W szlafroku do sklepu... - Flow Mummmy
LIFESTYLE

W szlafroku do sklepu…

Tak. Takie widoki w Irlandii (i ponoć w UK) to standard. W szlafroku, w piżamie, w kapciach, raz widziałam w wałkach na głowie.

People-of-Walmart-Got-Swag-11

Na początku byłam “przerażona”. “No way!” – myślałam. Ale po jakimś czasie wyszło, że jednak “I want it that way!”.

W Polsce dużo spraw mnie drażni. Aż szkoda czasu na wymienianie – tragiczna ze mnie patriotka. Jedną z tych rzeczy jest obsesyjna dbałość o wygląd zewnętrzny, o wewnętrzny już średnio… I to nie tak, że chodzę zapuszczona, nieuczesana, w podartych ubraniach. Kocham ciuchy, kosmetyki, ale to powinien być tylko dodatek do nas, a nie główny “punkt” naszej osobowości!

Pewnie i stereotyp, ale im bardziej Panna upstryczona, im wyższy obcas i więcej tapety na twarzy, tym wredniejsza. I nie mówię o “bliższym poznaniu”, bo to już całkiem byłoby nie fair. Mówię o traktowaniu otoczenia. O sprzedawczyni w sklepie, której się nie chce za bardzo dzisiaj pracować, o starszym Panu który zaczepia na ulicy- tak o, żeby porozmawiać. Wiem co mówię, bo sama taka byłam. Chodziłam napstroszona, z pretensjami do całego świata. A nawet szpilek ani tapety zbyt dużej nie miałam – więc chyba faktycznie stereotypowo poleciałam.

Tutaj? Tu ludzie są mili! Wszyscy! Pani w urzędzie? No przecież nie siedzi w tym okienku po to, żeby fajnie w nim wyglądać, tylko po to, żeby udzielać informacji! Pani na poczcie? Wypełni druk za Ciebie. W banku? O matko to już całkiem temat na osobny post (napiszę w skrócie: bankomat nie wydał mi kasy raz z polskiej i raz z irlandzkiej karty, a transakcję podliczył- w Polsce? Albo bank się sam połapie i w ciągu 2 tygodni odda kasę, a jak nie to 60 dni ma na uwzględnienie reklamacji, tutaj? “Proszę powiedzieć ile Pani potrzebuje, ja Pani dam a my sobie jakoś dojdziemy z tamtym bankiem do porozumienia”- true story!).

Nikogo nie dziwi widok laski w piżamie w sklepie, bo nikt tu o to nie dba! I co z tego? Miała ochotę wyjść to wyszła! Wałki na włosach? No przecież loki potrzebują czasu by się zrobić! I fakt, że zakrawa to często o śmieszność (na standardzie są tu skarpetki naciągnięte na spodnie dresowe), no ale cholerka! Naprawdę warto aż tak się wysilać?

Dla mnie powoli przestaje być problemem wyjście bez makijażu (chociaż nigdy raczej tapeciarą nie byłam). Nikt na to i tak nie zwróci uwagi! I tak wszyscy będą mili, uprzejmi itd. I tak pomogą kiedy trzeba. Mam wrażenie, ze tu ludzie olewają zewnętrzny wygląd w zamian za dbałość o coś ważniejszego… I nawet zwykłe “hi, how are You” sprawia, że przez sekundę czujesz się jakby świat naprawdę to obchodziło. W Polsce nawet na udawane uprzejmości nie ma miejsca.  A szkoda…

 

   Send article as PDF   

21 komentarzy

  • O tak! Panie (i panowie) we wszelakich urzędach zachowują się tak jakby siedzieli tam za karę. Oczywiście nie wszyscy, są wyjątki 😉 Też tapeciarą nigdy nie byłam ale ostatnio wystarcza mi tylko tusz do rzęs i ewentualnie szminka, z błyszczykami jakoś się nie lubimy. Szpilki kocham mieć za to noszę je baaardzo rzadko. Mam ich parę par ale i tak pomykam w trampolach tudzież innych “cichobiegach” 🙂 Nie wiem czy Ci już pisałam ale uwielbiam Cię i Twojego bloga. :*

    • dziękuję!
      ja ze szpilami mam to samo! kocham kupowac, mieć i już… trampki u mnie to podstawa 😛

  • I tak (moim zdaniem) jest już lepiej. Choć muszę powiedzieć, że wiele zależy od nas. Patrząc po sobie – kiedyś szłam do urzędu z miejsca wkurwiona, że muszę tam iść. Nic dziwnego, że kobiety oddawały mi tę sama emocję. Ostatnio wyszłam z założenia, że jak ja będę się uśmiechać i będę milutka, to dostanę to samo i co? Dostaję! W większości przypadków, bo oczywiście zawsze znajdzie się jakaś kutwa. Wniosek? Zmiany należy wprowadzać zaczynając od siebie. To takie banalne, ale bardzo prawdziwe.

