Macierzyństwo odebrało mi życie... - Flow Mummmy
MACIERZYŃSTWO

Macierzyństwo odebrało mi życie…

Można tak czasami pomyśleć.

Można stwierdzić, że tak właśnie myślę, czytając większość moich wpisów.

Można nawet być pewnym, że macierzyństwu jestem przeciwna!

A jednak… Stworzyłam sobie miejsce do wylewania swoich żali. Miejsce w którym po prostu rozprawiam się z rzeczywistością, sprawiam że staje się mniej przerażająca. Dzięki temu, że codziennie piszę sobie te swoje wywody, te moje potwory po prostu wydają mi się mniej straszne!

zdjęcie (24)

Nagle Filip ciszej marudzi (nie, że mniej), Brusiek już tak nie szczypie, podłoga też jakaś czystsza. Mogę wyrzucić z siebie jak mi cholernie niewygodnie, jak leżeć nie mogę, jak ryczę co drugi wieczór, że znowu będę spała tylko 5 godzin (tak, tyle sypiam).

Najgorsze to tłumić emocje w sobie. Ja tak nie chcę. Wolę napisać co mnie boli, niż wykrzyczeć to w gniewie. Piszę codziennie po 3 takie teksty. Nie wszystkie Wam pokażę. Niektóre szybko tracą na ważności, inne wolę zatrzymać tylko dla siebie.

Moje dzieci są dla mnie wszystkim. Nie ma sekundy, żebym nie myślała jak bardzo je kocham. Jak bardzo chcę je chronić, jak cholernie nie chcę, żeby dorosły. Chcę, żeby zawsze były takie cudne, żeby przychodziły się przytulać, dawały buziaki na zawołanie… Kocham ich każdy paluszek, każdy włosek, każdy ząbek… Ale to jest oczywiste!

I to ta miłość właśnie sprawia, że mam ich tak strasznie czasami dość! Bo gdyby nie miłość, to przecież już dawno bym uciekła z tego “domu wariatów”. Gdyby nie to, że nie ma życia bez nich, już dawno bym leżała na jakiejś gorącej plaży. To wszystko przez tą miłość. To dzięki niej kobieta wstaje 10 razy w nocy, czasami po prostu po to, żeby przytulić, pocałować. To ta miłość ją pcha do zrobienia wszystkiego, żeby na tej małej buźce zagościł uśmiech. Tylko i wyłącznie dzięki tej miłości Matka jest w stanie klnąć, krzyczeć, piszczeć w poduszkę, po czym po 3 minutach wrócić i przytulić swoje dziecko udając, że wszystko jest ok, że to nic że syf w domu, że łeb boli, że już nie pamięta się jak smakuje ciepła kawa. To dla tej miłości poświęcamy swoje ciała, swoje dusze, swoje życie…

Tak, macierzyństwo odebrało mi życie. W zamian dając miłość…

 

 

   Send article as PDF   

61 komentarzy

  • Pięknie napisane 🙂 łezka się w oku zakręciła, ale ją utrzymałam 🙂
    Dorwałam Twojego bloga na początku tygodnia i już go ma przestudiowanego od deski do deski, nawet mój narzeczony siada obok i słucha co ciekawsze kwiatki, jakie mu czytam. Ostatnio go przygotowywałam do porodu( jako że na dniach się sypię) według Twoich porad 🙂
    Buziaki i pisz dalej jak najwięcej :*

    • syp się syp i koniecznie daj znać jak już “po” będzie! :* dziękuję i pozdrawiam! :*

  • Mocne! Wzruszajace i prawdziwe… dla mnie na czasie, bo nie chcialabym, by Hania byla jedynaczka, a zdazylam sie juz przyzwyczaic do wygody przesypianych nocy, czasu na basen i fitness i shoppingu z wlasna corka.
    Justyna, jestes “tu” i nam potrzebna 🙂
    Dzieki!

  • Sama prawda ! i nie ma się czego wstydzić,że się placze,ze czasem ma się wszystkiego dość…wiem o czym piszesz doskonale,bo tez spie po 5-6 godz na dobę,pracuje zawodowo i na drugi etat w domu, meza mam za granicą,a sama musze ogarniać ten bajzel ( z pomocą opiekunki i dziadkow,choc ci drudzy sa tez czynni zawodowo,wiec u nas z doskoku) Czasami odechciewa się wszystkiego,a z drugiej strony jak nie kochac takich slodkich dzieciakow ? Każdy ich uśmiech, każdy czuly gest wynagradzają wszystko. Jestem z nimi każdego dnia,jestem z nimi blisko i jak nie daj Bog wyjda kiedyś z domu,to dopiero będzie tragedia 😛 ta cisza mnie zabije,hehe Także niech skacza,niech pokrzykują,niech zamieniają dom w wielki plac zabaw -przecież tego sama chciałam 😀

    • oj dokładnie, sama tak narzekam, bo jednak cholernie ciężko a z drugiej strony, kurcze! no sama sobie to wymyslilam!!!!

