!), a po drugie nie umie nic oprócz płakania. Nie robi Ci na złość, nie chce Cię zdenerwować. Próbuje Ci pokazać czego potrzebuje i ufa, że to właśnie zrobisz. Ja często muszę sobie powtarzać, że moje dzieci to tylko dzieci, a nie małe potwory wysysające ze mnie energię 🙂 Mi to pomaga 🙂

Teraz Wy mi napiszcie co Wam pomogło przetrwać pierwsze tygodnie w domu z dzieciaczkiem?

 

*zdjęcie znalezione w serwisie Pinterest

   Send article as PDF   

68 komentarzy

  • ach jeszcze apropos podpach po porodzie, i porodzu w Pl , a Irlandii, to w Polskim szpitalu nie moglysmy nosic majtek, nawet tych jednorazowych! tylko sciskac podpache nogami… imagine that

    • no przecież to samo miałam z F! Z B powiedziałam, że nie ma takiej opcji – sorry Winnetou ale z gołą dupą chodzić nie będę… fajne czasy… 😛

    • to musiało być dawno 😀 rodziłam 4 lata temu i drugi raz 4 tygodnie temu i majtki pozwolili mi założyc po 2 godz od porodu hehe nie wyobrażam sobie bez majtek – i tak przy wstawaniu lało mi się po nogach

  • Przy drugim juz wiedzialam ze tak od 3 miesiaca juz bedzie w miare spoko:P wiec czekalam na ta magiczna liczbe heheh.. Placzki wieczorne u malucha sie skonczyly( i nie nie byly to kolki) tylko chyba jak u Was .. Przytulanie pomaga ( i noszenie klocka na rekach) na szczescie mlody ma 6 mies juz i dajemy rade z dwojeczka;) wiadomo sa ciezsze dni ale potem wychodzi slonce hahah juz tak ze mna dobrze ze prawie jak poetka:P duzo sił Wam zycze! Ps jak sie zdecydujemy na trzecie bejbi to chyba bede pisac do Ciebie co chwile i prosic o rady:P buziaki dla boskich chlopakow Twoich;*

    • zdecydujcie się! fajne są dzieci. Ja to chociaż na ten miesiąc czekam, ale masz rację: dziecko 3-4 miesięczne to zupełnie inny wymiar. Robi się o wiele lepiej, prościej i przyjemniej 🙂

  • Może byście napisali jak przeżyć z dwójką dzieci 😛 Bo tak wszyscy piszą o tym pierwszym a zapominają, że z drugim to chyba jakiś koszmar.:)

    • Kochana ale ja tu piszę jak przeżyć mając trójkę!!! I aktualnie siedzę sobie na kanapie znudzona

  • Najciężej to chyba przyswoić, że dziecko to nie potwór wysysający energie, a reszta to z górki 😉 no i jak się u mnie obeszło bez lekarza to już sukces i teraz przynajmniej wierzę, że mogę znieść wiele! Szacun za trzykrotny sukces!

  • yo, moja ma 2,5 miechai juz jest troche lepiej, ale to jeszcze nie to. Z zazdrościa patrzę na 4 miesieczne dziecko kolezanki, taaaka przepajśc. Mam pytanie, czy któraś z Was miała wrażenie, że Wasze dziecko własnie taki okres 2 miechy, denerwuje sie na Wasz widok? strzelam miny niby jest okey , a po chwili się krzywi… zaznaczam, że krzywdy z mojej strony nie zaznała!!:) Oczywiście też sie usmiecha, ale czasem jak mnie zobaczy to kwęka..boli mnie serce:)

    • hehehe przepraszam… ale może to Twoja wyobraźnia? a może tak radość okazuje? mój mąż też dziwnie kwęka jak się cieszy 🙂

      • hehhe, wyobraźnie mam bujną, ale w tym przypadku naoczne fakty mówią same za siebie, moja facjata ją drażni..:( :):) czyli tylko ja tak mam, no mało pocieszające:)

  • W Polskich szpitalach można nosić majtki jednorazowe :)rodziłam dwa razy i nie miałam kłopotów 😉

    Co do przetrwania miałam farta bo trafiły mi się dzieci tak spokojne że chodziłam wypoczęta i miałam sporo czasu 🙂 spały po 2-3h miedzy cycem:) a drugi w nocy od razu budził się tylko dwa razy 🙂

  • Jezusie, w jakich Wy szpitalach rodzilyscie, ze Wam gaci nosic nie pozwalali?!! Bozez Ty moj!

    Mnie to na bb i polog pomogl najbardziej Internet i inne Matki, ktore podobne rzeczy przechodzily. Na Rodzine nie moglam za bardzo liczyc z przyczyn niezaleznych. Tylko wlasnie szkoda, ze nie trafilam na takie fajne blogi jak Twoj!!!!! Obskakiwalam fora. A najgorsze bylo pierwsze pol roku. Potem przeszly kolki, przestalam zmuszac sie do karmienia piersia i Mlody zajarzyl o co kaman i zaczal powoli przesypiac noce. Wtedy sie juz zakochalismy na amen.

  • Ach! No i jesc juz moglam normalnie, a nie gotowanego kurczaka z ryzem i marchewka. Ryzu nie jem do tej pory. Prawie rok!

