Szpitalne życie położnicy. - Flow Mummmy
Uncategorized

Szpitalne życie położnicy.

Każda z kobiet rodzących w szpitalu, będzie tam musiała chwilę zostać. Najpewniej od 3 do 7 dni- w zależności od porodu, stanu zdrowia położnicy (uwielbiam to słowo!) i dziecka.

Z Fifciem – ze względu na jego żółtaczkę,  przebywaliśmy w szpitalu 7 dni, z Brusiem 3.  Dwa totalnie inne wspomnienia. Pierwsze to jakiś koszmar, który na długo zapamiętam. To drugie, z Grubkiem- jak trzydniowe wakacje! Poważnie!  Są jednak rzeczy które były dokładnie takie same i na które lepiej się przygotować.

barbie-home-birth-4

 

Nie wiem czy zauważyłyście, ale u mnie na blogu, na próżno szukać wszelkich rad. Wątpię czy kiedykolwiek przeczytacie np. poradnik jak dziecko przewijać, schemat żywienia,  jak myć zęby czy cokolwiek w takim temacie. Nie czuję się na tyle kompetentna by o tym pisać, są inni – mądrzejsi. Z drugiej jednak strony, jak przyjdzie mi kiedyś uczestniczyć np. w kursie pierwszej pomocy dla niemowląt, na pewno się z Wami podzielę zdobytą wiedzą.

Do rzeczy. W tym wpisie udzielę Wam jednak paru rad. Wszak na rodzeniu można by pomyśleć, że się znam jak mało kto 😛  Nie będą to jednak suche porady typu “kup wielkie podkłady porodowe”. Takich informacji jest mnóstwo w internecie. To będzie “szpitalny poradnik przetrwania” 🙂

1. Szpital to nie wybieg mody. Aż wstyd o tym pisać, ale są kobiety które tak myślą! Oczywiście, że kupiłam sobie prostą koszulę nocną, taką w której czułam się dobrze (chyba liczyłam na to, że po porodzie poprawi mi humor, o ja naiwna). Tyle. Żadnych koronek, paseczków i innych pierdół. Niestety są kobiety, które chcąc zadać położniczego szyku, wybierają na ten czas, uwaga: SATYNĘ. Tak. Dobrze przeczytałyście. I nie był to odosobniony przypadek. Położnice w zakrwawionej satynie, do tego wystające podkłady z tyłka – to wydarzyło się naprawdę!

2. Poczytajcie w domu na temat nawału pokarmu. Jak najwięcej! Wiem, że w szpitalach są położne, które powinny się znać na tym, ale jak w każdym zawodzie, i w tym zdarzają się “wpadki”. Będzie źle jak na taką “wpadkę” traficie. Mi się to niestety przydarzyło za pierwszym razem. Coś okropnego! Lepiej wiedzieć jak można sobie samemu poradzić z “rzeką mleka”, “mleczarnia” czy innym pięknym określeniem na nawał pokarmu.

3. Babyblues. Najpewniej o nim czytałyście. Jest jeden problem- nie przypomina on w ogóle przedmiesiączkowego obniżenia nastroju, a niestety często jest do niego porównywany. Ja ryczałam przez godzinę, bo kapcie źle leżały obok łóżka. Nawet nie wiem co to znaczy “źle” w tym przypadku, nie wytłumaczę Wam tego. Po prostu inaczej niż chciałam. Ryczałam godzinę zanosząc się. Poważnie.

4. Skurcze macicy. Logiczna sprawa. Wiesz, że będą, ale…. po pierwsze: będą tak mocne, ze będziesz śmiało mogła powiedzieć, że to “mini poród”, a po drugie: będą się nasilać za każdym razem kiedy będziesz słyszała płacz dziecka, i to wcale nie swojego! Oczywiście wiesz, że taki płacz będziesz słyszeć non stop – w końcu będziesz przebywać na oddziale położniczym!

5. Nie zgrywaj bohaterki. Pod żadnym pozorem. Nigdy. Położna proponuje leki przeciwbólowe? Bierz! Chce zabrać dzidziusia na noc, żebyś mogła się wyspać? Daj! Nikomu niczego nie udowodnisz brakiem snu i bolącym kroczem. Uwierz mi. Prawdopodobnie od kilku tygodni źle spałaś, do tego poród – jesteś fizycznie wykończona. Wyśpij się. Nocne wstawanie będzie towarzyszyć Ci przez resztę życia (zobaczysz!). A ból? Naprawdę jesteś masochistką?