    • Czy Wasze dzieci nie potrafią się same zajać nawet na 15 minut, żebyście tę kawę przysłowiową wypiły? Co drugi blog to tekst o wiecznie zimnej kawie. Mam dwójkę małych i kawe ciepłą piję codziennie rano, czasem drugą przed południem. Obie świeżo zaparzone, dzieci bawią się obok. Naprawde o co tutaj chodzi?

      • hmmm a pomyślałaś, że to właśnie taka przysłowiowa “zimna kawa”? 🙂 Nie sądziłam, że wszystko co jest tutaj napisane ktoś może brać dosłownie 🙂

  • Odebrało życie? Mocno powiedziane 🙂 Ja też miałam taką refleksję jakiś czas temu, teraz jednak mam wrażenie, że niczego mi nie odebrało, a przeniosło na wyższy level świadomości. Macierzyństwo przewróciło zupełnie życie, uczyniło serce wrażliwym, a dupę twardą. W książce “Macierzyństwo non-fiction” przeczytałam fajne zdanie – “w bólach rodzi się nie tylko dziecko, ale i matka”. I to jest zupełnie o mnie 🙂 pozdrowienia!

    • “odebrało życie” to metafora… przecież żyję, oddycham 😛 miałam na myśli, to że już nie ja jestem najwazniejsza, chociaż czasami chciałabym być… Pamiętajmy, że nie wszystko należy brać dosłownie 🙂

      • zrozumiałam metaforę, bynajmniej 🙂 i napisałam o swoich odczuciach w tym temacie – że ja osobiście nie mam takiego wrażenia w swoim macierzyństwie. pozdrowienia 🙂

  • Jestem mamą od 7 miesięcy, a dobrze Cię rozumiem. Chyba większość z nas zaczęła pisać z podobnych pobudek. Ja tak rozprawiam się z nerwami, problemami itp., że wyrzucam je z siebie. Posty są jedną z form wyzbycia się tych negatywnych emocji. I chyba czas najwyższy odczarować macierzyństwo, co wcale nie umniejsza jego magii 🙂

  • Mam na razie jedno dziecko, ale jest ciężko bo mąż za granicą. Od wczoraj mała ma taki katar ze się nim ksztusi i wymiotuje. Budziłam się co godzinę jestem wykończona ale dziękuję ci zato co przecprzeczytałam bo właśnie tak jest ze kocham ją całą właśnie taka jaka jest i dlatego mam siłę każdego następnego dnia.

  • Normalnie chyba sama zaczne pisac bloga. Strasznie mi sie podoba to co piszesz i w jaki sposob to robisz. Zycie rodzicow jest trudne bardzo. Sama mam dwojke dzieci i cholera nie jest latwo czasem mam ochote krzyczec plakac i tupac nogami jednoczesnie. Normalnie chyba zaczne pisac bloga bo od twojego juz sie uzaleznilam. Moze teraz sama cos sklece jak juz znajde chwile czasu dla siebie 😉

    • koniecznie! bardzo pomaga.. autoterapia totalna 🙂 czekam na link zatem! 🙂

  • Kurczę…trafiłam tu do Ciebie dosłownie przed chwilą, bo na fejsbukowej grupie jedna z Mam dodała linka z Twoim wpisem. I tak sobie myślę, że jakaś opatrzność nade mną czuwa, bo akurat dziś bardziej, niż kiedykolwiek, potrzebowałam takich słów 🙂 Tak więc dziękuję pięknie…. i tak, jak piszesz – przelewanie myśli (i frustracji) na papier czy monitor to całkiem skuteczna autoterapia w świecie pieluch, kaszek i wychodzących zębów. No bo u nas idą 4-ki, więc spania nie ma, a ja zamiast korzystać z tych chwil kiedy Groszek śpi, coś czuje, że zasiedzę się dziś tu u Ciebie 🙂

  • Eh, trafiłaś z tym wpisem w odpowiednim momencie (a dokładniej- w jeszcze bardziej odpowiednim momencie ja go przeczytałam). Za chwilę zacznie się 3 godzina mojego nocnego czuwania. Młodzież Młodsza miała chyba koszmarek, obudziła się i tak się już turla 2 godziny popłakując przez sen. Wzięłam Ją do siebie, choć nie lubię tego, bo boję się, że mi z łóżka zejdzie. Ale uwielbiam leżeć koło Niej, uczucie jak pełna zaufania wtula się we mnie. Uwielbiam czuć jej zapach i mizianie włosków po brodzie, bo się akurat Młodzież przekręca. To nic, że za 5 godzin zadzwoni budzik. To nic….
    Mama czuwa!