  • mi pomógł mąż, a właściwie jego sama obecność. Pierwszy tydzień poza szpitalem, miałam jakiś dziki babyblues i punkt 15:00 zbierało mi się na płacz. Przy czym ja byłam u rodziców w Olsztynie, a Marek w Gdańsku, jak tylko przyjechał – jak ręką odjął :)))

    ave Marek 🙂

    • ja się nie dziwie! męża masz super! ale swojego też chwalić muszę, daje radę ten mój M, chociaż wkurzyć jak nikt mnie potrafi 😛

  • ha, ja czerpałam z pomocy mamy i męża bo jeszcze drugie dziecko a i tak była masakra. Pozdrawiam

  • a ja się zastanawiam- po co ta dosadność? opisywanie ze szczegółami? chcesz prowadzić bloga który odkrywa wszelkie tajniki porodu, połogu itd? bo za dużo cukru i lukru? a ja jak to czytam to myślę sobie że nie mam ochoty na żadną ciążę. piszesz o tym w taki sposób że naprawdę się odechciewa. mam przyjaciółkę która ma 2kę dzieci i nawet ona nie opowiadała mi tylu szczegółów które widzę tu- a przecież mogła. piszesz o mężu który wstaje w nocy żeby karmić, a Ty przecież jednego syna masz w szkole, inny zajmuje się sobą i masz noworodka który potrzebuje uwagi, ale też bez przesady. wiadome, że opieką powinno się dzielić, ale Ty przedstawiasz to w sposób absolutnie negatywny i świadczący gorzej o Tobie niż mówiący o tym że jesteś taka zajebista bo sobie wszystko poukładałaś.

    • Opisuje to w sposób ironiczny i taki jak mi sie podoba. Rozumiem ze pisze do mnie kobieta bezdzietna nie majaca nic wspolnego z dziecmi, ciaza itp. To nie jest strona dla kobiet ktore ciaze planuja, a dla Matek, dla tych ktore wiedza ze moga sobie pozwolic na chwile slabosci i wlasnie takie mowienie o swoich pociechach, bo tak je kochaja ze juz nic tej milosci nie zakloci. Zastanawia mnie tylko: po co czytac jak sie nie podoba? Pozdrawiam 🙂

      • kobiety planujące ciąże również Cię czytają (regularnie) 😀 uwielbiam Twoje podejście do macierzyństwa! 😀

        • dzięki!!!!! bo najważniejsze to nie zwariować i nie dać się stłamsić przez dzieciaki! :*

    • Boże kobieto, Ty chyba nie masz dzieci albo wróżka Ci je wychowała a ty leżałaś i pachniałaś. FlowMum opisuje to wszystko bez lukru i cukru tak jak naprawde to wyglada.Gdzie Ty widzisz problem? nie podoba Ci się to nie czytaj i już. Ty widziałaś kiedy kolwiek 2-latka zajmującego się sobą ???Jak tak to ja jednego takie poproszę. Mam jedno dziecko drugie w drodze i modle sie żeby akcja po porodzie nie wygladała tak jak z młodym. 24 przy cycku, do kibla żeby pojsc to musiałam w 2sek skakać. A zebrać się na spacer to już w ogole graniczyło z cudem. Spał tylko na podwórku w domu przy cycu był. Pocieszałam się tylko tym, że niedługo bedzie lepiej. Z czasem było, ale nigdy w wieku 2 lat nie zajął się sam sobą zawsze cos chciał. Teraz ma 4 lata i mogę powiedzieć że zajmie się sobą choć nie na długo. U mnie mąż też wstawał mimo, że pracował. Bo co sama se dziecko zrobiłam??? To tez jego dziecko i niech mi pomaga. Zreszta on nigdy przymusu nie miał wstawał bo chciał, bo kocha mnie i młodego. Widział, że zmęczona jestem że ja nie spie. Widać że Ty tego nie masz. Tyle zazdrosci co jest w Twoim komentarzu to już dawno nie widziałam. Pozdrawiam

    • Ciesz się że masz fajne koleżanki co Ci szczegółów oszczędziły….. mam dwójkę dzieci…. Raz jest lepiej raz gorzej. Pierwszego połogu nie pamiętam byl i się zmył. Drugi masakra bolalo mnie wszystko nawet paznokcie…. Wszystko co tu autorka pisze każda z nas choć w malym stopniu przeżyła….nieraz w większym ? który dwulatek zajmie się sam sobą a uczeń to dziec drugiej kategori który nawet pięciu minut uwagi rodziców nie potrzebuje. O niemowlaku który tylko leży i pachnie nie wspomne

  • ooo to ja zapraszam Panią xyz do siebie i niech zobaczy jak to niektóre dzieci potrafią się same sobą zająć! Może podpowie mi wtedy co zrobić jak stoi i wyje nade mną, kiedy próbuje obiad ugotować, bo on ma w planach inne zajęcie dla mamy czyt. udawanie psa tudzież zabawę w chowanego! Aaaa no i co do przyjaciółki to niektóre kobiety tak mają, że wolą cierpieć chwilami w samotności i udawać, że macierzyństwo to tylko kupki pachnące fiołkami i nieprzespane noce z wyboru- to tak zwane cierpiętnice, które na rzecz dziecka zatracają siebie! nie obrażając nikogo oczywiście… AVE dzieci!