  • Przypomniało mi się, jak kiedyś wybiegłam w piżamie w pieski o 5:30 rano z psem, bo miał sprawę niecierpiącą zwłoki… I nawet o tej godzinie trafiłam na ludzi, którzy spoglądali na mnie jak na kosmitkę, która właśnie przybyła z innej planety…

    • o to własnie chodzi! a najgorsze, że oni nie ocenili YTwojego stroju… oni ocenili Ciebie!

  • Właśnie byłam wynieść śmieci w piżamie a mój luby pyta mnie czy tak zawsze robię, ja na to no jak Irlandki chodzą w piżamie do sklepu to ja nie mogę wyjść przed dom 🙂 ?A co do reszty to cała prawda i to co podoba mi się w tym kraju :).

  • A ja się chyba jednak nie zgodzę z tym ciągłym narzekaniem na polskie “panie w urzędzie”. Uwazam ze bardzo się to zmienia na plus w ostatnich latach i naprawdę w 90% przypadków trafiam na bardzo pomocnych i uprzejmych urzędników. Możliwe ze w Polsce problem wynika z tego że to właśnie tak zwani “petenci” przychodzą do urzędu z góry nastawieni na nie, naburmuszeni, niemili, dzień dobry nawet nie powiedzą, a wymagają od urzędnika żeby stanął na rzęsach i jeszcze go opieprzą za to, że przepisy są takie a nie inne;) jasne, czasem trafi się jakas wredna baba (pozdrawiam panią od VATu z Urzędu Skarbowego Warszawa Praga;)), ale zgodzę się z komentarzem Pauli powyżej – uśmiech i uprzejmość zazwyczaj zostają odwzajemnione:) niestety podstawowym problemem Polaków (wszystkich, nie tylko urzędników) jest chyba to, że jestesmy tacy wiecznie niezadowoleni a jak ktos się usmiecha na ulicy, to się na niego ludzie patrzą jak na wariata.. Co do chodzenia w szlafrokach i wałkach do sklepu – jakos mi nie brakuje takiego zwyczaju w PL, chyba za bardzo by to raziło mój zmysł estetyki i sama też nie lubię bez makijażu czy w niechlujnym stroju wychodzic, choć uwierz – naprawdę nie jestem wredną zołzą 🙂 pozdrawiam i przy okazji chwalę – uzależniłam się od wchodzenia na Twojego bloga choć nie ma ani jednego dziecka:) p.s. Tedek wychodz, daj matce żyć!;)

    • Mi właśnie chodziło o wszystkich Polaków! (no dobra, 80% z nich) wieczne narzekanie! deszcz- źle, gorąco- masakra, zimno- jeszcze gorzej. wciąż narzekamy, a zmienić musimy najpierw siebie a dopiero później innych. Mnie też rażą dresy w skarpetkach, chociaż nie! raziły! co mnie interesuje jak kto chodzi?! a może jemu własnie to się podoba? estetyka jest względna, to że ja najchętniej nosiłabym trampki do wszystkiego, jakaś Pani może uznać za masakre na modzie, bo przecież w moim wieku szpilki to podstawa- i to tez rozumiem! Nie ma prawa nikt oceniać mojego wyglądu, a dokładniej mnie przez pryzmat tego jak wyglądam. Nie i koniec. i tu ustępstw nie widzę. Bo co innego popatrzeć na czyjś strój i pomyśleć “ale beznadziejna kurtka” a co innego “ale wieśniara, zero gustu”. a w Pl jednak dominuje to drugie zjawisko…

      no i dziękuję oczywiście 😀

  • O tak! To prawda 🙂 pamiętam te szlafroki, te kapcie w marketach i ten MÓJ szok.. i tylko mój. Bo tam to normalka. U nas w PL nie do pomyślenia. Zaraz by do wariatkowa kierowali 😉 W każdym bądź razie ta zwykła codzienna uprzejmość ujęła mnie niesamowicie. Tego tu u nas mi brakuje.. i pamiętam jak wróciłam z UK i próbowałam w pewien sposób przenieść tamtejsze realia na swoje “podwórko” spotkałam się z oporem, a wręcz pytaniami typu: “O co Ci chodzi?” bądź “Pewnie będziesz czegoś ode mnie chciała”.No bo przecież nie można być miłym i serdecznym za darmo 😛 Serio? Ja tam mogę! I jestem! Niezależnie od tego, co pomyślą o tym inni!
    Pozdrawiam!

