Historie porodowe - licytacja? czas start! - Flow Mummmy
Uncategorized

Historie porodowe – licytacja? czas start!

Czytam… Wciąż i wszystko… Znam każdą stronę internetową na temat objawów zbliżającego się porodu. Tak wiem, żałosne to. Ale daję sobie rękę uciąć, że czyta/czytała te bzdury większość z Was. Ciąża robi z nami coś takiego… “głupsze” się ciut robimy, niestety… 🙂

zdjęcie (5)

Pisałam już Wam kiedyś o tym jak kobiety – Matki ze sobą rywalizują. Żałosne to i straszne. Zamiast sobie pomagać to tylko licytują się która lepsza, fajniejsza, mądrzejsza, bardziej wyluzowana. Nie zdawałam sobie jednak do końca sprawy z tego, że większość Matek rywalizuje ze sobą też na porodowe bóle! Poważnie!

“Miałam bóle krzyżowe – te najgorsze!”, “Podłączyli mnie pod oxy –  po niej skurcze są nie do opisania!”. Yhyym… No i jak dla mnie to jest klasyczny dylemat w stylu “co bardziej boli? poród czy kopnięcie w jaja?”.

Skąd wiadomo, że bóle krzyżowe są bardziej bolesne? Kto to stwierdził? Kobieta nie mająca bóli z podbrzusza? Nawet jeśli ta która rodziła dwa razy, za każdym razem mając inne bóle, to z pełną świadomością stwierdzam, że jednak każdy poród jest inny. Każdy ból jest inny! No nawet w fazy księżyca w tym przypadku wierzę!

Oksytocyna. No miałam, pod koniec pierwszego porodu. I faktycznie, skurcze po niej są mocniejsze, ale nic dziwnego bo dostaje się ją w momentach kiedy albo skurczy nie ma w ogóle (więc jak stwierdzić, że są mocniejsze od tych które same się nie pojawiły?), albo zanikają (tak jak u mnie było, robiły się co raz słabsze, ja mdlałam ze zmęczenia, więc nic dziwnego, że je mocniej odczuwałam).

Do tego dochodzi milion czynników! A to indywidualny próg bólu, czas porodu, a nawet wcześniejszy humor, czy nawet nastawienie na to jak poród będzie wyglądał!

Dziewczyny! Poważnie potrzebujecie usłyszeć “noo, faktycznie miałaś lipę”? Daje Wam to coś? Dumniejsze jesteście? Poród jak poród! Przejebana sprawa i tyle (sorry, ale niestety tak jest). Już abstrahuję od poród z komplikacjami bo tu się zgadzam, że są masakryczne. Ale fizjologiczny poród zazwyczaj (prawie zawsze) jest mega ciężki i nie ma co się licytować “ja miałam gorzej”.  Po co? Lepiej takiej której wszyscy przytakną “faktycznie”? Mądrzejsza się poczuje? Fajniejsza?

Najwyraźniej tak…

 

* zdjęcie pochodzi z serwisu Pinterest

 

 

   Send article as PDF   

38 komentarzy

  • Dupa, a mnie nic specjalnie nie bolał, teściowa do dziś nie wierzy…porodu są przereklamowane tym strasznym bólem.

    • o matko!!!!!!!!!!!! co Ty piszesz?! ale kumam- mam kuzynke, pojechala do szpitala bo jej brzych TWARDNIAŁ- 8 cm rozwarcia, dwa razy zrobiła “yyy” i córka na świecie była. Mówi, że nie gada o porodach bo takiego nie przezyła 😛

  • Też tak uważam każdy poród jest inny i każda odczuwa to inaczej.BARDZO ważne przynajmniej dla mnie jest opieka i wsparcie kobiety podczas porodu,a wtedy da się przetrwać 😉
    Ps. Nielubie też tekstów cesarka cięższa niż poród naturalny… Dlatego że właśnie każdy inny.
    Pozdrawiam.

    • a ja akurat uwazam, ze cesarka ciezsza! bo sie jej cholernie boje!!! naprawde! nie mialam nigdy i boje sie jej jak diabli!

      • Chodziło mi o to że nielubie porównań też poród naturalny kontra cc bo z tym też bywa różnie.Każdy nowego nieznanego się boi.Ja rodziłam naturalnie i drugi raz bym niechciała (ew ze znieczuleniem gdybym miała 100%pewności że je dostane) ale cc bym się napewno bała ze względu na to że nie miałam z tym do czynienia.