  • p.s. rzygania tęczą “normalna” matka nie jest w stanie znieść także błagam FLOWMUM nie zmieniaj się, bo jesteś głosem nas wszystkich 😀

  • O jaaaaaa xyz …..co Ty tutaj robisz???? . Wlasnie o to w tym wszystkich chodzi, zeby mowic bez ogrodek o wszystkich detalach…o lejacych sie dziwnycb rzeczach z czterech liter, cyckow(no chyba ze sie bylo madrym i hormonek odpowiedni sie zapodalo), o bolu, o tym ze ma sie (jak to mowi Chylinska ) rozklapioche, ze psychika siada na amen, ze dziecko wyje, spac nie daje( jesli takie akurat jest)…. Bo laski niestety nie sa na to gotowe. Bo kolorowe gazetki, reklamy , portale pokazuja roz, lukier i sielanke. A potem taka jedna z druga popadaja w depresje, kompleksy ze sa beznadziejne. Trzymaja w sobie wszystko bo inne daja rade a one nie…..i sa sfrustrowanymi matkami, zonami, ktore potem wychowuja sfrusteowane dzieci…. Hellolll….laska ( xyz) budzimy sie i witamy w realnym swiecie !!!!!

  • Jeszcze ze dwa, trzy miesiące temu (mam rocznego synka) napisałabym natychmiast po przeczytaniu Twojego wpisu, jak to strasznie ze mną było, zresztą gdzieś tam u Ciebie już o tym wspominałam…taką czułam potrzebę, a że Ty mi psychoterapię fundujesz tu ekstra free i nawet nieświadomie, to pisałam 🙂 Teraz już mnie tak nie ciągnie żeby opowiadać…nie wiem czemu, mija ta faza, czy jak? jednak coś tam sobie wspomnę… Pierwsze tygodnie z dzidziem? u mnie pierwsze…6 miesięcy. Krzyku, płaczu nieustannego mojego i jego. bez powodu, ani kolek, zdrowy człowiek, ja też, karmienie luz, w domu mąż, pracujący, ale dobry taki nawet na medal, jak se wspomnę! 🙂 a Ludi wciąż wył, a ja wciąż wyłam… że on niespokojny, że jesień, że zima, że święta, że po świętach…itp. itd. Teraz z dystansem to pikusiowo podchodzę, ale co się działo!!! Taka sytuacja…łapą z nerwów tak zaj… w piec (mam kaflowy, dobrze że solidny!) że miesiąc miałam wieeelkiego siniaka na nadgarstku… czemu? bo Ludi płakał a ja byłam cholernie bezradna! po 32 latach życia, pojawiło mi się wyczekiwane dziecię. I załamka, bo życie już nie to, bo czas nie mój, miejsce jakby nie moje…ach, szkoda słów. Marzyłam żeby trafić na jakąś poradę, co zrobić z Ludim (masaże cuda wianki) i ze sobą…jak żyć? punkt 4 z Twojej listy powtarzałam jak mantrę…a on płakał i spał np30 minut w ciągu całego dnia. Byłam pewna, że nic nie pomoże. I miałam rację, jedynie czas…czasem siedzi jeszcze we mnie ta franca, co chce beczek, wściekać się itp.ale kopię ją w dupsko i karze siedzieć cicho…jest lepiej. A trzy miesiące temu trafiłam na Twój blog! Bajka! nawet nie wiesz, jaką mi terapię zafundowałaś…a jeszcze jak po porodzie przyznałaś że baby blues Cie dopadł! Jakby mi ktoś koło listopada ubiegłego roku tak napisał jak Ty i co dzień bym widziała że nie ja jedna, że można komuś powiedzieć itd. byłoby lżej. więc ja osobiście (choć wiem że nie ja jedna) dziękuje z całego serduszka, za te Twoje wszystkie słowa, bo mi pomogły, bardzo.

  • o jejku, aż tyle tego mi wyszło! e, to nawet nie czytaj! mi samo to, że napisałam pomaga. chociaż…przecież Ty masz w hmm…… czasu jak twierdzi końcówka alfabetu 🙂

    • Popłakałam się. Autentycznie się poryczałam. Ja pierdziele jak mi miło! Nigdy nie sądziłam, że komuś pomogę tym moim blogowaniem- miało być śmiesznie, prawdziwie, a tu takie cuda czytam! Dziękuję Ci kochana za te słowa!!!! Dziękuję i koniec kropka.

  • Z jednej strony rozumiem xyz, prawdopodobnie jak kazdą kobietę, nachodzą mysli o tym jakby to bylo kiedy zostanie matka… boi sie tego, a tutaj zero zachęty;-) tylko czysta prawda o ktorej często głośno sie nie mówi i w tak dosadny sposób 😉 Łatwiej powiedzieć :przesadza, napewno tak nie jest, ja poradzę sobie lepiej… Kiedys gdzieś przeczytalam,ze to my sobie same, jako matki i kobiety próbujemy za wszelką cenę udowodnić jakie to z nas perfekcyjne panie domu, albo raczej wiecznie zestresowane roboty… A ja czytam tego bloga, ponieważ autorka udawadnia, ze można być fajna matką, która tez jest człowiekiem i MA PRAWO do chwili słabości, a do pewnych sytuacji wręcz trzeba miec dystans i poczucie humoru;-) xyz przypuszczam,ze kiedy zrozumiesz o co nam chodzi,sama wrócisz na tego bloga i zamiast traktować go jak odrazę, będzie dla Ciebie miłą odskocznią 😉