6. Tylko bez paniki. Wypisują Was do domu. Oczywiście, że się cieszysz! Nawet ja się cieszyłam wychodząc z Bruśkiem ze szpitala, a uwierz mi – były to jedne z fajniejszych dni! Niestety ta radość miesza się z ogromną paniką. Nie będzie już w okół Ciebie położnych. Nikt nie zaproponuje pomocy. Od teraz jest już tylko prawdziwe życie z nowym maleństwem. I spoko. Dasz radę! Mam Ci przypomnieć co przeżyłaś? (TUTU i na przykład TU).

   Send article as PDF   

35 komentarzy

  • Nie wiem, czy to przez znieczulenie przy cesarce, czy po prostu szok, a najpewniej jedno i drugie, ale ja nie odczuwałam prawie bólu i jak tylko mogłam rusza kończynami – siedziałam po turecku na łóżku szpitalnym. Po niespełna 3 dobach nas wypuścili do domu (była to niedziela), a ja w poniedziałek na czworaka myłam łazienkę w domu. Z tego okresu pamiętam, że najciężej było mi wstać z łóżka i się na nie położyć, w nocy z trudem się obracałam. W szpitalu, jak położne przychodziły zapytać, czy mnie boli i czy chcę środki przeciwbólowe, odpowiadałam “nie wiem” oraz “w porównaniu do bóli porodowych, to mnie dzisiaj tylko łaskocze”. Z perspektywy czasu myślę, że poziom szoku był na tyle wysoki, że na moment zapomniałam, co to ból.

    • Ja miałam podobnie, wstawanie i kładzenie się było wyzwaniem, ale poza tym miałam tyle energii i woli życia, że nie potrzebowałam środków przeciwbólowych :).

    • ze mnie się strumieniami lało! wystarczyło ręką poruszyć a tu fontanna! dramat jakiś… ja nie wiem co to znaczy mleka nie mieć… kiedy tak leżałam w kałuży mleka położne “żartowały” żebym nie marudziła bo kiedyś to bym nawet na tym zarobić mogła, że cały szpital bym wykarmiła… upokorzenie takie, ze szok…

    • Opanowuje się tak, że się karmi, karmi i karmi, a kiedy maluch śpi nie nadąża się z wymianą wkładek laktacyjnych. Po jakimś czasie wpada się w rytm i znajduje pewną równowagę.

  • My wyszliśmy ze szpitala po 2 dniach. Nie wiem czy to wina/zasługa szoku, ale serio oprócz dyskomfortu po szyciu nawet mnie jakoś nie bolało. Cały połóg przeszedł niezauważony, no dobra prawie niezauważony – brak seksu zauważyliśmy oboje. Najgorszym stresem przy wyjściu ze szpitala wcale nie było to czy sobie poradzimy, bo jak tylko dostałam córeczkę na ręce jeszcze z pępowiną, całą umorusaną to wiedziałam, że sobie poradzimy- tylko to, że wypisywali nas o 20 ze szpitala a to był luty ciemno i zimno dziecię opatulone, zaczyna płakać a matka nie umie przypiąć nosidełka w samochodzie pomimo wcześniejszego studiowania instrukcji i próby generalnej. No ale w końcu się udało 🙂

    • dla mnie połóg z Fifkiem to najgorszy okres życia, zdecydowanie lepiej było z B- największy problem to cieknące cycki 😛

      • Ehhh ile ja bym dała za cieknące cycki…laktację miałam marną od początku, młodą często przystawiałam, żeby pobudzić, laktator pomiędzy karmieniami, w czasie nawału udało mi się 60 ml odciągnąć. Po 2 miesiącach niestety zakończyliśmy przygodę z cyckiem. Bardzo nad tym ubolewam. Przez moment czułam się z tego powodu gorszą matką, bo wszędzie tylko kp i kp, ale próbowałam wszystkiego i nie udało się utrzymać laktacji. Czy przez to jestem złą matką? Nie bo bardzo kocham moje dziecko i nie ważne czy kp czy mm ważne, że je kocham najbardziej na świecie

        • ja nie karmiłam długo, chociaz B odstawiłam z powodów zdrowotnych, może gdybym się zaparła to karmiłabym dłużej, ale… mąż miał dość- dość miał widoku mnie wyjącej z bólu, wzdrygającej się na sama myśl o karmieniu. płakałam dając mm Bruśkowi, mimo że długiego karmienia nie planowałam, ryczałam jak durna! do tej pory nie wiem dlaczego! na szczescie tez nigdy mi nie przyszło, że uważac sie z tego powodu za gorszą matke!