      • mam to samo, a wizja cesarki coraz bardziej realna. wczoraj wylądowałam na izbie ze skurczami, 36t. po badaniu dr stwierdził, że nadal miednicowo ;/ siet, siet, siet, a ja trzęsę gaciami na myśl o cesarce!!!

  • tak, miałaś gorzej… Ja nie miałam się skurczy nie doczekałam. Dwie cesarki “na zimno”. Oxy dawali mi po cc, żeby obkurczyć macicę, ale działało jeszcze znieczulenie, więc luz. Nie lubię takich licytacji o porodzie, kto miał gorzej itd. Ja wiem, żebym nie dała rady znieść tego bólu, więc sobie odpuściłam. Tak samo irytuje mnie wojna nt kp i mm.

    p.s. uwielbiam czytać Twojego bloga 🙂
    pisałaś nt facetów – ja się chciałam rozwodzić 1000 razy 😉
    w jednym poście pisałaś nt biegania, ćwiczeń itd, ogarnęłam i stwierdziłam, że jestem leniwa i non stop szukam wymówek, a czas jak się chce to się znajdzie…

    • ależ zazdroszcze! braku skurczy of kors, bo jednak cesarka mnie na maxa przeraza, tzn to co po niej trzeba przejsc…

      p.s.
      dziękuje!!!!!!!!!!!!!!!!! :*

  • Ja tam się cieszę jak mi ktoś powie że miałam fantastyczny poród i taki pozytywny ^_^ bo ogólnie sie jaram moim porodem, fajny był mimo tego okropnego bólu, następnym razem biorę znieczulenie mimo całej otoczki zajebistości 😀
    I nie czytaj już tych forów i stronek ! Oszalejesz 😀

  • Ja rodziłam 2 razy, (1-wszy raz z oxy i faktycznie skurcze większe), ale ja nie licytuję się, że miałam gorzej, bo faktycznie bolało, ale ja uwielbiam rodzić, (żeby nie było w trakcie porodu przemknęło mi przez głowę za pierwszym razem – cesarka! a za drugim – to już ostatni raz! 🙂 ale 2 minuty po tym jak urodziłam umawiałam się z położnymi na następny raz! chyba jestem w miarę odporna na ból. Myśl, że dam radę dodawała otuchy, za pierwszym razem nie wiedziałam czego się spodziewać, (nie chodziłam też do szkoły rodzenia) ale wpadłam w trans – jak później doczytałam – była to swego rodzaju hipnoza, którą też zastosowałam przy drugim porodzie i pomogło, no i myśl: jeszcze chwile i utulę swoje dziecię jest baaaardzo motywująca 🙂 Kochana trzymaj się, czekam na Twoje wpisy i wiadomości!

  • Miałam skurcze krzyżowe, oxy, a po 23 godz. porodu cc. Czy było to straszne? Owszem. Ale najgorsze w porodzie był dla mnie strach o dziecko. Synowi co jakiś czas spadało ciśnienie. Pieprzyć ból, każdy da się przeżyć. Strach o życie dziecka jest gorszy.
    Nie ma się co licytować. Ważne żeby nasze dzieci były zdrowe.

  • Ja jeszcze nie rodziłam nigdy..teraz już mam niby gotowość do porodu i wciąż nie nakręcam się jak aż to pewnie boli i milion tych opowieści jaki to survival był i jakie to baby dzielnie przeszły.. :p teraz mogę też na serio swoje znajome uporządkowac pod kątem życzliwosci w stosunku do mnie i poważnego podejścia i wsparcia…:)

  • Poród : I faza 3:45 II 15 min. Całość wywoływany oxy. Bóle? (Tylko z brzucha) No bolało ale jakoś nie pamiętam za bardzo. Skurcze pamiętam, że były długie i częste. Ale kicałam sobie na piłce i było git. Mąż mnie masował po plecach (nie śmiał się nawet slowem odezwać i robił tylko to co mu kazałam 😀 ) Po tych 3 h po porodzie chciałam iść do domu. Mogę tak rodzić byle bym w ciąży nie musiała chodzić bo strasznie mi rozwaliła organizm.