  • Piękne, Pani BEZDZIETNA naprawdę słabo kojarzy jak to jest mieć dzieci. Ja mam dwójkę i chyba mi wystarczy ( chyba :)) uwielbiam jak radami jak z rękawa sypią kobiety, które oprócz chomika w akwarium nie mają żadnych obowiązków. “Sam sobą” to się zajmie dorosły facet ( a i to nieczęsto) 🙂 a nie dziecko. Mój 4-ro latek jakoś nadal mnie potrzebuje, już trochę mniej ale nadal jestem nr 1 🙂 natomiast młodszy potworek prawie 4-ro miesięczny potrzebuje mnie non stop najlepiej 🙂 wtedy mu się micha cieszy. Ten blog jest super – nic nie zmieniaj 🙂

  • Ja nie mam dzieci, kiedys chce i to bardzo… czlowiek najbardziej boi sie nieznanego, dzieki Tobie juz wiem czego sie boje i ten strach jakos mniej straszny sie robi 😉

    • najważniejsze to pamiętać, że tym wszystkim i tak rządzi największa na świecie miłość!!!!! wszystko wynagradza! każdy ból, cierpienie, każdą łzę!

  • Czy przy każdym kolejnym dziecku jest tak samo? Najpierw euforia, nie możesz doczekać się aż urodzisz i zobaczysz Malucha czy podobny do Ciebie czy bardziej do prababci, potem płacz i zgrzytanie zebów, bo “co ja mam z Tobą w ogóle zrobić Stworze?”, a dopiero po pół/roku radość bo ogarnęłam już trochę obsługę dziecka i czas wreszcie ogarnąć i siebie. Czy z każdym kolejnym potkomkiem jest tak samo? Czy już nabywa się jakiejś mądrości, która pozwala nam cały ten okres urodzeniowo-połogowy lepiej przetrwać? Niby wiemy co i jak, niby naczytamy się co z czym, a i tak początki to dramat. W obecnych czasach tendencja to Matki-Samosie, albo same tego chcą, albo czują że tego się od nich wymaga, żeby samodzielnie umiały sobie poradzić ze wszystkim co tyczy się dziecka dlatego fajnie, że poczyniłaś ten wpis 🙂

    • to samo!!! tylko trwa krocej 😛 powaznie! no i jednak pozniej jest lżej 🙂

  • Cześć, nie atakujcie dziewczyny tak mocno xyz, bo ja trochę ja rozumiem 🙂 sama jestem w ciąży i odkąd zaczęłam podczytywac poradniki/blogi/i szeroko pojete ‘internety’ 🙂 świeżo upieczonych mam, mam wrażenie ze po erze ‘macierzynstwo jest słodkie, różowe, lukrowe i bezproblemowe’ nastąpiła era ‘macierzynstwo jest traumą, dramatem, pełnym bólu i okropienstwa czasem’. czyli w jednym i drugim przypadku przejaskrawienie, mam nadzieję. Odkad zaszlam w ciążę odnoszę wrażenie ze gros kobiet otaczających mnie w realnym i wirtualnym swiecie czerpie satysfakcje z ‘nastraszenia’ mnie jak to będzie po porodzie. Oczywiście poza kurtuazyjnymi gratulacjami, etc. Nie odnoszę sie tu absolutnie do Twojego bloga, bo dopiero co na niego trafiłam. I moje wrażenie jest chyba takie a nie inne z tego względu, ze wśród tych wszystkich opowieści z życia wziętych brakuje mi oczywistej oczywistości, że te wszystkie okropności wynagradza nam miłość do naszego dziecka!!! (To o czym wspomniałas w kolejnym z komentarzy :)) zakladam, ze macie te oczywistość w sobie ale najczęściej nie przejawia sie ona w postach/komentarzach i dlatego tez Wasze relacje sprawiają, ze jestem coraz bardziej przerażona i coraz mniej podekscytowana na myśl o pierwszych miesiącach z moim dzieckiem 🙂 to tyle z perspektywy podczytujacej Was ciężarnej i błagam nie linczujcie mnie za podzielenie sie swoimi odczuciami, pozdrawiam 🙂

    • Tez o tym pisze, co prawda mniej ale masz racje- warto wspominac czesciej ze mimo tego ogromnego bolu jest najwieksze szczescie jakie mozna sobie wyobrazic!!! Najwieksza milosc, ktora tak jak napisalam, az mnie przeraza

  • Nie jestem matką,będę nią, jak będę. Ale to, co tu widzę (Twój blog). Powinni na podstawie tego podręczniki pisać, ba! elementarz dla przyszłych i młodych matek. Moja mama, też nie owijała w bawełnę, że słodko, że nie boli itd. ale to, co tutaj piszesz, to zupełnie inny level. Nie wiem czy Ci gratulować, czy wręczyć Ci jakiegoś Oscara czy Nobla w dziedzinie macierzyństwa. Poproszę Twojego bloga w wersji papierowej i z rozdziałami jak będę “przy nadziei”. Pozdrawiam i ślę wam wszystkim, drogie Mamuśki, mnóstwo pozytywnej energii!!! Trzymajcie się ciepło 🙂

    PS. Wpis “xyz” szkoda komentować.