  • Prawda prawda (na szczescie satynowe widoki mnie ominely 🙂 ) nie było tez rzeki mleka a raczej walczyłam z saharą, ja kwalifikowałam sie do wczesniejdzego wypisu ze szpitala w 2 dobie od porodu ale zdecydowalam sie zostac na kolejny dzien, może nie był to hotel 5gwiazdkowy ale bylam swiadoma ze zawsze jest ktos kto mi pomoze a w domu bede tylko ja maż i DZIECKO.

  • O, miałam babyblues a moje dziecko było zupełnie obcym, nieznanym mi bytem, na który patrzyłam jak na zjawisko paranormalne. Nie wspominam tego najlepiej, ale pamiętam pierwszego buziaka i pierwsze karmienie. Teraz patrzę na Syna i gdybym tego nie doświadczyła, nigdy bym nie powiedziała że mieszkał w moim brzuchu.

    Nie mogę się doczekać drugiego malucha <3

    • u mnie jeden i drugi byli obcy.. pierwszy ciut dłużej, z drugim jakoś łatwiej mi to przyszło .. ja też mimo tego, ze portkami trzęsę to już się Nowego doczekać nie mogę :)) życzę, żeby się pojawił jak najszybciej! :*

  • Nie wiem jak w Irlandii , ja rodziłam w UK . Mały pojawił sie na świecie o 24:05 a wyszłam o 19:45 tego samego dnia. Czy byłam w szoku poporodowym i czułam niesamowity ból z każdym krokiem? TAK!! Tak to był moj pierwszy poród i odbierając wypis płakałam z bólu i strachu co i jak teraz … Ale dałam radę 😉

    • w Irlandii ponoć też tak szybko wypisuja, ale tylko jeżeli czujesz się na siłach, ja na bank na siłach nie będę!!!! 🙂

  • Ja za dobrze nie wspominam tego okresu po porodzie. Byłam w obcym miejscu z ludźmi, których język ledwo rozumiałam. I nie mam pojęcia jak to się stało, ale od razu zajmowałam się synkiem bez pomocy. Szok chyba? Za to od razu było mi lepiej, gdy byliśmy już w domu 🙂

  • Co do pomocy położnych i ogólnie informowaniu pacjentki co i jak to wg mnie jest jedna zasada: umiesz liczyć licz na siebie :). No cudów nie ma, nawet jak położna jest miła i chętnie pomaga to jest ona jedna i w najlepszym razie 10 przepadających na nią położnic, więc nawet gdyby bardzo chciała każdej mamie nie poświęci dość czasu. Ja nie miałam złudzeń, że ktoś będzie mi pomagał, więc razem z mężem poszliśmy do szkoły rodzenia i tam nas przygotowali do opieki nad maleństwem. Sami bardzo powoli, nieporadnie i superdelikatnie robiliśmy wszystko przy dziecku. Ponieważ miałam bardzo ciężki poród, byliśmy maskotką oddziału i cały personel był dla nas miły i oferował swą pomoc bez proszenia – inne mamy też były dobrze traktowane, ale specjalnych przywilejów nie było. Uważam, że dobrze jest jeśli personel szpitala nie przeszkadza rodzicom w opiece nad maleństwem czyli np. nie wymusza karmienia piersią ani nie strofuje na każdym kroku, a że rzeczy nie leża w odpowiednich półkach, a to że odwiedziny się przedłużyły. Osobiście myślę, że byłoby świetnie jeśli tata dziecka mógłby zostawać całą dobę z mamą i maleństwem by wspólnie dobrze się poznać. Mój mąż miał takową możliwość i cały czas twierdzę, że te dni spędzone w szpitalu po porodzie były jednymi z najpiękniejszych wspólnych chwil :D.