  • Porodem się z nikim nie licytowałam i nawet się z tym nie spotkałam szczerze mówiąc. Ale licytacje na temat dzieci. Łooooo to ci dopiero ! ! !
    “A mój mały ma 12 zębów a ma dopiero 8 mc”
    “Moja Zosia ma 4 mc i już zaczyna siadać” Serio??? 4mc dziecko zaczyna siadać??? Nie no spoko to za mc zacznie chodzić pewnie 😛
    Albo zdjęcia 3 mc dziecka w chodziku. No ludzie!!!
    Włączcie myślenie! ! !
    Przecież każde dziecię rozwija się w swoim tempie.

  • Jako pierworodka urodzilam w 55minut i przez 45minut sie smialam (mimo skurczy)… waski kanal rodny, wczesny porod, duzy czlowiek a i tak bylo banalnie nie martw nic 🙂

  • Hmmm… Faktycznie jest jakas tajemnicza moc w opowiesciach porodowych. Czasem wydaje mi sie ze tak jak facet, ktory zaliczyl wojsko nie ominie tego tematu z kumplami, tak i kobiety ktore przezyly porod beda na ten temat nadawaly przy nadarzajacej sie okazji… Ja tez nie jestem zwolenniczka”ktora bardziej, ktora mocniej itp” ale nie bede oszukiwac ze nie zale sie jak bardzo bylo przesrane wydalic to dziecie na swiat…I moze dlatego jest to taki pasjonujacy temat bo jest to wydarzenie naszego zycia! Kazda z nas jest bohaterka swojej opowiesci i slusznie-bo za ciaze, porod i polog powinni ordery nadawac (albo vauchery sklepowe lepiej 😉 W kazdym badz razie temat jest pasjonujacy a to czy ktos robi z tego zawody czy nie to juz kwestia charakteru.
    Ide wpierdzielac ananasa (slyszalas o tym wywolywaczu?) 😀

  • A ja nie lubię panikar. Mam koleżankę, która rodzi za mniej więcej 2 tygodnie, tak jak ja. Jej dziecku “było” już prawie wszystko – “a może się owinie pępowiną”, “albo przydusi przy porodzie”, “…i będzie miało porażenie”, “będzie miało naczyniaka?”, “przy CC coś mi uszkodzą i nie będę mogła już mieć dzieci?”, “zespół downa. Lepiej zbadać dokładniej tym bardziej szczegółowym testem.” (którego w pl nie zlecają, o ile nie masz powyżej 35 lat, “a co jeśli niema paluszków?” (bo na usg zawsze chowało)… Serio, tylko podejść i ocucić mokrą ścierką kilka razy po twarzy :/

  • Zatem panikary zawsze mają “gorzej”. Ciężej, bardziej wyjątkowo od innych, boleśniej… Niczym tego nie zmierzysz, najwyżej możesz podzielić przez trzy.

  • Ja miałam cesarkę. Da się przeżyć.już na 3 dzień śmigałam,ale co kobieta to inne wrażenia. Licytacje są słabe. Też słyszałam opinie w stylu “ty nie rodziłaś”,”nie masz pojęcia co to poród”.no przykre ale wyboru zbytnio nie miałam.Teraz mam co prawda problem z blizną (chyba już nie zrobię kariery w branży porno) ale chociaż dziecko całe ,zdrowe i grube.
    Ps.Tedek wyłaź:)

  • Przed porodem czytałam dużo zarówno dobrego i mobilizującego (że poród to takie mistyczne i duchowe przeżycie :)) jak i złego (że ból jest nie do zniesienia i w ogóle trauma po takim czymś jest pewna). Wydawało mi się, że jestem przygotowana na wszystko, na ból, krew, łzy, na najgorsze, a i tak na to jak faktycznie było przygotowana nie byłam. Nie muszę się licytować, bo miałam taki poród, że nikt mnie nie przebije :). Nikomu takiego skomplikowanego porodu nie życzę choć wszystko skończyło się dobrze i nasz skarbuś urodził się zdrowy – tylko ja ucierpiałam ;). Każda z nas lubi się czasem nad sobą poużalać albo chce żeby użalił się nad nią ktoś inny, więc rozumiem licytowanie kto miał gorzej. Inna kwestia jest taka, że kiedy przeżywamy coś superważnego i przełomowego chcemy się tym chwalić, a jeśli to coś kosztowało nas tak dużo wysiłku to chcemy chwalić się jeszcze bardziej :). Im trudniejszy poród czy sama ciąża tym większy sukces w pokonywaniu swoich słabości – pewnie, że to subiektywne odczucie jak źle było i ile wycierpiałyśmy, ale jednak jest się czym chwalić :)). Przed porodem pewnie wielu dziewczynom się wydaje, że nie dadzą rady, a w trakcie ich wytrzymałość je zaskakuje. I to jest powód dla którego się licytujemy ;). Poza tym większość łzawych historii jak to dramatycznie było kończy się szczęśliwie i po pewnym czasie następuje powtórka z rozrywki – kolejne dziecko, kolejne narzekanie, a wszystko z własnej nieprzymuszonej woli :).