  • Fajny tekst, dobrze się czyta 😉 A co do tematu, to i ja również mogłam liczycna pomoc ze strony rodzinki zarówno zapierwszym, jak i za drugim razem. Teraz stwierdzam jednak stanowczo, że po porodzie nr 2 (mały ma już 2,5 mieś)było duzo lepiej niz za 1 razem, kiedy to jako first-time mother nie potrafiłam wszystkiego ogarnąc, snułam się więc po domu w szlafroku i pidżamie do godzin popołudniowych, często bez sniadania, bez umycia sie a dziecię nie chciało nawet na sekundę zejścmi z rąk ani też odciagnać sie od cycka.

    A tearaz, majac dwojke maluchow w domu, bo starsze jeszcze nie chodzi do przedszkola daje sobie rade duzo lepieji sprawniej,pewnie ma znaczenie charakterek i natura drugiego dziecka,ktore szybko je, duzo spi i generalnie ejst spokojne.Ale goscilam ostanio Tesciowa przez okres ponad 2 tyg i po jej wyjezdzie, choc pomagala mi,nie powiem, stwierdzam, ze wole radzic sobie sama, bo po prostu wtedy jakos sprawniej zarzadzam czasem, jestem lepiej zorganizowana, kiedy wiem ze moge liczyc tylko na siebie. Oczywiscie wieczorami i w nocy do pomocy wkracza maz, ale oczywiste, ze musi miec swoje obowiazki, skoro dnie spedza wpracy. Dodam, ze pracy nie ma wyczerpujacej, a ja przy dwojeczcemaluchow wrecz przeciwnie, dlatego budze go bez wyrzutow sumienia, bo tego by brakowalo zebym nie dosc ze byla na pelnych obrotach w dzien, to jeszcze w nocy 😉

  • Już się nie mogę tego doczekać tak tego pragnę zwłaszcza nawet tych trudnych rzeczy ☺

  • Dobrze się czyta twoje teksty, dzięki nim czuje że nie jestem sama ! Polecam twojego bloga każdej znajomej mamie. To jak psychoterapia 😉 pozdrawiam

  • Ja byłam wściekła na moje koleżanki, że nie mówiły mi jak jest ciężko, jak zostaje się samemu w domu z dzieckiem i nie wiadomo co robić.
    Jak po 3 tygodniach życia Kacpisia byłam tak zmęczona, załamana, bezradna że poszłam z nim do pediatry żeby zrobiła mu wszystkie badania bo on jest “jakiś zepsuty”……pozwanie!! Jak moje kumpele brały dzieciaki i spotykały się z wózkami na placu, ja szłam z nimi a syna zostawiałam w domu z mężem bo wstydziłam się ze nie umiem sobie z dzieciakiem poradzić (tak wtedy uważałam).
    Wstydziłam się mojej depresji, bo przecież powinnam pierdzieć tęczą i zachwycać się nad dzieckiem a instynkt powinien wylewać mi się uszami. Nic podobnego.
    Dzisiaj Kacpi ma dwa lata i dwa miesiące jest najwspanialszym synem na świecie, jestem w 7 mcu drugiej ciąży i czekam na córkę. Ja po prostu potrzebowałam czasu, nie każda mamuśka 5 minut po porodzie odnajduje sie w macierzyństwie mnie zajęło to prawie rok. Najtrudniejszy rok mojego życia, to bez wątpienia. Teraz wiem że dam sobie radę ze wszystkim chociaż i dzisiaj zdarzają mi się chwile zwątpienia i słabości, ale juz nie dam sobie wmówić że nie mam do nich prawa.

    p.s. Flow jestem u Ciebie na blogu codziennie czytam z zapartym tchem.

  • RADA dla przyszłym mamusiek – mnie uratowała w pierwszych mcach RUTYNA – Flow już o tym pisała. Na początku bardzo o nią ciężko. Jednak chociaż jeden dwa elementy stałe w ciągu dnia na początku to dużo. U mnie np przez pierwsze mce była stała kąpiel o 19:30 i wyjście na spacer przed południem 10-11. Potem dochodziły stałe pory drzemek i posiłków. Tak udało mi się przetrwać rok i było coraz łatwiej. Polecam 🙂

  • jak przeżyć? babka płesznik+ arbuz + wywar z pokrzywy i wszystko staje się łatwiejsze. Zatrzymana woda znika, kibelek sam się otwiera i człowiek jakoś tak lepiej się czuje. Moje dziecko jakoś nie dało mi w kość- przyjęłam od razu, że będzie ciężko- bardziej zmaltretowały mnie dolegliwości zdrowotne po porodzie. A dla kogoś kto podpaskę ostatni raz widział na oczy za czasów gimnazjalnych- jej powrót w wersji XXXXL potrafi pozostawić rysę na psychice jeszcze przez długi czas.