  • Justynko, wiem, że się powtórzę – ale jesteś NIESAMOWITA!!! Chyba jeszcze nigdy i nigdzie nie miałam okazji przeczytać tak pięknego opisu swoich własnych uczuć… Uwielbiam Cię!!!

  • Ojej, dopiero przeczytałam ten tekst, i dotknął głęboko mojej duszy! To piękne co piszesz. Ja przed ciążą często miałam takie nastroje, miałam dość wszystkiego, może dlatego, że nie miałam żadnych dobrych stron posiadania ‘brudnej podłogi’. Wierzę że teraz jak mała przyjdzie na świat, będzie inaczej, i mimo wszystko, dam radę i miłość wynagrodzi mi wszystko, tak jak Tobie i innym mamom 🙂

  • Dzięki, jakoś czasem trudno mi wywalić z siebie co czuję. Ty to robisz za mnie całkiem dobrze. Serio, przeczytałam kilka tekstów i czuje jakbym z siebie sporo zrzucila. Do tego zaczynam widzieć siebie z boku i częściej sie z siebie śmieje. Jest Moc!!! Dzięki 🙂

    • to ja dziękuję za takie słowa! nie ma co się łamać a żartowanie z samej siebie to najlepsza autoterapia! :*

  • Po porodzie przewertowałam całe tony stron, w poszukiwaniu fajnych blogów parentingowych. Potrzebowałam wsparcia psychicznego, od kogoś, kto przeszedł przez to samo, od innych Matek. Potrzebowałam pocieszenia w ciężkich chwilach, czytając właśnie tego typu notki. Znalazłam może jeden w miarę fajny blog. Czemu nie zaczęłaś pisać wcześniej, Tyyyy! ;o) 😀
    I czemu nie umiem szukać fajnych blogów? 😀

  • Jesteś super!!!! A ja – kolejną rozklejoną mamuśką po przeczytaniu tego wpisu…. Pozdrawiam serdecznie

  • Piękne i jakie prawdziwe…też czasem mam ochotę poprostu zamknac się sama w pokoju i nie odzywać się do nikogo…ale zrozumie to tylko druga matka!!!

  • Z lekkością czytam Twoje teksty:) Delektuję się nimi! Ubierasz w słowa to, co czuję również i ja:) Dziękuję! PS. Moją małą terrorystkę kocham przeogromnie! Tak bardzo, że kiedyś po prostu ją zjem:) A kiedy już to zrobię, posprzątam “niby czystą” chatę i odpocznę!:)

  • Bardzo BARDZO prawdziwy tekst! Też tak robię- zapisuję, a potem kasuję połowę tekstów, bo są .. zbyt osobiste, albo tracą na aktualności.
    W gruncie rzeczy to cały mój blog mógłby traktować o tym, jak nie oszaleć. Masz rację – ta miłość to coś, co każe nam jednak zostać, nie wybiec z krzykiem z tego właśnie domu wariatów 🙂 Pozdrawiam 🙂

  • Jaki prawdziwy ten tekst niejedna matka polka która nie wywali z siebie co czuje jak czasem jest żle bo przeciez to temat tabu mysli sobie o całej reszcie któa potrafi powiedziec TAK MAM DOSC jaka ze mnie jest wyrodna matka. Czasem tez tak mysle bo przeciez to tylko dziecko same na swiat sie nie prosiło nie absolutnie nie, ale my jestesmy tylko ludzmi nie jestesmy idealni tak jak i nasze dziecii choc wielokrotnie ona dopraowadzaja nas do łez i nerwow zdaje sobie sprawe ze czasem ja tez moje dzieci doprowadzam do łez przykre ale tak jest. Pozdrawiam serdecznie uwielbiam ten blog. Ide napic sie zimnej herbaty 🙂

  • pięknie napisana! takie prawdziwe! żale trzeba wylewać, by nie sprawiły, że jesteśmy zgorzkniałymi matkami :))
    brawo i tak trzymac 🙂 bardzo często czytam Twojego bloga 🙂 tylko komentować nie zawsze mam czas….między dziećmi, zdjęciami, sprzątaniem i tą zimną kawą :)))

  • Dzieki za taki tekst;) niedlugo sama będę mama trzech chłopców. Jeden 2,5 letni a za jakiś czas dołącza do nas bliźniaki! Wiem ze będzie ciezko, ale czytając teksty jak ten, wierze ze dam radę! Pozdrawiam!

