Kobieto, jesteś brzydka... - Flow Mummmy
Uncategorized

Kobieto, jesteś brzydka…

Ktoś Ci tak kiedyś powiedział? Ktoś pokazał? Udowodnił? Dlaczego my, kobiety katujemy się niepewnością siebie? Dlaczego jedynym kompleksem faceta jest najpewniej ten związany z wielkością jego penisa, a my na dzień dobry potrafimy wymienić z dwadzieścia swoich przywar? I ani jednej zalety!

SONY DSC

Dlaczego boli nas bardziej to, że ktoś nazwie nas brzydką i grubą, niż to że głupią? Dlatego, że znamy wartość swojej mądrości? Może…

Nie akceptujemy siebie, nie kochamy… Ba! Śmiem twierdzić, że nawet niespecjalnie się lubimy! Wkurza nas nasza długość nóg, rąk, wielkość ud, tyłka, o piersiach nie będę nawet wspominać bo to temat na osobny wręcz esej.

Kto ma nas pokochać jak my same nie obdarzamy się tym uczuciem? Mąż? Wierzcie mi, ale on w końcu zacznie widzieć to co my widzimy! Przykład: jeżeli widzę kobietę o pięknych nogach, idealnych i ona mi mówi: “są ok, tylko ten cellulit”, co wtedy myślę? “Faktycznie! Skóra wstrętna, zero jędrności, jak to możliwe, że 10 minut temu myślałam, że to najpiękniejsze nogi świata?!”

Lubię patrzeć na kobiety, uważam że jesteśmy dużo bardziej atrakcyjne niż mężczyźni. Może to przez piersi? Biodra? Nie wiem… Jesteśmy piękniejsze i już. Właśnie dlatego słów mi brak jak widzę taką piękność, a ona tylko “wyglądam ok”.

Większość z Was ma już dzieci, reszta najpewniej będzie je miała, zatem pytanie: “w jaki sposób chcecie, żeby Wasze dzieci były pewne siebie, skoro nie wiedzą co to oznacza? Nasze dzieci nie widzą pewnych siebie kobiet. Widzą za to mamę – cudowną, najpiękniejszą, która w najlepszym wypadku myśli “jest ok”, a najczęściej jednak jest to “moje uda! moje cycki! a brzuch? masakra!”. Nasze córki i synowie nie wiedzą ile można osiągnąć wierząc w siebie. Nigdy się tego nie dowiedzą jeśli my nie zmienimy postrzegania własnej osoby.

Kochaj siebie! Szanuj! Jesteś piękna i mądra… Cholera! Nie wierzysz? To spójrz na swoje dziecko 🙂

   Send article as PDF   

31 komentarzy

  • Tak, zgadzam się w 100 %. Nie kochamy siebie, nie akceptujemy a nikt inny jak my sami, tego sobie nie damy. Druga osoba nie spowoduje, że polubimy siebie. Musimy sami sobie to dać. Bardzo mi się podoba to co napisałaś. I cały czas się tego uczę.

    • tez sie tego uczę, chociaż już tak nie narzekam… wiem, ze pewnych rzeczy nie zmienię- i je akceptuję, a to co można zmienić po prostu trzeba i tyle! 🙂

  • Większość rodziców uważa swoje dzieci za śliczne i megamądre jak na swój wiek, więc jak to jest, że potem z tych samych dzieci wyrastają niepewni siebie dorośli? To chyba pytanie na inny post…

    Ja również (zwykle) nie narzekam :). Są pewne mankamenty, które chętnie bym zmieniła, ale wiem, że rzeczy nie dzieją się same, a jakoś na dietę i ćwiczenia brakuje mi konsekwencji, więc akceptuję obecny stan. Poza tym myślę sobie, że im bardziej pewne rzeczy chcemy ukryć tym bardziej zwracamy na nie uwagę, więc ubieram się i zachowuję jakby nigdy nic albo pocieszam się, że wiele kobiet wygląda gorzej ode mnie i się tym nie przejmuje :). Wredotka ze mnie, ale tak właśnie jest… świadomość kobiecości to coś więcej niż tylko względnie piękne ciało, to stan umysłu :). Oczywiście teraz tak mówię, bo mam świetny humor i naładowane wycieczką w piękne miejsce baterie (http://blogini.eu/index.php?pid=170), ale kiedy łapię doła to moja pewność siebie topnieje. W każdym razie skupiam się bardziej na tym co mam w środku niż na tym co widać na zewnątrz, a to co w środku jest wyjątkowe i zarezerwowane dla kochających mnie taką jaka jestem najbliższych :).