    • ja z F byłam zdana sama na siebie, ale z B? kochana! ja tam jak ksiezniczka sie czulam! na takie cudowne położne trafiłam! 🙂

  • Ja w ogóle nie miałam skurczów po porodzie 🙂 Nawet przy karmieniu. Nastawiłam się właśnie, że będą, i to bardzo silne. A tu nic.

    • ja po F miałam lekkie podczas karmienia, z B to już był jakiś hardcore! teraz nastawiam się, że skurcze będą sie pojawiac nawet jak maz bedzie jeczał 😛

  • Wszystko prawda. W pokoju obok leżała 18-tka po cesarce, która następnego dnia pomykała w gumowych japonkach na obcasie (tak, są takie), stylowym koczku, pełnym mejkapie i fikuśnym dresiku. Zrobiła furorę na oddziale. Ale może to ten wiek? O. I właśnie mi przypomniałaś to zjawisku obkurczania macicy na dźwięk płaczu dziecka. Normalnie matka natura nie przestaje mnie zadziwiać. No i dodałabym jeszcze szok poporodowy, albo raczej poporodowy haj, który trwał u mnie z 2 tyg. Był to kosmos.

  • Trudno sie dziwić i niec pretensje, ale rzeczywistość położnicza to także ciagłe piersi i krocza. Inny świat, a w sumie przyjmuje sie to jakoś naturalnie

  • Satynka + podkład wystający z tyłka?? hyhyhyhy nie uwierzyłabym, gdybym nie widziała na własne oczęta, ale widziałam 😀

  • Baby blues… Ech… My wszystkie ryczałyśmy na sali i każda z innego powodu. Najgłośniej sąsiadka łóżko obok, bo odwiedził ją mąż z dzieckiem i ubrał małemu czapkę NIEPASUJĄCĄ kolorem do kurtki…

  • Jak cudownie jest przeczytać, że nie jestem odosobniona w tym wszystkim! Po porodzie przez jakiś czas miałam poczucie, że nie dałam rady. Dopiero mój mąż uświadomił mi, że jednak dałam, bo przecież Groszek jest na świecie – cały i zdrowy i taki piękny. Gdzieś tam z tyłu głowy miałam jednak myśl, że jestem mięczakiem, aż tu nagle dziś, dzięki Tobie, wiem już, że jestem całkowicie normalną położnicą (fakt – boskie określenie, a nie znałam go wcześniej 😉 )

  • Lubie czytac te komentarze…od razu lzej na serduchu…ja tez bylam przerazona,ze nam daja dziecko do domu bez zaliczenia jakis conajmniej egzaminow:) dwa tygodnie bylismy w szpitalu to troche bylismy oblatani juz, to moze dlatego:)…

  • Odnośnie ostatniego punktu, to ja się raczej cieszyłam z tego, że nie będzie położnych, lekarzy i pielęgniarek od dzieci. Szczególnie pielęgniarek od dzieci.

  • O ile sam porod i oksytocyne wspominam tragicznie o tyle juz sam polog to luzik 🙂 serio. Czekalam na te skurcze macicy przy obkurczaniu i guzik. Nic nie czułam! U mnie skonczylo sie cesarka. I po niej tez tragicznie nie bylo. Czulam jedynie dyskomfort przy kaszlu i kichaniu. Serio. Dyskomfort. Nie bol. Ale poniewaz co miesiac od ok 15.urodzin zwijalam sie z bolu a sam porod to bylo 18 h hardcoru to nieskromnie uwazam ze mi sie należało ?. Cesarke mialam o 18 a o o 5 nad ranem odmowilam lekow przeciwbolowych. Wszyscy sie dziwili a dziewczyna po sn obok blagala bo tak ja bolalo obkurczanie. Od 3 dnia to praktycznie plamilam jedynie,fakt ze przez 6 tyg a potem okres od razu dostalam. Mimo ze tylko i wylacznie karmilam piersia. Za to zaliczylam koszmarnego baby bluesa. Ze 3 miesiace trwal.

  • W Holandii to jest chyba rekord. Szpital opuszcza sie w przeciagu 2 do 4h po porodzie. Jeszcze na adrenalinie 🙂 Ale reszta to cala prawda!