  • Czytam Twoje posty, ale i praktycznie wszystkie komentarze pod nimi.
    Hmm.. Ja tego nie odbieram jak licytację, nawet mi to do glowy nie wpadło. Też jestem w ciąży, też tuż przed porodem,więc zgaduję jestesmy w podobnej sytuacji. Dla mnie czytanie o tym jak inne kobitki miały ciężko i dały rade jest pokrzepiające. One chcą Ci powiedzieć,że niezależnie od tego jak ciężko bedzie DASZ RADE!!! Ja to tak odbieram.
    Rodzisz nie pierwszy raz,wiec sama wiesz,ze co poród to inna historia,ze u Ciebie tez moze byc różnie . Dlatego tymbardziej myślę,że nikomu nie chodzi o licytacje. Ja osobiście szczerze chciałabym przegrać taką “licytacje” i po prostu mieć szybciutki,przyjemny poród 😀
    Mysle,ze zaglądają tutaj raczej osoby z określonej grupy: matki,ciężarówki czy przyszłe brzuchatki, raczej nie spodziewam sie kierowcy tira,który byłby tutaj jak z innej bajki. Nic dziwnego zatem,że skoro każda z nas ma jakieś doświadczenia to chce coś od siebie dodać. PODZIELIĆ SIE REFLEKSJĄ. A to już chyba kwestia każdej pojedynczej kobitki jak to odbiera.

  • Powiem szczerze, że mnie zawsze wkurza jak ktoś oczekuje, że opowiem brutalną i krwawą historię porodu. Krude, no! Te dziecko musi jakoś wyjść, a my musimy mu w tym pomóc. Na nic mu się przyda mój strach, histeria czy biadolenie, że jestem biedna, bo będzie mnie boleć. Tak więc mamy patrzą na mnie wielkimi oczami jak mówię, że przy skurczach co 7 minut, przy pierwszym dziecku, chciałam jeszcze serial zobaczyć. A czy jak przestraszę przyszłą mamę to mój kolejny poród będzie łatwiejszy? Jeeeeeeny….. Jak miałam parę tygodni do porodu non stop słuchałam, że jak najszybciej po znieczulenie, że nie będę umiała na fotel wejść, że panika będzie i szczoteczki do zębów nie spakuję, że na pewno pojadę za wcześnie i mnie wrócą. Kobiety na forum wyliczały sobie jakimiś wzorami czy dojadą na czas do szpitala: “Szpital mam 34km od domu. Czy jak będę mieć skurcze co 5 minut to ile wcześniej muszę wyjechać?”, czy ból pod kolanem to już skurcz, a co znaczy jak mnie kłuje z drugiej strony…. Jeeeeeeeny! Ciężarówki, to istna masakra 😉

  • Ja też myślę, że każdy poród jest inny ale tak samo ważny. Nasz pierwszy trwał 18 godzin i byłam bardzo wyczerpana, przy drugim nie zdążyliśmy do szpitala, urodziliśmy sami w domu, zanim karetka przyjechała. Zobaczymy jaki będzie trzeci :).
    Powodzenia i spokoju życzymy.