  • Ja też jestem przyszłą mamą. Ale jakoś wcale sie nie boje.. kobiety są zabawne myśląc ,że po urodzeniu dziecka będzie cudownie. Wiadomo dzieci są różne, może Tobie się poszczęści i pośpisz w nocy. Trzeba być przygotowanym na najgorsze a nie na najlepsze i najwspanialsze 😉 nie planowałam dziecka, nie jestem mężatką i mam dopiero osiemnascie lat ale to co wypisuja tutaj niektore kobiety jest po prostu zabawne 🙂 ps. Lubie czytac Twojego bloga, przygotowuje mnie na najgorsze chwile. Dzięki niemu poszerzam wiedze i wiem czego mogę się spodziewać 🙂

  • A ja doceniam wlasnie te rady na pol zartem pol serio. Wkurza mnie mowienie o macierzynstwie w samych cukrowych-lukrowanych slowach. Bo porod jak czytam boli jak cholera, polog jest do d.py, nieprzespane noce i krwawiace brodawki dobijaja i jeszcze baby blues. Za miesiac rodze i chce wiedziec, ze to spotyka nie tylko mnie, chce rad ktore komus pomogly, bo moze i mi w kryzysie pomoga. Dzieki za szczerosc i pociesz sie, ze wszystkie fajne blogerki maja hejterow 🙂

  • taaa… zaangazuj mame. zaangazuj tesciowa… mieszkam w Irlandii. moja mama nie chciala przyjechac (bo powiedzialam, ze przy porodzie bedzie moj J, nie ona), a tesciowa mylila role babci i mamy, zapominajac, ze miala pomoc, a nie zastepowac matke mojemu synowi… zazdroszcze tym, ktorzy maja mozliwosc “normalnej” pomocy, a nie dwie osobiste “hejterki” nad soba (nawet jesli jedna jest przez skypa i telefon tylko). da sie wszystko ogarnac wraz ze zorganizowana pomoca meza 🙂

    • Mnie to czeka za miesiąc :). Mieszkam w Anglii więc na stałą pomoc nie mam co liczyć. Na szczęście za miesiąc o tej porze będzie u mnie teściowa, która ma złote serce i pewnie będę musiała ją stopować w chęci pomagania nam we wszystkim bo już tak kobietka ma (w Polsce pomaga przy 4 wnucząt jak tylko może a później się dziwi że chodzi zmęczona 😉 ). Na szczęście mamy ze sobą bardzo dobry kontakt i otwarte relacje. Najważniejsze, że przyjedzie i wytłumaczy nam instrukcję obsługi małego na początek 😉 i nie jest typem babć/matek które na każdym kroku wpadają w panikę. Dlatego wolę jej pomoc niż mojej własnej matki, która panikowała z powodu informacji że w 4 mc ciąży wchodziłam pod stromą górkę i zamiar karetki chciała do mnie koronera wołać 😛 mimo że absolutnie nic mi nie było!! A gdy jest się zdrową w ciąży to ruch jest jak najbardziej wskazany (nie mówię o sportach wyczynowych :P). Znam siebie i wiem, że po porodzie ze zmęczenie nie raz będę płakać (tu mąż i jego ramię niezastąpione! – już teraz nie raz pomogło) to niestety moja mama już by panikowała, że na pewno mam nie wiadomo jak ciężką depresję i od razu najlepiej po porady do psychiatry, a ja już tak jestem zbudowana, że jak coś mnie przerasta to sobie popłaczę, a później jakoś daję radę i idę do przodu.
      Dopiero zaczynam czytać Twojego bloga ale wiem już, że na pewno będzie on moim niezastąpionym poradnikiem :). O “urokach” macierzyństwa nikt w moim otoczeniu nie mówi, nawet położna (w Anglii ginekologa nie zobaczysz, chyba że są problemy z ciążą). Kiedyś nawet nie wiedziałam, że jakieś długie krwawienie mnie czeka po porodzie, no bo skąd? Oczywiście w końcu udało mi się dostać jakieś pożal się Boże poradniki, które coś tam wspominają, ale też bardzo pobieżnie, trochę informacji wydusiłam od koleżanek ale nie chciały zbyt wiele opowiadać o problemach (era portali społecznościowych, gdzie każdy pokazuje swoje życie w samych superlatywach). Dlatego super, że piszesz o takich sprawach, trochę z czarnym humorem, który osobiście stosuję na co dzień bo dzięki niemu można przetrwać wszystko!

  • Ja przy pierwszym dziecku przeszłam koszmar…najpierw dwa tygodnie w szpitalu, po powrocie do domu okazało się że mój partner nie wziął urlopu, bo stwierdził ze dam radę, byłam sama a na dodatek miałam wscieklizne na każdego kto choćby próbował podejść do mojego dziecka, przy drugim już było spoko, partnerowi zapowiedzialam że albo bierze urlop albo się wyprowadzam, choć i tak często mam wrażenie że moje dzieci próbują mnie wykończyć to uwielbiam je i kocham najbardziej na świecie, w końcu to one zapewniają mi niezłą rozrywkę codziennie 😉

  • Mi bardzo pomogła pomoc mamy i teściowej! Przez pierwszy miesiąc zmieniały tylko turnusy 😉 z wyluzowaniem miałam większy problem przez jakiś czas i miałam mega kryzysy… waliłam beksy i zbierałam się do kupy milion razy 😉 teraz już jest lepiej – mala ma 8 miesięcy i mimo że skubana budzi się co 1-1,5h każdej nocy już do tego przywykłam i opanowuję to siłą spokoju. Czasem wyrywam się sama na zakupy i to pozwala doładować mi bateryjki 🙂