  • Powiem Wam dziewczyny, że wiele zależy od nastawienia. Fakt, miałam dwie cc, ale połóg wspominam dobrze. Pewnie, że ciągnęło i bolało, ale uwierzcie mi, że to pikuś przy tym jak czuł się mój mąż po rozległej operacji kręgosłupa (wymiana dysków, skręcony na szyny, 3-mce leżenia, kolejne 3-mce rehabilitacji).
    Nawał mleka? Wieczór przed cc ściągałam już laktatorem bo miałam dwa tygodnie wcześniej. Miałam sprzęt, wiedzę od koleżanek. No drama. Po drugiej cc pokarmu nie miałam dwa dni, ale koleżanka z łóżka obok na poporodowej miała nawał, poprosiłam i się dzieliła 🙂 Położne mnie chwaliły, że teraz nikt tak nie robi bo to “be” i sztuczne dają.
    Na porodówkę zabrałam stopery. Stopery to jeden z lepszych wynalazków dla matki. Ja mam słuch nietoperza i budziłam się gdy dziecko choćby stęknęło. W stoperach budził mnie dopiero płacz. I nie, nie jestem podłą matką, jestem matką, która walczy o swoją higienę psychiczną. 😉
    Koszula nocna? Sorry, ale widziałam 90% położnic w koszulach z animowanymi zwierzątkami, zakrywających ledwie pupy, wyglądających kuriozalnie i co to rzec: głupio zwyczajnie. Koszula ciążowa i do karmienia może być godna. Poważnie. Piękne ma Alles, bawełniane, miękkie, wygodne i pozwalające czuć się nadal kobietą. Ja zadałam szyku, miałam czarną z koronką przy biuście 😉
    Wiem, ze poród i połóg nie należą do najjaśniejszych stron macierzyństwa, ale w tym wszystkim chciałam wyglądać godnie. Nie w śmiesznej koszulinie, z tłustymi kudłami ( polecam suchy szampon na porodówkę) i cieknącą mlekiem. Starałam się wyglądać lepiej niż się czułam. 😉

    A położne i pielęgniarki? Im byłam dla nich milsza tym one były dla mnie milsze,a po wyjściu ze szpitala odwiedziłam je z Jasiem i wielką tacą domowego ciasta. Wiedziałam, że zaraz zajdę w ciążę i wyrabiałam sobie grunt. 😉

  • Odnośnie koszul-rodziłam cztery razy w popularnych warszawskich szpitalach,satynowych koszul nie widziałam ale chyba wolałabym ta satynę niż olbrzymie workowate koszule z wielkim nadrukiem uśmiechniętej krowy!kobiety,szanujcie się!!badzcie piękne nawet w połogu!pwszem koszula powinna być wygodna ale bez przesady..mamy na rynku olbrzymi wybór koszul w pięknych kolorach,na ramiączkach czy bez,z delikatna koronka.sama miałam ich kilka bo to prawda ze łatwo niestety w połogu o rożne plamy.jestescie nie tylko matkami ale i kobietami i nie musicie wyglądać w połogu jak dojne krowy

  • Ja najgorzej wspominam baby blues. Ryczałam non stop przez dwa dni, później już tylko od czasu do czasu 😉 Jak przyszła moja przyjaciółka to trzymała mi chusteczkę pod nosem, żebym nie osmarkała Natki, którą próbowałam karmić. Niestety nie wiem co to nawał pokarmu. Oczekiwałam go, ale nigdy nie przyszedł. I może piszę “niestety” właśnie dlatego że go nie znam, bo pewnie w innym przypadku pisałabym “na szczęście” nie było nawału 😉

  • Z tym punktem o oddawaniu dziecka na noc byłabym ostrożna, bo jeśli mama chce karmić piersią, to takie oddanie raczej nie pozostanie bez znaczenia. Znajac szpitalna praktykę, położne zabierając dziecko na noc prędzej podadzą mu mm niż przyniosą na karmienie (nawet kilka razy w nocy przecież 😉 ), a jednak częstotliwość przystawiania malucha ma na początku kluczowe znaczenie. Jeśli więc mama nie jest kompletnie unieruchomiona po jakims ciężkim porodzie i ma fizycznie możliwość opieki nad dzieckiem, to lepiej chyba pogodzić się z tym, że całonocny sen to przeszłość 😛

Leave a Comment