  • CC jest zwykłą operacja- i indywidualną sprawą jest powrót do formy – zresztą tak samo jak po porodzie naturalnym. Dziwi mnie jednak to, że kobiety po cc są tak szybko wypisywane do domu a po wycięciu wyrostka leży się jeszcze z tydzień w szpitalu. Ja urodziłam poprzez cc, moje dziecko od razu po porodzie musiało znaleźć się w inkubatorze i chęć zobaczenia go dała mi takiego kopa, że po 8 h siedziałam już obok niego.Każdy poród jest inny i nie oszukujmy się wiele zależy od lekarza przy cc tak jak wiele zależy od położnej przy porodzie naturalnym Bardzo szybko doszłam do formy, choć nie powiem z wieloma rzeczami było ciężko. Z kolei dziewczyna, która leżała ze mną na sali nie ruszała się prawie z łóżka przez 3 dni, non stop prosiła o leki przeciwbólowe i krzyczała na wszystkich za wszystko. Myślę, że najwięcej zależy od nas samych- jak idę rodzić to słucham rad lekarza i położnych i nie przytaczam mądrości zasłyszanych od koleżanek lub przeczytanych w internecie. Jak lekarz mnie szyje na stole operacyjnym to nie mówię mu jaki styl szycia ma wybrać, żeby było ładnie. Jak leże po porodzie w szpitalu to nie rzucam się do bogu ducha winnej salowej, że jedzenie jest niedobre- bo nie jestem w hotelu. Jak nie umiem zmienić pampersa dziecku to proszę o to, żeby mi ktoś pokazał bo wrócę do domu i będzie sajgon a nie krzyczę na cały szpital, że to ich zasrany obowiązek żeby takie rzeczy robić bo przecież dopiero co urodziłam. Ja się na bóle porodowe z nikim nigdy nie licytuję, mój pobyt w szpitalu wspominam nawet ” miło” jeśli tak to można określić ale jakby ktoś się zapytał o to samo mojej wiecznie niezadowolonej ze wszystkiego, roszczeniowo nastawionej współlokatorki z sali szpitalnej to by powiedziała, że takiego koszmaru nigdy nie przeżyła, takiej strasznej opieki nigdy nie miała i tak bezczelnych lekarzy, salowych i położnych w życiu nie spotkała. A miałyśmy do czynienia z tymi samymi osobami w tym samym czasie. I tylko nie wiem czemu ja pamiętam z pobytu w szpitalu uśmiech tam pracujących osób, wsparcie i pomoc a moja koleżanka ich chamstwo i gburowatość.

    • zgodzę się, że baaardzo dużo zależy od nas samych- chociaz nie tylko. Ja bardzo źle wspominam pobyt w szpitalu z F ale tylko dlatego, że po 1 leżeliśmy całe 7 dni ze wzgledu na jego silna żółtaczkę a po 2 miałam taki nawał pokarmu, że ŻADNA położna nie potrafiła mi pomóc- każda dawała inne rady a ja nie byłam przygotowana na TAKIE COŚ. i niestety musiałam nawrzeszczec raz na lekarke (w koncu jedna polozna powiedziala, zeby poprosila o jedna tabl. Bromergonu na noc, kiedy malego i tak nie karmilam bo spal pod lampami)- dopiero to pomoglo, ale nakłócic sie musiałam swoje. Za to pobyt w tym samym szpitalu ale z B wspominam jak WAKACJE! ja czulam sie super, położne cudowne, współlokatorka najlepsza na świecie.

      Dla mnie cc to byłaby np. ostateczność (chociaz sie nad nia zastanawialam), ale tylko ze wzgledu na to, że to jest właśnie OPERACJA! a ja sie cholernie operacji boję. I nie jest dla mnie normalne także, że kobiety po takiej operacji wypuszcza się tak szybko do domu, gdzie są zdane same na siebie…

      • Mam koleżankę samotną mamuśkę, która tatuś porzucił kilka miesięcy przed porodem, która przy bólach porodowych sama pojechała do szpitala- jako kierowca. I 4 dni po cc wsiadła do tego samego auta- też jako kierowca i wróciła do domu bo nie miała wyjścia. Więc ile kobiet tyle historii 🙂

  • ja rodziłam dwa razy: pierwszy poród 5 lat temu: bóle krzyżowe, podali oksytocynę, odeszły wody i po 45 minutach była córka. Drugi poród prawie 7 miesięcy temu: skurcze z brzuch przez kilka godzin, wody odeszły i 8 minut póżniej córka była na świecie. Oba porody szybkie, wspominam je dobrze i mogłabym rodzić co roku, bo mimo bólu nie było strasznie jak się tego obawiałam, tylko niech ktoś za mnie przechodzi ciążę bo to większa trauma dla mojej psychiki niż kolejny poród

  • Trafiłam do szpitala z akcją porodowa. Nie wiedziałam że to to. Lazilam tak cały dzień. Nastepnego dnia rano po nocy na fotelu porodowym Skończyło się cc które wspominam bardzo dobrze. Nie licytuje się i nie uważam żeby SN było lepsze od cc. Z mojej strony szacun dla wszystkich matek bez względu na rodzaj porodu. Praca która przychodzi później jest warta wszelakiej chwały. A poród? Dupy nie urywa ale do przejścia przecież.