  • Oj jak ja często ostatnio płaczę … ząbkowanie doprowadza mnie do łez razem z moją córką ! właśnie po to założyłam bloga, żeby trochę się oderwać i zdystansować 🙂 a jak czytam takie wpisy jak u Ciebie to też jest mi lżej 🙂

  • Jak zawsze w samo sedno. A najtrafniejsze stwierdzenie…. nie pamiatam jak smakuje ciepla kawa! A kawa to mój jedyny nałóg. Pozdrawiam

  • Hej Fajnie że ktoś wreszcie odważył się napisać taką prawdę o życiu mamy dwójki dzieci… Sama jestem w podobnej sytuacji. Synek 3lata od września (ufff) do przedszkola i mała zmora 11msc córeczka cały czas siedząca na piersi, nie wypuszczająca mnie samotnie (nawet kiedy ma tatusia) do toalety. Miło ze oprócz mamusiek Polek, bezwzględnie wznoszących nade wszystko macierzyństwo, jest ktoś kto na forum otwarcie potrafi napisać o prawdziwych emocjach. Pełen szacun bo rzeczywiście miłość do dzieci to oprócz kwiatków również momenty bezsilności, zmęczenia, i niesamowitej chęci ucieczki. Jestem od dziś Twoją wierna fanką ☺

  • “jak cholernie nie chcę, żeby dorosły. Chcę, żeby zawsze były takie cudne, żeby przychodziły się przytulać, dawały buziaki na zawołanie… ” – to znaczy, że nie kochasz swoich dzieci. Kochasz siebie, a to, co żywisz do dzieci, to toksyczne uzależnienie.
    Pewnie dlatego masz tyle negatywnych emocji. Chodzi ci o twoje dobro, a nie dzieci. Dla ciebie to tylko dobrze, żeby zawsze były małe. “Małe dzieci – mały kłopot. ”
    Może to minie z czasem, jak dojrzejesz, to zrozumiesz, co jest istotą macierzyństwa.
    Albo będziesz wredną teściową.

    • Matko kochana, jak można być tak zgryźliwym? Kobieto, masz dzieci? Nie znasz tego uczucia – chwilo trwaj, kiedy jest pięknie i chciałabyś ten moment zatrzymać na zawsze? To Flow miała na myśli, nie to, że chce do końca życia zmieniać pampersy (mam nadzieję 🙂 )

  • Powiem tak,

    dobrze, że napisałaś ten post bo właśnie dzisiaj dopadło mnie to, aż zaczęłam się zastanawiać czy nadaję się na matkę, trochę późno przy dwuletnim łobuzie który, dzięki Ci Boże właśnie usiadł na chwilę i ogląda bajkę zajadając ogórki bo obiad jest fuj! A miałam takie plany na dzisiaj hohoh jezioro, dokończenie czapki na drutach w końcu dla siebie ale mąż mnie informuje, że on jedzie na spływ kajakowy zamknąć sezon a ja zostaje sama z M i nic z moich planów nie wypali i co i się wkurzyłam nawet nie wiesz jak na siebie na męża na M. Mam nadzieję, że mój syn nigdy mi tych wybuchów nie zapięta, liczę na to bo robię to z miłości ale czasem jestem nią tak bardzo zmęczona i przytłoczona…..

  • Właśnie wczoraj miałam taki gorszy dzień,gdzie wszystko we mnie krzyczało,drażniło,dzieci plątały się pod nogami,nic nie mogłam zrobić.Miałam ten chwilowy kryzys,że mam dosyć tego “siedzenia”‘z nimi w domu.Poryczałam się oczywiście,a potem miałam do siebie wyrzuty o te słabości.I niepotrzebnie,bo widzę,że to norma,że każda z nas tak ma.Pokazujesz matkę w prawdziwym świetle,nieprzerysowaną,z prawem do tych słabszych chwil.Ale też matkę,która kocha miłością nieskończoną.Fajnie,że nazywasz rzeczy po imieniu,piszesz jak jest naprawdę,bo to pozwala nam,mamom dostrzec,że w tych niedoskonałościach nie jesteśmy same.Tak po prostu rysuje się macierzyństwo.Twoje teksty grubą krechą odznaczają te wszystkie landrynkowe pojęcia o byciu mamą od tego,co tak naprawdę niesie za sobą posiadanie dzieci.I tak na koniec powiem Ci,jesteś ode mnie trochę młodsza,ale dobrze gadasz! 🙂 (w sensie-piszesz…:))

Leave a Comment