  • Ostatnio jak bylam w Zusie to pani w okienku ogladala sobie, nie kryjac sie wcale katalog Avon! A kolejka na godzine stania byla:/

  • O tak, tu w UK to widok codzienny. Szczególnie jak matki robią poranny School run i odwoza dzieciaki po szkołach. No bo jak tu się wyszukiwać jak 3-4 dzieci czeka? Lepiej w piżamie wszystko zalatwic, a potem kawka na spokojnie i ogarnięcie się.

    I faktycznie, nikt tu nie zwraca aż takiej uwagi na to jakw ygladasz – ja bez jedynki chodzę juz długo, bo dentystyczne sprawy się pokomplikowaly i nikt na mnie dziwnie nie patrzy. Może po prostu zbyt uprzejmi są 😉

  • Aleś mnie przekonała na UK/Irlandii ( mój M. tam siedzi ). Ja wiem i nienawidzę tego że Polacy nie są najmilisi, a w urzędach nagminnie, pracowałam w sklepie z ciuchami i jak był najazd irlandyczyków na Toruń na euro 2012 uwielbiałam ich obsługiwać, zawsze jakaś pogadanka, kiedyś nawet wspólnie w pubie dosiedli się do nas i kibicowaliśmy Polsce, śmiesznie było, fantastycznie, najlepsze wspomnienia. Polakom to nie raz jakby kto kij w d*** wsadził 😉 Ja wychodzę z założenia że traktuję ludzi tak, jak chciałabym żeby mnie traktowano , a więc miło :))

  • No niestety z natury chyba tacy jesteśmy, wieczni malkontenci i te kompleksy… “Jak kogoś zrugam czy skrytykuje, to od razu czuję się lepszy/a ” Aż Ci zazdroszcze tego irlandzkiego “klimatu.

  • Moi rodzice i siostra mieszkają w UK, tam jest to samo. Na początku jak ich odwiedzałam to byłam w szoku, ale sama bardzo się starałam dobrze wyglądać – wiadomo, obcy akcent to przynajmniej będę wyglądać 😉 Z czasem stwierdziłam, że Oni mają do siebie niesamowity dystans i są po prostu mega tolerancyjni. U nas wszystkie panie w telewizji – pogodynki, prezenterki – są super szczupłe (wyjątkiem jest chyba jedynie Dorota Welman) a tam? Paręnaście dobrych kilogramów nadwagi nie stanowi problemu aby być na wizji, ba, nawet osoby na wózku się zdarzają! U nas to tylko w formie ciekawostki ludzi niepełnosprawnych pokazują… Albo w tesco 80% kasjerek to babunie, które u nas, już dawno zepchnięte na margines chodzą tylko na mszę i do lekarza. Swoją drogą, nie raz zdarzyło mi się widzieć taką właśnie babunię w skórzanej kurtce jadącą Subaru Imprezą 😀 Jak idziesz na basen to w bikini chodzą nawet laski w rozmiarze 22 i mają to kompletnie w nosie. Wszechobecne ‘Al right?’ zamiast dzień dobry, ‘take care’ zamiast do widzenia, co z tego, że to frazes ale i tak miło 🙂
    Tatuaże na twarzy lub wszędzie po za nią, włosy we wszystkich kolorach tęczy, no problem! A ilekroć się gdzieś odezwałam trochę bardziej, to zawsze pogadanka typu: a skąd jesteście? a jak wam się podoba? Polakom brakuje luzu i dystansu do siebie, zamiast zadbać o dobre relacje budujemy niechęć i stereotypy…

  • Chyba Tadek postanowił wyjść 😉 bo coś nowych postów nie ma na blogu 😉 3mam kciuki 🙂

  • Haha, ja pamietam jak kiedys w Pl mialam opaske na wlosy z malutkimi “kocimi” uszkami. Patrzyli się na mnie jak na kosmitke…

  • Nie, nie przekonuje mnie ten klimat 😉 Nie chciałabym żeby w Polsce przyjęła się moda na wałki i piżamy w sklepach, podoba mi się, że jednak pewne rzeczy są prywatne, domowe, że jest jakieś rozgraniczenie. Świat nie dzieli się na dwa rodzaje ludzi, wypacykowanych chamciuchów i cudownie miłe fleje (swoją drogą to też mi się trochę z lansem kojarzy “o, jacy my super wyluzowani jesteśmy, w papuciach do sklepu, kto by s. Można dbać o siebie i zewnętrznie i wewnętrznie i nie straszyć ludzi piżamką w pieski.

    • *kto by się przejmował) miało być, ale komputer zdecydował za mnie wysłać komentarz wcześniej 😉

Leave a Comment