  • Porównania są straszne. Kobiety, nie licytujmy się. To nie ma sensu. Ani w kwestii porodu, ani później wychowania dzieci. Sama miałam 2 cc (ze wskazań). Przy obu akcja rozpoczęta. Przy 1 cc wykonano 13h naturalnego porodu, z bólami krzyżowymi itp. Wspominam fatalnie. Drugie cc cud, miód. 😉 Skurczy nie czulam, nawet twardnienia a rozwarcie galopowalo. 🙂 dobrze, ze bylam w szpitalu i zdazyli zrobic cc. Ale po obu czulam sie fantastycznie choć po 2 cc nawet lepiej. Po nastu godzinach chodzilam bez problemu, po tygodniu nie pamiętałam ze miałam cc. Schylalam się, kucałam z dzieckiem na rękach i nawet wyścigi z wózkiem robiłam. 🙂 Każdy inaczej reaguje, każdy poród (nawet tą samą drogą) jest inny. Naturalnym jest też że boimy się nieznanego. Moim zdaniem trzeba nastawić się na różne możliwości zakończenia porodu- nie przeżyjemy wówczas szoku gdy okaże się ze np cc jest konieczna.
    Ps. Dwójka moich dzieci była ułożona miednicowo. 1 obróciło się właściwie 3 tyg przed porodem, drugie 2 dni. 😉 a brzuchy miałam male i lekarze raczej szans nie dawali na obroty. 😉

  • ja mialam 2 cc. Pierwsza spartaczona na calej linii, druga super. Lubie sluchac o porodach innych lasek, ale licytowac sie? Po co?

  • Każdy poród jest inny tak jak każda kobieta i nie można ich porównywać. Dlatego trochę dziwię się, że jednak opowiedziałaś się za jedną z opcji jako lepszą (naturalny), a drugą jako gorszą, straszniejszą – napisałaś w komentarzu, że cesarka gorsza 😉 (Choć swoją drogą, też bałam się wizji CC w trakcie).

  • Nie bój się cesarki. Nastaw się pozytywnie. Ze mną na sali pooperacyjnej leżała po planowej cesarce. Co prawda na początku nie miała łatwo, bo nawet głową ruszać nie mogła żeby nie mieć powikłań po znieczuleniu, mąż jej połączył kilka słomek żeby mogła puć bez wstawania 😉 po dobie poszłyśmy na poporodową salę, a ona od razu poszła pod prysznic i czuła się świetnie. Od tej całej pionizacji nie potrzebowała żadnej pomocy i mi pierworódce dała mnóstwo rad, które mi pomogły 🙂

  • helka miala 4020, ur naturalnie i naprawde porod do zniesienia, bol do zniesienia! Bardziej bolesna byla dla mnie kolka nerkowa w 38 tyg;) kazdy porod inny, kazda kobieta inna i kazde cialo odmienne;)

  • Poród boli jak diabli, ale to tylko kilka/kilkanaście/kilkadziesiąt godzin na ostatniej prostej do szczęścia – naszego dziecka i ten finał jest najważniejszy. Więc nie ma co się licytować, a te, których nie bolało to szczęściary 😉

  • A dla mnie poród był prawdziwym piekłem. Ból do utraty świadomości. Po 4 wywoływaniu pocięta popękana urodziłam … Po 5 dniach było tylko gorzej przez złe zszycie i wrastające szwy. 6 mcy depresji poporodowej i staranie o drugie maleństwo przesunięte o kilka lat ;( teraz leci 5 miesiąc… A ja tylko myśle z przerażeniem co robić naturalnie czy cesarka… Takie porównania, opisy porodów są ważne, bardzo ale jak bedzie kto wie? Moze przez obniżony próg bólu cc tez bedzie złym wyborem 🙁

  • ja mam zakaz odzywania się na temat porodów, bo wystrzelam dzieci z siebie jak z karabinu. przu pierwszej ciąży poród rozpoczął się sam steklam kweklam i po sprawie. nawet znieczulenia mie dali, twierdzili że to już za późno. drugi był z oxy bo wywolywany dłużej trochę steklam i kwekalam, ale da się przeżyć. znieczulenia nie dali bo za późno. po pierwszym porodzie twierdziłam ze to nie boli 😉 i tu jest się czym chwalić i się chwale niech zazdroszczą a co 😉

Leave a Comment