  • Pierwszy tydzien z pierwszym dzieckiem to jest hard core! Bez względu na to jak bardzo przygotowujesz sie PRZED, to…nie da sie na to przygotować. Zwala z nóg! Mimo tego, wspominam swój dobrze, tylko i wyłącznie dzieki mojemu P. Z tego co pamietam, a z biegiem czasu to sie tez zapomina, non stop karmiłam. Piersi poranione, ja obolała, na rękach mały człowieczek z którym nie wiedziałam co robic, a P biegał dookoła i ogarniał wszystko! Wszystko! Obiady, sprzatanie, pranie, prasowanie, przynoszenie, zanoszenie, lulanie, przewijanie… Ale najważniejsze było i tak to, ze bezbłędnie potrafił rozładować atmosferę. Nie tylko przytulil i takie tam, ale przede wszystkim żartował do tego stopnia, ze z płaczu wywołanego bezradnością, zaczynałam sie recholic do łez 🙂 i jak myślisz, ze juz bliżej byc nie możecie, to to niesamowicie zbliża. Kompletnie nowy wymiar. Kudos samotne mamy.

  • Macieżyństwo , spoko pamiętam jak wszytkie laski wokol babcie ciocie kolezanki mowily mi ze to taka wspaniala rzecz ze bol przy porodzie minie ze sie zapomina itp bierdu pierdu .I wiecie co jak trafilam na bloga Flow mammmy , to po przeczytaniu pierwszego wpisu stwierdzialm ze to wszsytko prawda ze ten hard core ktory przechodzi kazda z nas nie da sie inaczej zniesc jak przez ironie .Mnie tez dopadla depresja po porodzie , jakos nawet nie bylam zdziwiona ale jak czytalam bloga(w krotkich przerwach miedzy przewijaniem slotkich kupek i karmieniem) to mi jakos sie zyc zachciewalo choc troche .Wiec jak jakas laska pisze takie bzdury ktora nie ma dzieci i swoj cenny czas poswieca na czytanie bloga o matce 3 i komentow innych matek , to albo jest zazdrosna albo ma cos z glowa?Ja nie wypowiadam sie na blogach o laniu betonu albo tym podobnych bo nie mam o tym pojecia wiec jak nie znam tematu to sie nie wypowiadam a dotego nie krytykuje !

  • A wyprawy do sklepu samemu to jak wycieczka na wyspy Kanaryjskie ?Takie podnieceni mi towarzyszy wtedy?

  • Jestem w 17 tyg ciąży, zaczęłam Cię czytać jak byłaś w ciąży z Tedkiem, a ja nawet nie planowałam jeszcze dziecka. Trafiłam przez przypadek i tak zostałam do teraz. Uwielbiam Twoje wpisy i cieszę się że nie ma tu lukru, że piszesz jak jest lub jak może być. Mam wrażenie ze w Polsce macierzyństwo to trochę jeszcze temat tabu- musi być słodko o samych pozytywnych. A ja chcę znać prawdę, chce być przygotowana na mleczarnie i baby blues i inne sprawy o których żadko się mówi. Chce aby mój mąż też wiedział, że być może będę potrzebowała większej pomocy niż teraz sobie to wyobrażamy. Dzięki ze jesteś 🙂

    • wiesz, że prawie popłakałam się właśnie ze wzruszenia? :* to ja dziękuję, że Wy jesteście! :*

  • Fajny tekst! Jestem w 8 mc i bezdzietne koleżanki pytają się mnie czy sie porodu boję, a ja jestem przerażona tym co będzie jak do domu z małym wrócę. Nikt nie mówi jak to będzie. Normalnie tabu. Wszędzie tylko ciąża, poród i bum dziecko w domu wszystko gra. A tu się okazuje, że mi będzie różnymi otworami coś lecieć a zanim zaczaje o co synowi chodzi pewnie też troche czasu upłynie. I jeszcze trzeba uważać żeby bardziej nie rozdrażnić albo co gorsza nie zaszkodzić. Trochę mi lepiej jak wiem mniej więcej jak to będzie wyglądać i ze jest sposób zeby to ogarnąć:) cale szczęście zastepy pomocnikow juz w dokach 🙂 no i pozwalasz pobuczeć:P

  • Hej. Kurcze, jak tak czytam to co piszecie to ciężko mi sobie to wyobrazić. Wszyscy straszyli nas, że pierwsze 3 miesiące są straszne. U mnie wyglądało to troszeczkę inaczej. Poród? Pyk i po sprawie! Połóg? Szóstego dnia już śmigałam po markecie z wózkiem na zakupach :p Razem z narzeczonym mieszkamy w Anglii i tutaj też rodziłam. Jesteśmy sami. Dwa tygodnie urlopu tacierzyńskiego po porodzie to była laba. Emcia tylko jadła i spała. Nadrobiliśmy wszystkie prace domowe, które odkładaliśmy “na potem”, obejrzeliśmy przynajmniej po 2 filmy dziennie i oboje byliśmy wypoczęci 🙂 i nie mogę też narzekać bo moja córcia właściwie od pierwszego tygodnia życia przesypia całe nocki, a i w dzień potrafi się “zająć sobą” 🙂 obecnie ma 4 miesiące i jedyny kryzys jaki mieliśmy od urodzenia to były 3 godziny płakania po pierwszej szczepionce 😉

    • więc musisz wiedzieć, że każda matka która to przeczyta, od razu zzielenieje z zazdrości (łącznie ze mną!) :*