  • Gorzej jak dziecko, jak to dziecko, zauważa nasze mankamenty. Np. 5-letnia siostra kolegi, spojrzawszy krytycznie na koleżankę stwierdziła: “Kaśka, ale ty masz gruuuuubą dupę” 😀

    • no to Kaśka ma grubą dupę i co w związku z tym? ma i koniec, a inna dupy nie ma w ogóle! takie życie.. albo ćwiczyć albo zaakceptować- po prostu…

  • Słysze od mojej córki mama ma piekne wlosy, piekną buzię…itp.itd i tego się trzymam 😀 nie jest tak, ze jej tego nie mówię…mówię i to chyba za często…ostatnio przywitała kuriera i mówi: Lenka ma piekne wlosy, piękną bluzkę…:) chłopak trochę przestraszony ale co tam 😀

  • Też się często zastanawiam skąd to się bierze, ludzie często nas oceniają, ktoś coś powie np. mąż czasem pokazuje na mój brzuch i mówi “Gosia co to”? urodziłam syna i nie mogę się pozbyć wałka z brzucha, najpierw załamka, później dieta, druga ciąża znowu kg w górę poronienie, znowu załamka a w okół tylko słwowa krytki, albo już nie zauważam komplementów, no to się wzięłam za siebie bo stwierdziłam że ludziom zawsze będzie coś nie tak, a ja muszę się podobać samej sobie, więc od trzech dni biegam razem z synkiem którego wkładam w jego rowerek i heja do parku, mały 1,5 roczku ma radochę a i ja satysfakcję, że robię wkońcu coś dla swojego dobrego samopoczucia. Kochajmy siebie dla samych siebie 🙂 Pozdrawiam wszystkie mamy czytające ten blog.

  • Również się zgadzam w 100% . Tylko ostatnio usłyszałam “wspaniałe”slowa, że po drugiej ciąży tłuszcz to mi zwisa wszędzie. Wiem że mam kilka kilogramów nadbagazu. Pracuje nad tym, ale nie wszystko od raz idzie zrobić. Ale po tych słowach kompletnie nie czuje się dobrze. Nie jestem już tak jak przed tem uśmiechnięta bez powodu, ciągle wydaje mi się, że wszyscy na mnie patrzą i wytykają palcami.

    • no niestety takie słowa na długo zapadają w pamięci… ale tak na marginesie: to kto mówi coś takiego drugiej osobie???????????

  • nie mogłam się powstrzymać żeby nie skomentować:/ wybacz
    mam 164, waze 48 kg, mając 31 lat wyglądam na 25, mam ładną i zawsze delikatnie pomalowaną buzię, mam wciecie w tali i nie mam celulitu. Nie cwicze ale mam dobrą kondycję, nie odmawiam sobie niczego i jem co popadnie… nie mam przyjaciółek bo kobiety mi zazdroszczą. poza tym nie mają o czym ze mną gadać bo każda gada o dietach,kremach na zmarszczki albo celulit. każda narzeka, że mąż nie prawi im komplementów….
    za to patrząc na mnie czekają na najmniejsze potknięcie i błąd żeby moc mnie obgadac albo wysmiac. nie jest to miłe ale zaakceptowałam to jak jest i wiekiem nabrałam dystansu do siebie i innych..

    • powinnas chodzic dumna z glowa w gorze i miec to gdzies co mowia inni 😀

  • Ech, temat kompleksów nie jest mi obcy… Próbuję się ich pozbyć, ale to ciężka praca… Na szczęście mąż mi bardzo pomaga :).

  • Ja nie umiem przyjmować kompleksów chociaż bardzo bym chciała. Ostatnio sąsiadka mi mówi że ‘Ty to widzę dalej super laska pomimo że dopiero co urodziłaś’ a ja zamiast się ucieszyć, podziękować czy coś to odpaliłam że pod płaszczem schowałam mankamenty.. Bez sensu tak sobie później pomyślałam.

  • No dobra przekonalas mnie dzisiejszy dzien to dzien pokochania siebie 😀 mam 2 wspanialych i slicznych dzieci noz ty przeciez to nie efekt tylko tatusia:D

  • Jesteś najlepsza 🙂 a tak w ogóle często zastanawiam się jak mając trójkę dzieci masz jeszcze czas na pisanie bloga i do tego pisanie książki?? Pytam się jak ??? 🙂 pozdrawiam

    • jestem batmanem… serio. śpię po 5h na dobę hehe ale mi to wystarcza 🙂 byle by to był ser nieprzerwany niczym.

  • Każdy z nas ma kompleksy, większe lub mniejsze, ma je i już. Ważne, żeby oprócz niedociągnięć znajdziemy nasze atuty i na nich się skupimy. Chociaż to cholernie trudne, to warto. Zawsze przyjdą momenty zwątpienia, ale grunt to znać swoją wartość:)

  • Podobno to, czego nie można zmienić – należy zaakceptować, a to, co można – to wziąć i zmienić. Nie ma jednej słusznej metody jak się ze sobą dobrze czuć. W pewnym momencie coś w nas po prostu pęka i zaczynają się zmiany. A takie podejście? Ok. Nie podoba mi się brzuch – schudnę i poćwiczę. Ale jak nie podoba mi się nos? To zrobię sobie operację? Mam krzywe nogi, to nogi też zoperuję? Mam okrągłą twarz to nie będę jej akceptować, bo mogę ją zmienić operacją plastyczną? Mam wrażenie, że gdzieś popełniamy jakiś błąd.

    I faktycznie, kiedy już zaczynamy czuć się pięknie i dobrze ze sobą ktoś inny sprowadza nas do parteru bolesnymi komentarzami. Niemniej to w nas tkwi cała siła i magia i… warto jej w sobie czasem poszukać 🙂

  • Super wpis, dzięki! Od razu mi lepiej. Ja też z tych, co wiecznie marudzą, że źle wyglądają.

  • Urodziłam 2 coreczki a jestem tak samo szczupła jak przed, na brzuchu zadnych rozstępów tylko piersi nieciekawie wyglądają ale to latwo mozna zakryc np na plazy, a mimo to jestem mega zakompleksiona. Dlaczego? bo nigdy nie usłyszalam od mojej mamy ze jestem ładna, mądra czy może że jest ze mnie dumna. Nie pamietam żeby kiedykolwiek powiedziala że mnie kocha. Dlatego staram sie bardzo żeby moje dzieci miały lepsze dzieciństwo. Przytulam jak najczesciej, mówie ze kocham, caluje i czytam bajki na dobranoc. Staram sie im dac wszystko to czego ja nie miałam (mam na mysli uczucia, a nie zabawki czy cos). Staram sie “naprawic” siebie i im jestem starsza tym lepiej mi to wychodzi, szczególnie gdy widze moje 2 cudowne, szczesliwe coreczki.

  • Święta prawda! Uczcze twój świetny tekst kawa i francuskim rogalikiem; )

  • Najszerzej usmiechnelam sie czytajac ostatni akapit 🙂 faktycznie dopiero piekno dzieci pokazalo mi moja wartosc i od tej pory, kiedy to sobie uswiadomilam zycie stalo sie piekniejsze 🙂 wiecej radosci dziewczyny z codziennych rzeczy i bedzie nam sie lzej zylo:)
    A Tobie Flow dzieki!! Jestem z Toba od poczatku mojej drugiej ciazy, kiedy pelna radosci ale i obaw szukalam wskazowek w necie i trafilam na bloga. Teraz mam 3 latka i 2 miesieczniaka i nadal z usmiechem i sentymentem tu zagladam 🙂
    Do nastepnego… 😉

Leave a Comment