  • Powiem Wam, że sam połog był dla mnie trudny bardzo. Choć wiedziałam co się ze mną dzieje, to ciężko mi było to zaakceptować. Moje ciało było dla mnie jakieś takie obrzydliwe i obchodziłam się z nim jak z jajkiem, jakby zaraz miało się rozpasc.
    Powrót z synem do domu akurat był fajny. Młody dużo spał w nocy budzil się z 2-3 razy, ja też dużo spałam. Miałam rutynowe czynności o ustalonych godzinach (oczywiście na ile się dalo) . Tez z mężem oglądaliśmy filmy, gadaliśmy, graliśmy jak Mlody spał 🙂 . Bywało, ze syn miał gorsze dni, ale ja też je miewam nie ? 😉
    Mi bardzo pomagalo to, ze byłam daleko od wszelkich ludzi 😀 super położna i przyjaciółka, no i blogi taki jak Twój 😉 to mi pomagalo ,a reszty nie słuchałam 😀 totalny luz w głowie. Nikt mi nie ćwierkal “nie nos ,bo przyzwyczaisz” “on jest pewnie glodny” “on za dużo placze” “on za dużo śpi ” “tego nie jedz bo będzie miał kolki” “masz za malo pokarmu”. Intuicja – to jej Zaufałam. Jadłam co lubiłam, nosiłam, dawałam pierś ile trzeba było. Wyszłam z tego bez żadnej depresji czy baby blues. !! Polecam filtrować “dobre rady”. Mi to pozwoliło szybko wrzucić na luz. I na prawdę czas ma znaczenie. Czas i Twój spokój. I akceptacja tego, ze Twoje dziecko nie potrafi komunikować się na poczatku inaczej niż poprzez płacz. Było mi o wiele łatwiej jak to przyjęłam do wiadomości.

    Dzięki Flow za Twoje wpisy. Uwielbiam je, bo mam dość cukierkowych blogów gdzie matki pieką eko ciasta , ich dzieci nie mają złych dni, matki nie dbają o siebie, bo przecież są matkami i to ze poświęcają się “tylko dzieciom” sprawia, że są najlepszymi matkami na świecie ! Jak mnie to wkurza, że jak matka się pomaluje, czy biega to jest taka zła , bo mogłaby w tym czasie robić coś z dzieckiem lub dla niego.
    Wiesz pokazujesz ,ze jesteśmy kobietami. Ludźmi. Bycie mama to ogromnie ważna rola, ale bycie kobieta i spełnianie siebie nie tylko w macierzyństwie, jest równie ważne. Dziękuję !! :*

  • Najważniejsze to korzystaj z pomocy i nie wstydź się tego, nie udawaj, że dwa dni po porodzie jesteś w stanie zająć się dzieckiem, ogarnąć dom i ugotować obiad. Moja złota zasada w czasie połogu – dziecko śpi, śpij i ty 🙂 Mama, która szybko się zregeneruje po porodzie to mama szczęśliwsza.

  • Kończę 22 tydzień. Ciąża była dla nas zaskoczeniem. Niby obydwoje po 30, kariera idzie wytyczoną ścieżką, dom w budowie i bum… Olcia w brzuszku. Czytanie Twojego bloga pomaga nam obojgu- mi i M. przygotować się na to co będzie. Dziękujemy Ci za to ze piszesz ” jak jest”.

  • Mi pomogła mama i mąż na fuuuul etat ! ? ciężki czas ale za to juz po 2 tyg bylo pięknie ?

  • Od jakiegoś czasu czytam Twojego bloga i zastanawiam się czemu wtedy na niego nie trafiłam. Jestem mamą dwulatka, który teraz pokazuje jak wcześniej było dobrze 🙂 . Nie wiem za bardzo co to jest połóg ani BB, bo nie miałam czasu się nad tym zastanawiać za dużo się działo ja za bardzo przejęta, a BB chyba mam teraz ( nie wiem czy można to teraz tak nazwać). Urodziłam moje wyczekiwane z utęsknieniem dziecko, na które czekałam bardzo długo, no i …… nigdy nie wyobrażałam sobie mojego macierzyństwa, bo tak naprawdę nie byłam w stanie sobie tego wyobrazić, ale wiedziałam na pewno, że będzie ono cudowne. W końcu czekałam na nie prawie 10 lat to musi być prawda? Niestety rzeczywistość okazała się zgoła inna, nie było źle tylko, że ja z tych co wszystko sama….. no i niestety nie bardzo miałam kogo do pomocy, a mój M. ciężko pracował i nie bardzo był w stanie….. NIE WRÓĆ…. to chyba ja nie bardzo chciałam mu zawracać głowy bo przecież on pracuje a ja się zajmuje dzieckiem…. Tak teraz wreszcie się do tego mogę przyznać. Efekt taki, że dziecko tęskni za tatusiem bardzo, ale niestety jak mnie nie ma za długo to jest problem, bo tata nie wie co z dzieckiem robić i na odwrót.
    Szkoda że mi nie miał kto dobrych rad dawać jak te w artykule, miałam tylko jedną od pewnej dobrej Pani ” Spij jak dziecko śpi” i jeszcze z czasów ciąży “Spij ile się da, odpoczywaj to dziecko później będzie spało” no i powiem że się to sprawdziło w 100 %. Mały ze spaniem nie ma problemów, najczęściej 🙂
    Dzięki Flow, szkoda że tak późno trafiłam na twojego bloga, było by mi lżej 🙂

Leave a Comment